Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
tl;dr Nadziana laska nie chce zapłacić znaleźnego należnego wg. polskiego prawa.

Poszedłem sobie ostatnio do parku w #warszawa, bo dobrze mi się ostatnio leży na trawie z piwerkiem w ręce i Sapkowskim w słuchawkach. Patrzyłem dookoła jak ludzie marnują czas w podobny sposób, zazwyczaj stadnie. Jedna grupka dziewczyn przykuła moją uwagę. Nie były brzydkie, ale przyciągnęła mnie nie ich uroda tylko przebijające się przez słuchawki piski i darcie mordy #!$%@? dziewuch. Coś tam tańczyły, śpiewały itp. W końcu sobie poszły gdzieś dale o 200 m do innej grupy ludzi.
Oczywiście syf na ławce na której siedziały niemiłosierny, ale pod ławką... torebka. Rozejrzałem się dookoła, nikt nawet na ten syf nie chciał spoglądać, więc podszedłem i wziąłem pakunek. W środku okazało się, że jest telefon (iphone 6s), portfel w którym jest stówa i parę drobniaków razem z dowodem, legitymacją studencką i prawkiem. Na początku trochę się bałem podejść do tych dziewczyn, bo #przegryw mocno, a za chwilę gdzieś całkiem zniknęły. Nie chciałem jej brać, ale z drugiej strony przecież jak zostawiłbym tą torebkę to ktoś inny ją by sobie przywłaszczył. Także wziąłem ją do domu.
W domu mi współlokatorka mówi, że to torebka majkelkors jest i kosztuje z 8 stów XD nie wiem, na co komuś torebka o wartości telefonu, ale co kto lubi XD
Stówę z portfela może i bym zachował, a resztę #!$%@?ł, ale złapałem schizę, że przecież ktoś zaraz namierzy jej telefon, a potem gdzie był nawet jak go porzucę i dojdą do tego że byłem z nim u mnie na chacie (nie wiem czy tak się da, ale są programy przecież do lokalizacji w telefonie na stałe).
No i wygooglowałem co trzeba zrobić jak się znajdzie kogoś rzeczy i okazało się, że w takiej sytuacji należy się znaleźne w wysokości 10% wartości. W tym wypadku około 200 zł.
Nie miałem jak ustalić adresu tej laski, więc zgodnie z prawem oddałem całość w Biurze Rzeczy Znalezionych z zaznaczeniem, że domagam się znaleźnego.
I ta laska dzwoni wczoraj, bo dali jej namiary w Biurze komu ma zwrócić należne i mówi, że mi nie zapłaci, bo jest biedna ale że dziękuje i czy tak może być XDDDD Człowiek chce być uczciwy, ale jak widać nie można oczekiwać tego z drugiej strony. Powiedziałem, że oczekuję jednak znaleźnego to się rozłączyła. Idę jutro to zgłosić z powrotem do Biura i zobaczę co mi powiedzą, bo mają czynne do 16:00 i dziś już nie da rady.
A wy co byście zrobili, może trzeba od razu do sądu? Przecież jakieś zasady obowiązują i gdyby nie ja mogłaby tych rzeczy nigdy nie odzyskać.

#prawo #maszprawo #pytanie #zalesie i troche #logikarozowychpaskow

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy studenckie - bogata oferta przez cały rok
  • 29
mówi, że mi nie zapłaci, bo jest biedna


@AnonimoweMirkoWyznania: Za samo zostawienie syfu w parku nie odpuszczaj. Poinformuj ją także o tym, że gdyby nie ich wieśniackie zachowanie i ignorancja, to może byś nie chciał znaleźnego.

Niech syfiara kombinuje kasę i się cieszy, że nie musi nowego dowodu robić i telefonu kupować. Półowę na znaleźne ma już w portfelu przecież.
@AnonimoweMirkoWyznania: Ej, a jak to jest zgodnie z prawem? Jak ci nie da znaleźnego, to przeciez nie zostawisz sobie, bo to przywłaszczenie mienia, bo nie ma czegoś takiego jak "znalezione niekradzione" Trzeba samemu zakładać sprawę? Pytam z ciekawości, bo bym oddał bezinteresownie.