Wpis z mikrobloga

Ja #!$%@?ę. Trzeźwy gość, który przyjechał niezłą furą ukradł mi na stacji dwa hot-dogi, które zostawiłem na stoliku jak poszedłem sobie dokupić napój i jadł zaraz przed wejściem. I jeszcze zdziwiony pretensjami. Miałem dzwonić na policję, ale zrezygnowałem, bo w sumie wypłaciłem mu gonga, a ukradł niewiele, więc to ja miałbym większy problem. A wypłaciłem nie dla zasady, ale po prostu jak mnie zobaczył zaczął się oddalać i myślałem, że mi coś wartościowszego ukradł przy okazji. Nie ma czasu na remanent w nagłej sytuacji.

I dupa, musiałem kupić nowe dwa hot dogi i zagonić frajera do auta, bo się jeszcze ciskał, że się ząb chyba rusza. Tak, to ja jestem zły. Jakiś dziwak kleptoman, czy co? #!$%@? bym jeszcze zrozumiał jakoś, ale raczej pod wpływem niczego nie był, na lumpa nie wyglądał. Hotdogi #!$%@? ukradnie? Jakaś abstrakcja.
  • 20