Wpis z mikrobloga

Śmieszna sprawa. Wczoraj rozmawiałem z dwiema koleżankami które siebie nie znają i nigdy nie poznają, niemniej jednak łączył ich wspólny mianownik w obydwu rozmowach.

Pierwsza wyszła za mąż za chłopa która mało zarabia. Jest rozgoryczona faktem, ze musi składać się pół na pół na mieszkanie żeby je utrzymać. Męczy ją że mąż nie ma na tyle pieniędzy żeby zrobić wycieczkę zagraniczną, remont kuchni lub żeby miała "poczucie bezpieczeństwa do końca życia".

Druga wyszła za mąż za gościa który zarabia słynne #programista15k. Jest rozgoryczona faktem, że musi się składać pół na pół na mieszkanie chociaż mąż zarabia kilka razy więcej. Męczy ją, że mąż ma tyle pieniędzy ale nie wydaje je na wycieczki zagraniczne ani remont kuchni. Mówi mi, że nie ma zapewnionego poczucia bezpieczeństwa w życiu bo nie widzi tych pieniędzy, bo mąż je przeznacza na swoje zachcianki.

Czytanie tych dwóch wywodów z przeciwległych biegunów które w magiczny sposób zeszły się w jednym miejscu... było po prostu porażającą lekcją życiową. #rozowepaski czy jest JAKAKOLWIEK sytuacja życiowa poza byciem dozgonnym utrzymankiem gdzie nie trzeba nic robić w życiu tylko leżeć i pachnieć wachlując się platynową kartą kredytową mężusia, która by was usatysfakcjonowała? #logikarozowychpaskow #zwiazki i troche #logikaniebieskichpaskow

  • 61
Składanie się pół na pół spoko jeśli się podobnie zarabia, ale z drugiej strony:
Gdybym zarabiała dużo kafli, dużo więcej od męża, to pewnie chciałabym jeździć na drogie wycieczki, wynajmować droższe mieszkanie z nim, robić jakiś użytek z tych pieniędzy, na co jego nie byłoby stać. I co teraz, żyć cały czas z nim na biedackim poziomie, czy może dołożyć się i wieść z nim życie na fajniejszym poziomie? Jak dla mnie
@Mathas no ok, nie chce się dokładać to nie musi. Dla mnie to słabe rozwiązanie przy mocnej różnicy zarobków. A owo "poczucie bezpieczeństwa" dla mnie nie oznacza "mogę sobie nic nie robić bo mąż/żona/partner do końca życia bedzie mnie utrzymywać" a raczej "nie muszę się martwić, że coś złego się stanie, bo wiem że partner mi zawsze pomoże". I nie jest ono uzależnione od ilości pieniędzy, jakie partner zarabia, tyko czy potrafi
Składanie się pół na pół spoko jeśli się podobnie zarabia, ale z drugiej strony:

Gdybym zarabiała dużo kafli, dużo więcej od męża, to pewnie chciałabym jeździć na drogie wycieczki, wynajmować droższe mieszkanie z nim, robić jakiś użytek z tych pieniędzy, na co jego nie byłoby stać. I co teraz, żyć cały czas z nim na biedackim poziomie, czy może dołożyć się i wieść z nim życie na fajniejszym poziomie? Jak dla mnie
@kjut_dziewczynka: Tak jest statystycznie i występuje pewien mechanizm, nawet jeżeli nie zdajesz sobie z tego sprawy. To jest tak, jak wiekszość kobiet mówi, że nie wybierze partnera ze względu na wzrost(bo liczy się serce czy inne pierdoły), ale związki w których kobieta jest wyższa to pare procent wszystkich związków. Tak samo jest z zarobkami, wykształceniem itp. Są badania pokazujęce, że w sytuacji w której kobieta zarabia więcej prawdopodobieństwo rozwodu jest znacznie
@sublingual: czy ta z bogatym mężem podpisali intercyzę lub wprowadzili formalnie rozdzielność majątkową? Lub chociaż umówili się ustnie w sposób jednoznaczny że tak będą wyglądać ich finanse? Jeśli tak to spoko. Bo jeśli nie to pewnie wg prawa to są to wspólne pieniądze i mąż ja okrada.

Jestem za dowolnością ustalania takich rzeczy w związku stąd pytanie czy było takie ustawienie.

zy jest JAKAKOLWIEK sytuacja życiowa poza byciem dozgonnym utrzymankiem gdzie