Wpis z mikrobloga

Po przeczytaniu tego wpisu przypomniała mi się moja własna, dość podobna historia. Jakoś w czwartej klasie podstawówki nasza "facetka od przyrki" też wymyśliła sobie przygotowania niespodzianki dla uczniów w postaci gigantycznego zadania domowego na wakacje. Cała nasza klasa musiała na drugiego września przynieść do szkoły piękny zielnik z opisami wysuszonych, znajdujących się w nim liści. Pierwszego września, po rozpoczęciu roku szkolnego, kumpel zapytał mnie jak wyszło mi moje zadanie... No i się zaczęło - kompletnie o tym zapomniałem, miałem więc niespełna 24 godziny na przygotowanie zielnika z przynajmniej 30-stoma liśćmi i ich opisami. Spędziłem nad tym cały dzień i nadal brakowało mi około 10 pozycji, wstałem więc około 4 rano, wyszedłem na ogród i uzupełniłem co trzeba (pełna prowizorka, w moim zielniku znalazła się nawet trawa, opisy były na góra dwie linijki, gdzie miały być obszerne). Okej, oddałem gotowy zielnik, kumple nie wierzyli, że uwinąłem się z tym tak szybko, no ale z wiadomej przyczyny liści wcześniej specjalnie nie suszyłem, bo nie było kiedy. Po około tygodniu Pani podawała oceny i... Dostałem 4. Jak się okazało, mój projekt zaczął tak sakramencko śmierdzieć, że babka najprawdopodobniej wywaliła go do kosza bez przejrzenia zawartości. Z tego co wiem w kolejnych latach odechciało jej się już tak głupich pomysłów jak zadania domowe na wakacje.

#szkola #edukacja #wakacje #heheszki
mk27x - Po przeczytaniu tego wpisu przypomniała mi się moja własna, dość podobna hist...

źródło: comment_Leg4Rv7hSoFkIeJkUfDKMVK35Rf5VDrC.jpg

Pobierz
  • 1
  • Odpowiedz