Wpis z mikrobloga

#godelpoleca #muzyka #metal #rammstein #00s

echa Depeche Mode - playlista

#10
Rammstein - Mein Teil

już wyjaśniam co to za nowa playlista i ranking. generalnie wyjaśnię wszystko.

czemu akurat "echa Depeche Mode"? bo nie potrafię zwięźle nazywać rzeczy, ale mam nadzieję, że się rozumiemy.
ranking 10 kapel/artystów, których lubię, uważam za ciekawych i w jakiś sposób odznaczają się w świecie muzyki, a ich twórczość została ukształtowana przez unikatowy styl Depeszy. nie jestem specjalistą, więc ciężko będzie mi rozdzielić dyskografię DM na konkretne etapy, ale mam dobry słuch i dużo odwagi, więc możecie "spodziewać się niespodziewanego", nieoczywistych tropów i węszenia tam gdzie nie powinienem.

na pierwszy rzut oczywistość(covery Stipped i Personal Jesus anyone?)
a sam wpływ angielskiej grupy na ogrom "ciężkiej", metalowej muzyki, tej z kategorii "przebieranki, czarne szminki, długie płaszcze i takie takie" jest niepodważalny i na pewno będę do tego tropu wracał w rankingu.

jednak z Rammsteinem jest nieco inny przypadek, bo tym co Niemcy zaabsorbowali najbardziej z sadomasochistyczno-klerykalnej otoczki DM, jest ich wizja estetycznej brzydoty, wyrażanej w artystycznie pompowanym strachu, wskrzeszanym z czeluści electro-industrialnych koszmarów. a rezygnując z uwierającego w plecy krzyża, zyskali całkowitą swobodę do wypowiadania tego, co u ich idoli było sprawnie "ugrzeczniane", albo chowane pod skórzaną kurtką dla dobra sprawy.

w Mein Teil, germańskie kamienie toczą się do obranego celu po świecącym w ciemnościach, prowokacyjnie zaprogramowanym wokalu Lindemanna, którego barwa głosu nawiedza fantomowe obozy zagłady. mając w poważaniu wszystkie poprzednio podpisane pakty.
dogłębne rozeznanie i jednoczesne pogardzanie świętościami, jest tym co dało im absolutną muzyczno-sceniczną wolność. nawet do tego by złapać i trzymać na smyczy anielskie chórki z "Enjoy The Silence", udowadniając, że mieszkańcy niebios też są niewolnikami...