Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Drogie Mirki, sprawa jest poważna. Nie wiem co robić i potrzebuję jakiejś rady.

Żeby zrozumieć moją sytuację musimy się cofnąć wstecz. Do czasów gimnazjum. W pierwszej klasie zakolegowałem się z takim jednym gościem, nazwijmy go Krzysiek. Był to taki typowy fan Sabatonu i metalu, na pewno znacie takie typy. Długie włosy, czarne ubrania i tym podobne. Bardzo szybko się skumplowaliśmy i bardzo się z tego powodu cieszyłem bo byłem (i w sumie nadal jestem) dość cichym i spokojnym człowiekiem co boi się poznawać nowych ludzi ale czasem doskwiera mu samotność. Krzysiek był pomocny, zabawny i ogólnie był super ziomkiem. Jednakże, coś się zmieniło w połowie 2 klasy gimnazjum. Nie pamiętam jak to się stało ale Krzysiek, z typowego metalowca, zmienił się w typowego dresa. Ogolił się na łyso i zaczął chodzić w dresie. Ale nie to było najgorsze. Najgorsze było to że, ni z gruchy ni z pietruchy, zaczął mnie gnębić. Był to taki typowy bulling. Pluł na mnie, bił mnie, cały czas się ze mnie śmiał, zagadywał starszych dresów z liceum aby też się ze mnie śmiali i mnie bili i inne rzeczy. Oczywiście próbowałem temu zaradzić, chodziłem do nauczycieli, dyrektora, mówiłem moim rodzicom, ale to ledwo co pomagało. Może tylko jeden lub dwa dni dawał mi spokój i wracał z powrotem do gnębienia mnie. Koledzy i koleżanki z klasy coś tam mi pomagały ale to i też w pewnym momencie przestali. Radzili mi abym mu kiedyś zwyczajnie #!$%@?ł, ale wtedy byłem dość strachliwym dzieciakiem który bić się bał i bić się nie lubił. Przez swoje chojractwo dostałem opinię takiego szkolnego błazna, takiego co to można go pobić, skopać i splunąć na niego a on nic ci nie zrobi. Raz nawet Krzysiek rzucił we mnie jakimś pudełkiem plastikowym prosto w twarz, przez co zniszczył mi okulary. Rodzice musieli mi kupić nowe a ja powiedziałem im że upadły mi podczas grania w piłkę na WF-ie. I tak przez cały prawie całe #!$%@? 2 lata. Dwa lata bałem się chodzić do szkoły z obawy przed Krzyśkiem. I nawet nie chciał w ogóle powiedzieć mi dlaczego mnie gnębi, po prostu mnie gnębił. Musiałem chodzić do psychologa aby sobie emocjonalnie poradzić. Przez to że Krzysiek przez 2 lata, codziennie jak mnie widział śmiał się mi prosto w twarz, teraz mam wrażenie że dosłownie każdy się ze mnie śmieje, przez co nabawiłem się fobii społecznej, niepokoju, straciłem wiarę w siebie i popadłem w kompleksy.

Ostatni raz kiedy Krzyśka widziałem było wtedy gdy po zakończeniu 3 roku gimnazjum powiedział że poczeka na mnie przed szkołą aby mnie pobić. Wyszedłem, ale jego nie było. Poszliśmy z kolegami do KFC i wróciłem do domu. Niby powinienem po tym poczuć ulgę, ale jej nie poczułem. Pomimo tego że wiedziałem że już prawdopodobnie Krzyśka więcej na oczy nie zobaczę to zostawił w moim mózgu ogromną ranę. Dalej mam fobię społeczną, kompleksy i dalej myślę że każdy się ze mnie śmieje. Mam tylko 4 znajomych z którymi rozmawiam na bieżąco i mamy stałe kontakty którym ufam i wiem że nic złego by mi nie zrobili. Nawet nie chcę mi się nawiązywać nowych relacji bo boję się że nowi znajomi zmienią się tak jak zmienił się Krzysiek.

Ale zmieniło się coś innego. Wziąłem się za siebie, zacząłem ćwiczyć, chodziłem na sztukę walki i pomimo tego że nadal bić się raczej nie lubię to jestem świadomy swojej siły i wiem że jeśli zajdzie taka potrzeba, to będę w stanie momentalnie obronić się przed napastnikiem i nie dam sobie w kasze dmuchać. Pomimo moich dalszych problemów psychicznych, to z tej jednej zmiany jestem z siebie cholernie dumny. Teraz jestem na drugim roku studiów i Krzyśka nie widziałem już od czasów wspomnianego dnia zakończenia gimnazjum. Ba, nawet o nic kompletnie zapomniałem, pomimo tego że moje psychika jest dalej przez niego uszkodzona.

