Wpis z mikrobloga

#iiwojnaswiatowawkolorze

Witam z powrotem, właśnie wróciłem z rekonstrukcji, stąd też brak odpowiedzi.

''Bojownicy wolności'' i ich ''kultura'' - żarcie Hostii i picie wina mszalnego z kielichów... wrzesień 1936 r. To zdjęcie doskonale obrazuje przyczyny wybuchu wojny domowej w Hiszpanii. Wykorzystam je zapewne jeszcze do opisania czerwonego terroru (płaczków uspokajam - biały terror też się pojawi). A dzisiaj będzie o przyczynach wybuchu wojny - czyli jedynej rzeczy, o której się mówi w jej kontekście.

Hiszpania praktycznie od końca I WŚ znajdowała się w stanie ustawicznej anarchii. Nawet ustąpienie niepopularnego króla Alfonsa XIII w 1931 r. nie uspokoiło nastrojów i Hiszpania w ciągu pięciu lat zmieniała rząd trzykrotnie. Co więcej, w 1934 r. podburzane przez lewicę anarchistyczne bojówki doprowadziły do zamachów stanu w Asturii i Katalonii. Dwa lata później ci sami terroryści, próbujący obalić wybrany rząd, będą ''bronić demokracji'' - widocznie demokracja jest tylko wtedy, kiedy wyniki są takie, jak my chcemy. ( ͡° ͜ʖ ͡°) Broń dostarczał im m.in. późniejszy prezydent Hiszpanii i fanatyczny antyklerykał, Manuel Azana. Anarchistyczni terroryści wymordowali 260 osób, zanim spacyfikowała ich armia.

W lutym 1936 roku wygrała koalicja partii lewicowych, czyli Front Ludowy. Większość miała w niej partia socjalistyczna PSOE, jednak kłamstwem jest powielany wielokrotnie pogląd, jakoby komuniści zyskali na sile dopiero po wybuchu wojny. Koncepcja tzw. frontów ludowych została sformułowana osobiście przez Stalina i zalecała partiom komunistycznym łączenie się w koalicje z socjalistami, a następnie przejęcie władzy. Co więcej, PSOE była partią radykalną, a jej lider, czyli Largo Caballero wprost mówił, że gdyby Front nie wygrał wyborów, to lewica musiałaby iść na wojnę domową. Wtórował mu główny organ prasowy tej partii, czyli ''El Socialista'', który wprost mówił, że marksizm rewolucyjny jest celem PSOE. Widać więc, na kim wzorowali się hiszpańscy socjaliści, a przezwisko Caballero - ''hiszpański Lenin'' - nie było bezpodstawne.

Dzięki skomplikowanej procedurze wyborczej i fałszowaniu wyników, Front Ludowy uzyskał blisko 90 miejsc więcej w Kortezach, mimo, że wygrał zaledwie różnicą 140 tysięcy głosów. Wraz ze zwycięstwem lewicy w Hiszpanii nastąpił de facto stan anarchii. Z więzień wypuszczono terrorystów z Asturii i Katalonii, rozpoczęto ograniczanie wojska - w zasadzie jedynej siły, spajającej wówczas Hiszpanię i przystąpiono do reform. W praktyce wyglądało to tak, że po czterech miesiącach rządów Frontu Ludowego lider opozycji z prawicowej partii CEDA, Gil Robles odczytał w Kortezach listę zbrodni: 269 morderstw politycznych, 1287 napadów i zranień, 160 spalonych kościołów. Prezydent Azana skomentował to krótko - ''Wszystkie klasztory Madrytu nie są warte życia jednego republikanina''. Gilowi Roblesowi i jego koledze, Jose Calvo Sotelo wprost grożono śmiercią z mównicy w Kortezach, a celowała w tym szczególnie fanatyczna komunistka, Dolores Ibarruri, wraz z socjalistyczną koleżanką, Margaritą Nelken.

Oczywiście, prawica nie była dłużna i działania Falangi spotykały się ze słusznym sprzeciwem, o tyle jednak na napaści ze strony lewicowców w ogóle nie reagowano. Niedługo później skończyło się to tak, jak musiało się skończyć. 6 lipca 1936 r. aresztowano i uwięziono Jose Primo de Riverę, przywódcę Falangi. Funkcjonariusze z Guardia de Asalto, milicji utworzonej przez lewicę, wybrali się 13 lipca 1936 r. na rajd po Madrycie, szukając odpowiedniego celu. Próbowali dopaść Gila Roblesa i byłego prezydenta, Niceto Alcala-Zamorę, jednak na szczęście, nie było ich wówczas w domach. Zapukali jednak do drzwi Jose Calvo Sotelo i wywlekli go z domu, a następnie zamordowali. Wszystko przy milczącej reakcji ochraniających dom deputowanego policjantów.

Mord na członku Kortezów przelał czarę goryczy. Oficerowie hiszpańskiej armii, już znajdujący się na celowniku republikanów, jako ''faszyści'', przyspieszyli planowany zamach stanu. Na jego czele - wbrew pozorom - nie stał gen. Franco, a generał Jose Sanjurjo. Oprócz niego, byli tam prawie wszyscy ważniejsi oficerowie armii: sędziwy gen. Miguel Cabanellas z Afryki, okaleczony, jednoręki gen. Jose Millan Astray, dowódca Legii Cudzoziemskiej, marokański pułkownik Ben Mizzian, który niegdyś ocalił życie samemu Franco, agresywny w działaniu gen. Juan Yagüe, wieczny opozycjonista, gen. Quelpo del Llano i mój ulubiony, zimny pragmatyk, gen. Emilio Mola.

Zamach miał zacząć się 17 lipca, a sygnałem do jego rozpoczęcia miało być słynne już zdanie z hiszpańskiego radio: ''Niebo nad całą Hiszpanią jest bezchmurne''. Tego dnia do Alzamiento ruszyli niemal wszyscy - legioniści w rozpiętych koszulach, smagli marokańscy regulares, falangiści w błękitnych koszulach, requetes, chlubiący się czerwonymi beretami i różańcami przy mundurach. I niemal cała zawodowa armia wraz z lotnictwem - ''za Boga, ludzkość i Hiszpanię''. Wojna domowa rozpoczęła się.

Autor postu: [II wojna światowa w kolorze](https://www.facebook.com/II-wojna-światowa-w-kolorze-674008299310624/)

#iiwojnaswiatowa #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #historiajednejfotografii #zdjeciazwojny
Mleko_O - #iiwojnaswiatowawkolorze

Witam z powrotem, właśnie wróciłem z rekonstruk...

źródło: comment_W49jgWtQoPfEhzOKPPQRiEgWUgNzYZEP.jpg

Pobierz
  • 30
@Mleko_O:

Oczywiście, prawica nie była dłużna i działania Falangi spotykały się ze słusznym sprzeciwem, o tyle jednak na napaści ze strony lewicowców w ogóle nie reagowano. Niedługo później skończyło się to tak, jak musiało się skończyć. 6 lipca 1936 r. aresztowano i uwięziono Jose Primo de Riverę, przywódcę Falangi. Funkcjonariusze z Guardia de Asalto, milicji utworzonej przez lewicę, wybrali się 13 lipca 1936 r. na rajd po Madrycie, szukając odpowiedniego celu.