Wpis z mikrobloga

Hej postapokaliptyczne mirki! Jakis czas temu obiecałem, że podzielę się z Wami wrażeniami z gry w Olympus 2207. Niezorientowanym wyjaśniam, że jest to rosyjska gra oparta na silniku Fallouta 2, jak również inspirowana jego fabułą. Temat Olympusa powraca na tagu od czasu do czasu, więc przechodzę do rzeczy bez zbędnych wstępów.

Mówią, że ludzie żyli kiedyś pod niebem. Żywiła ich ziemia, grzało słońce a czysta woda gasiła pragnienie. Ludziom niczego nie brakło. Może poza jednym – szacunkiem dla Bogów. Rozgniewani ludzką próżnością Bogowie skłócili ziemię z niebem zsyłając na nią ocean ognia. Ludziom przyszło schronić się głęboko w podziemnych czeluściach, zaś Bogowie na szczycie stalowo-szklanego Olimpu czekają na moment gdy ludzie znów będą godni by żyć na Ziemi…

Fabuła gry jest więcej niż banalna – w 2013 roku konfrontacja światowych mocarstw doprowadziła do atomowej zagłady niemal całej ludności globu. Pośród nielicznych ocalałych znaleźli się między innymi rezydenci Olimpu – przedwojennego drapacza chmur okrzykniętego swego czasu cudem techniki i inżynierii. Przekonani o swej wyjątkowości mianują się Bogami i dążą do podporządkowania sobie ocalałego zdziczałego, w ich mniemaniu, świata. Przeznaczeniem wszystkich pozostałych jest natomiast służba Bogom, a raczej niewolnicza praca w podziemiach Olimpu – Tartarze. Tutaj właśnie rodzi się bohater gry. Jego do bólu przewidywalna egzystencja ogranicza się do pracy na farmie i w warsztacie oraz wykonywania poleceń strażników, zwących siebie Synami Bogów. Zastanego porządku nigdy nie kwestionuje, przeświadczony od urodzenia, że taki jest naturalny porządek świata, zgodny z wolą Bogów. Jednak i to przychodzi się zmienić, gdy na skutek kuriozalnej pomyłki musi ratować swe życie i uchylając się przed kulami strażników wychodzi na powierzchne i gna przed siebie w bezkresną pustynię. Odkrywa wówczas ze zdumieniem, że na powierzchni również żyją ludzie – trapieni głodem, zabójczym promieniowaniem, nękani atakami zmutowanych bestii i żołnierzy Olimpu. Na swojej drodze zawita do miejsc gdzie ludzka natura objawi mu się w pełnym wymiarze – zarówno tym wspaniałym jak i obrzydliwym…

Tyle o fabule, by za bardzo nie spojlerować. Jeżeli chodzi o mechanikę gry to, na szczęście pozostała ona bez żadnych zmian w stosunku do F2. Stary dobry system SPECIAL ma się świetnie i mam nadzieję, że na jego bazie powstanie jeszcze wiele udanych modów, czy nawet samodzielnych gier od fanów postapokaliptycznych klimatów. Dodano jedynie opcję kraftu, czyli samodzielnego wytwarzania przedmiotów z dostępnych materiałów. Niestety, możliwe do samodzielnego wytwarzania przedmioty da się chyba policzyć na palcach obu rąk. Są też łatwo dostępne u handlarzy i raczej nieszczególnie przydatne. Najwyraźniej twórcom zabrakło motywacji by rozwinąć ten, skądinąd dobry, pomysł.

Skoro zacząłem od niedociągnięć, to trzeba wspomnieć o konstrukcji dialogów, a tutaj przeszkadzały mi dwie rzeczy. Po pierwsze, informacje pozyskane od NPC-ów bywają czasem bardzo niejasne, a próba powrotu do poprzedniej rozmowy nie zawsze jest możliwa. Jest to frustrujące i zmusza do robienia własnych notatek by nie utknąć w martwym punkcie. Inne z kolei postacie nie zmieniają zupełnie repertuaru swych wypowiedzi i zawsze traktują nas jak nowopoznanego człowieka. Potrafią nawet w nieskończoność oferować już wypełniony quest. Trudno jednak odmówić autorom pracowitości, bo długość dialogów jest imponująca, ale w tym przypadku chyba lepiej byłoby postawić na jakość kosztem ilości.

Co do questów i zagadek, to raczej nie są szczególnie trudne lub oryginalne. Nie ograniczają się też jednak do "przynieś, wynieś, powystrzelaj". Trzymają średni poziom.
Gra nie ustrzegła się niestety bugów. Począwszy od atakujących nas bez powodu postaci w jednej lokacji, po samowskrzeszających się przeciwników w innej. Uprzedzając pytanie – nie, nie jest to element fabuły. Przynajmniej według informacji z forum fanów gry. Gra lubi się też zawieszać, na szczęście tylko w jednej lokacji.
Brakowało mi auta. Wiem, że trudno z tego czynić zarzut ale jestem po prostu rozpieszczony pojazdami z F2 i Nevady, wiec tym razem czułem się jakby ominął mnie podwieczorek.
Wielu z Was było zawiedzionych brakiem drużyny w Nevadzie. Nie mam dobrych wiadomości. W Olympusie towarzyszy nam jedynie pies, a właściwie wilk. Inna postać przyłącza się na późniejszym etapie gry ale tylko na tydzień.

Co zatem przemawia za zagraniem w Olympusa? Po pierwsze i najważniejsze: to jest FALLOUT. W starym dobrym stylu, takim jaki kochamy z F1 i F2. Mroczny, klimatyczny, ale i przekornie dowcipny. Z rozległym na miarę F2 światem, z ogromem nowych przedmiotów i broni, z barwnymi postaciami, doskonałym systemem walki i dobra równowagą między fabułą a akcją. Olympus 2207 to dobra gra. Nie będę jednak ukrywał, że przy również amatorskiej Nevadzie bawiłem się lepiej. Szkoda, bo był potencjał na coś więcej.

Grę można ściągnąć za darmo tutaj: http://olympus2207.com/en/o1-2/
#olympus2207 #fallout #falloutmod #postapokalipsa
  • 2
@Senior_Mordino: Dopiero teraz przeczytałem, dzięki za rozbudowaną relację z gry. Zapewne Sonorę też zrecenzujesz jako pierwszy :) Zmienili jakkolwiek system walki? Są może nowe perki oraz nowa broń?
@Sagez: System walki się nie zmienił, perki też nie. Broń jest tylko nowa i to w takiej ilości, którą trudno ogarnąć. A na Sonorę jak najbardziej czekam i sporo sobie po niej obiecuję, jako że jest tworzona przez ludzi od Nevady ( ͡° ͜ʖ ͡°)