Wpis z mikrobloga

178362 - 302 - 318 - 323 = 177419

Trzydniowa miniwyprawa po zdjęcie z przystankiem.

Jeśli ktoś nie wie, o co chodzi, to już tłumaczę. Jako pierwszy zdjęcie z rzeczonym wrzucił w swoim wpisie @scratcher (tutaj), później @SnikerS89 (tutaj), @fenter (tutaj) i @edicsson (tutaj), a w zeszłym tygodniu jeszcze @rdza (tutaj).
Tak się złożyło, że pod wpisem @edicsson o lokalizację tej mazowieckiej atrakcji zapytał @radoslaw-szalkowski. Od słowa do słowa i wyszedł nam mały mirkozlot ;)

Sobota- Trasa do Lodzi, a przy okazji małe gminobranie. Wyjazd o 5.30 z kolegą Piotrkiem, który wcześniej jechał też z nami w Boże Ciało do Warszawy. Najpierw kierujemy się w stronę Olkusza, a później dobrze znanymi drogami na północ przez Jurę Krakowsko-Częstochowską.
Przed Koniecpolem odbijamy na płn-zach, bo tam też zaczynają mi się pierwsze, białe plamy na gminnej mapie Polski. W Radomsku hot-dog na Orlenie, tankowanie bidonów i można jechać dalej. A jedziemy głównie pod wiatr, ale że we dwóch to zawsze łatwiej, więc idzie nam całkiem sprawnie.

Po drodze jeszcze jakieś krótkie przystanki na lody, a w Wadlewie spotykamy delegację #rowerowalodz w składzie @radoslaw-szalkowski, @sargento i @Zelazko_MPM. Już w samym mieście chłopaki oprowadzają nas po co ważniejszych atrakcjach z ul. Piotrkowską i dworcem Łódź Fabryczna na czele.
Kolegę Piotrka odstawiamy na dworze w Widzewie, ale okazuje się on jakiś niezdecydowany i ostatecznie wybiera powrót do domu również na rowerze. Wyszło mu w sumie 580 km, więc szacun za taką trasę.

Nocleg mam u @radoslaw-szalkowski. Na kolację pizza, piwko, coś tam jeszcze pogadaliśmy i do spania, bo pobudka bladym świtem.

Niedziela- Wstajemy o 4.30. Śniadanie o tak nieludzkiej godzinie wchodzi dosyć kiepsko, ale przed dłuższą trasą coś jednak zjeść trzeba. Godzinę później wyjeżdżamy i na dworcu spotykamy się z @Zelazko_MPM.
Od płn-zach nadciągają ciemne chmury i widać, że będzie to coś poważniejszego. Jeszcze w mieście zaczyna lekko kropić, by bardzo szybko przejść w regularny deszcz. Burzę przeczekujemy w jakiejś blaszanej budzie, która w zamyśle miała być przystankiem autobusowym. Schodzi nam tam pół godziny, ale warunki się nie poprawiają, więc decydujemy się jechać.

30 km w deszczu, ale nawet nie było najgorzej. Przed Skierniewicami zaczyna się przejaśniać i wychodzi słońce. W McD drugie śniadanie i tam też żegnamy się z @Zelazko_MPM, który znając swoją formę postanawia wrócić do domu pociągiem.
A więc już tylko z @radoslaw-szalkowski jedziemy przez Mszczonów i Tarczyn w kierunku Warszawy. Na Kabatach łączymy siły z @rdza i @theDOG, a po drugiej stronie Wisły, za mostem Siekierkowskim spotykamy @edicsson, @SnikerS89 i @compadre.
Mamy już niezłe opóźnienie względem pierwotnych planów, postanawiamy więc jechać na przystanek koło Nadziei najkrótszą drogą. W Sulejówku przerwa na lody (co tam opóźnienie... ( ͡° ͜ʖ ͡°)), a kawałek za Stanisławowem dołącza do nas @fenter.

Już w pełnym składzie dojeżdżamy do miejsca docelowego - przystanku koło Nadziei. Pamiątkowe zdjęcia, gadu gadu, ale czas nagli i niestety nie możemy wracać przez Mińsk Mazowiecki, gdzie @edicsson zarezerwowała nam już stolik w pizzerii... Żegnamy się więc, @edicsson, @SnikerS89, @compadre i @fenter w swoją stronę, a reszta ekipy z powrotem do Warszawy tą samą drogą, żeby zdążyć odstawić @radoslaw-szalkowski na pociąg do Łodzi.

Mimo szczerych chęci i szybkiej jazdy i tak nie zdążylibyśmy na 20.00 na Centralny. Na szczęście @theDOG zaproponował rozwiązanie z SKM-ką z Rembertowa, co uratowało Radkowi powrót do domu. Później już na spokojnie przez miasto z małą dokrętką za Konstancin, bo czemu nie.

Nocleg u @rdza. Po kolacji opowieści z Pierścienia Tysiąca Jezior i sporo tematów okołoszosowych, więc spać poszliśmy już grubo po północy.


Poniedziałek- Pobudka o 6.00, śniadanko i można wyruszać w drogę powrotną. Wyrysowałem sobie taką w miarę najkrótszą, głównie drogami wojewódzkimi. Do Grójca spory ruch, ale im dalej, tym jechało się spokojniej. Niestety przez większość dnia mocny, boczny wiatr. Na szczęście temperatura znacznie spadła w porównaniu do poprzednich dni, więc nieco wyrównywało to moje szanse.

Po drodze kilka małych przerw na lody, colę itp, a większy popas zrobiłem dopiero w Szczekocinach na ok. 100 km przed końcem. Od tego miejsca wiatr zaczął słabnąć i zmienił się nawet na pomagający. Odczułem to wyraźnie, bo pomimo wjazdu na Jurę i kilkunastu górek, które miałem przed sobą, jeszcze udało mi się poprawić średnią prędkość.
W domu melduję się kilka minut przed 21, więc idealnie w limicie, który sobie wyznaczyłem.

Wspaniały to był weekend. Dzięki za gościnę i towarzystwo na trasie. Ciekawe czy uda się jeszcze kiedyś zorganizować coś równie spontanicznego ;)

#mortalszosuje

#rowerowyrownik #szosa #rower #wykopcanyonclub #100km #200km #300km (nr 5, 6 i 7)
Mortal84 - 178362 - 302 - 318 - 323 = 177419

Trzydniowa miniwyprawa po zdjęcie z p...

źródło: comment_TThLZWN9xYUaL1pWxpbv9D78f4OCmnVS.jpg

Pobierz
  • 16