Ufff. Skoro już to mamy za sobą, to zajmijmy się samym problemem. Wczoraj siedziałem w domu uczyłem się na kolokwium gdy dostałem wiadomość na Facebooku. Zaproszenie do znajomych. Okazało się że tą osobą jest... mama Krzyśka. Trochę mi zajęło zgadnięcie kim ta osoba jest, ale po paru sekundach wiedziałem że to ona. Chwilę się zawahałem ale przyjąłem zaproszenie. Dosłownie minutę później napisała do mnie. Pytała czy nie poda mi mój numer telefonu, ponieważ ma mi coś do powiedzenia. Napisała że jest to zbyt poważne żeby to zwyczajnie napisać i musi mi powiedzieć to na głos. Po 30 minutach, zgodziłem się. Napisałem i od razu dzwoni mi telefon. Odebrałem i usłyszałem mamę Krzyśka. Dziękowała że może ze mną porozmawiać bo ma mi coś poważnego do powiedzenia. Powiedziała że Krzysiek jest w szpitalu, ciężko chory.
Chłoniak.
Totalnie zamarłem. Jedyne co potrafiłem powiedzieć to "bardzo mi przykro". Ale powiedziała mi że to nic wielkiego, lekarze mówią że prawdopodobnie z tego wyjdzie, ale mówi że Krzysiek bardzo się zmartwił. Powiedziała że zwyczajnie się boi. Boi się śmierci. Choroba strasznie mu siadła na psychikę i teraz myśli że lada moment umrze. I wtedy powiedziała mi coś, przez co aż musiałem usiąść z szoku.
Powiedziała, że Krzysiek chce się ze mną spotkać.
Wtedy to tylko siedziałem, i słuchałem. Nie mówiłem kompletnie nic. Czułem tylko powracają do mnie te straszne chwile z gimnazjum. Powiedziała, że Krzysiek czuje wielkie wyrzuty sumienia i musi się ze mną spotkać, bo inaczej boi się że nie zazna spokoju po śmierci.
Ona mówiła, a ja dalej siedziałem i słuchałem.
Spytała się mnie, czy przyjadę do szpitala spotkać się z nim. Powiedziałem muszę się zastanowić i zadzwonię jak będę miał czas.
Rozłączyłem się i myślałem. Wróciłem do uczenia się i myślałem. Poszedłem spać i w łóżku myślałem. Dzisiaj, podczas treningu, też myślałem. Myślę teraz i dalej nie jestem pewien. Nie wiem co mam zrobić. Pójść, czy nie.

I tutaj mam do was prośbę. Doradźcie mi. Czy mam pójść spotkać się z człowiekiem który zniszczył mi nieodwracalnie psychikę i zapewnił mi istne piekło przez prawie 2 lata, czy mam go olać? Doradźcie mi, bo sam nie dam rady.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy dla maturzystów
  • 15
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Idź i powiedz mu, że masz go totalnie w dupie i najchętniej byś mu #!$%@?ł za te wszystkie zmarnowane lata, a robisz to tylko dlatego, żeby o tym wiedział. Albo podziel się z nim tym, co czujesz. Może mu pomożesz uporać się z wyrzutami sumienia.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: ja bym się spotkała, ale też nie uważam, że z powodu jego choroby powinieneś się czuć zobligowany do wybaczenia mu, chociaż chowanie urazy też dla nikogo nie jest zdrowe.

skoro on czuje się winny i ma wyrzuty sumienia, to pewnie myślał o tym przez lata. wydaje mi się, że ludzie, którzy krzywdzą innych, sami też muszą cierpieć, o ile nie są jacyś zaburzeni
  • Odpowiedz
Oczywiście, że masz iść. Idź tam, ale zamiast słuchać przeprosin spytaj co się wtedy wydarzyło, o co w tym wszystkim chodziło. Ok, zniszczył ci życie ale na dzień dzisiejszy możesz mówić o jakiejś sprawiedliwości losu w związku z jego stanem. A taka wiedza na temat jego motywów może stanowić istotny element układanki, którego ci brakuje i dzięki temu łatwiej będzie ci pogodzić się z przeszłością. No i dodatkowo jeśli czujesz taka potrzebę,
  • Odpowiedz
PonadgabarytowyZwyrodnialec: @AnonimoweMirkoWyznania: idź i go wysłuchaj. Zapytaj: Dlaczego byleś takim #!$%@? Krzysiek? Wysłuchaj odpowiedzi. Nie jesteś mu winien przebaczenia! Ale jeśli zdołasz - przebacz, jeśli nie, odejdź w ciszy. Zastanów się czy warto tam iść. Morze #!$%@? jest zły do końca i chce ci siąść zupełnie na psyche, bo wie że może. Mówisz, że się nagle zmienił - może go opętało jakieś gówno od tej satanistycznej muzyki. Kto wie.

Zaakceptował:
  • Odpowiedz