Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Co te różowe to ja nawet nie.
Jestem żonaty. 10 lat temu miałem romans z młodszą laską. Od początku mówiłem jej, że z żoną się nie rozwiodę. Choćby dlatego, że dziecko, że sprawy finansowe, że poszedłbym z torbami itp. Że szukam tylko trochę smaczku w życiu. Podobnie zresztą jak i ona. (Zresztą, nadawała się wyłącznie na kochankę, nie na żonę: np. nie garnęła się do pracy - mimo skończonych studiów, na garnuszku rodziców i poszukiwanie bankomatu. Do tego: kasa wydawana na papierosy. A ja idiotą przecież nie jestem.) Tak więc powtarzałem, że nic z tego nie będzie, ale i tak się łudziła, czułem to.
Po każdym moim "nie", wywalała mnie z domu, więc nie można mówić, że tylko mnie się wydawało, że ona wie, na czym stoi. Wiedziała bardzo dobrze i wyrzucała mnie z domu, ale wracaliśmy do siebie, bo jednak w łóżku była magia, do tego podobne poglądy i poczucie humoru, więc nas do siebie ciągnęło. Po dwóch latach jednak do niej dotarło, że mnie nie urobi. Zerwała ze mną ostatecznie i wyszła za mąż. Mężowi urodziła dziecko. Minęło 8 lat. Przez ten czas mało rozmawialiśmy, ale jakiś tam kontakt na fb był.
Ostatnio mnie odwiedziła, wiedząc, że moja żona jest na wyjeździe. Niby, że przechodziła w okolicy, więc zadzwoniła, żeby sprawdzić, czy jestem w domu. Byłem. Ale do niczego nie doszło - nie można wejść dwa razy do tej samej rzeki, więc niczego nie próbowałem. 8 lat jednak swoje robi, a poza tym - mężatek nie ruszam.
I teraz najlepsze: po spotkaniu odezwała się na fb i pyta (chyba w kontekście tego, że nic nie zaszło) czy mam kogoś na boku. No to zgodnie z prawdą mówię, że owszem. Zarzuciła focha. Pytam: o co ci chodzi? Minęło tyle lat, za mąż wyszłaś, mężowi dziecko urodziłaś, a na dodatek nie jesteśmy, do cholery, w związku! Pytasz czy kogoś mam, to szczerze odpowiedziałem. Jeśli tobie, mówię, nie przeszkadzało sypianie z żonatym, dzieciatym facetem i namawianie go na rozwód, i jeżeli wiesz, że (najwyraźniej) nie jest on wzorem cnót, to z czym masz problem? Że nie brak na świecie innych, takich jak ty?
Rezultat: napisała, że sorry, już na fb nie pośmieszkujemy... i zablokowała mnie.
(Ja wiem, że jestem niemoralny, że jestem złym człowiekiem, itp. I tak się nie zmienię, bo to lubię, a karma pewnie wróci - jestem na to przygotowany - więc ocenę mojego postępowania możecie sobie podarować).
Pytam tylko, czego ona się spodziewała?
Czy powinienem był skłamać? Przelecieć ją znowu?
#logikarozowychpaskow
#zwiazki

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy dla maturzystów
  • 109
Zresztą, nadawała się wyłącznie na kochankę, nie na żonę: np. nie garnęła się do pracy - mimo skończonych studiów, na garnuszku rodziców i poszukiwanie bankomatu. Do tego: kasa wydawana na papierosy. A ja idiotą przecież nie jestem.)

@AnonimoweMirkoWyznania: debilu, przecież wymieniłeś idealny powód, dla którego mogła ci rozwalić "życie" w mniej niż 10 minut, i ty piszesz, że idiotą nie jesteś? Ona nie miała nic do stracenia, i tylko leciałeś na
@AnonimoweMirkoWyznania: oczekujesz dyskusji w miejscu wypełnionym przez nastolatków, którzy w życiu nie ruchali oraz przez dwudziestoletnich spierdoksów, którzy nie potrafią wyjść z piwnicy? To są ludzie, którzy nawet jak wyjdą z przegrywu to nigdy nie będą potrafili wziąć to, na co mają ochotę i czerpać radość z życia, i tak będą żyli pięknie moralnie aż sobie uświadomią, że już za późno i czas umierać
To musi byc bajt xD z laska jest cos nie tak zeby marnowac 2 lata na takiego zaklamanego buca jak OP i jeszcze chciec z nim byc.
Podkablowac go zonie ze stosownymi dowodami i patrzec jak zona go skubie ze wszystkiego z orzeczeniem o jego winie i wykopuje go z domu z alimentami na pol pensji.
Jak dobrze miec poczucie wlasnej wartosci i sie nie wkopac sie w zwiazki bez przyszlosci tak
@Amishia: czerpie z życia - robi to na co ma ochotę bez jakichś moralnych dywagacji, które żadnego znaczenia dla naszej egzystencji nie mają. Dlaczego miałby nie mieć ochoty mieć rodziny, dzieci, żony, którą kocha lub jest mu z nią po prostu dobrze i kochanki, z którą róbi poszaleć? Bo nie wolno? Typowo piwniczakowe myślenie ludzi, którzy nigdy się nie wyzwolą, bo ledwo potrafią zagadać do paszteta