Wpis z mikrobloga

Dostałem ofertę pracy z Urzędu.
Godzina 8:30, podjeżdżam pod wskazany adres - mały, troszkę zapuszczony domek (na google maps firma to po prostu ten domek i jakiś gruchot z naklejkami firmy stojący pod domem). Dzwonię do typa, mówię mu, że stoję pod "siedzibą firmy" i wywiązała się taka rozmowa:
Ja: Dzień dobry, dostałem ofertę pracy w pańskiej firmie i jestem już pod budynkiem. Wyjdzie Pan czy podejść i zadzwonić dzwonkiem, bo wygląda mi to na zwykły, jednorodzinny domek?
Pracodawca: CZEGO PAN CHCE O TEJ GODZINIE, CO?
J: Noo przed sekundą panu tłumaczyłem, dostałem ofertę...
P: Panie, o tej godzinie? Chcesz pan w ogóle pracować?
J: Oczywiście, że tak. Ale najpierw chciałbym porozmawiać o obowiązkach w tej pracy, zarobkach, godzinach pracy i innych takich rzeczach.
P: #!$%@?... Przyjedź Pan o 20 to pomyślimy.

No cóż, zbliża się 20, powoli czas ruszać do firemki, ciekawe czy zdarzy się coś śmiesznego xD
  • 123
Dobra, właśnie wróciłem. Typ okazał się mega w porządku ziomeczkiem xD
Wbijam do niego, zrobił mi herbaty i zaczęliśmy rozmawiać, na początek głupoty. Okazało się, że też jest muzykiem więc chwila gadania o instrumentach, ale w końcu przeszliśmy do rzeczy:
J: No to jak to wygląda, czym dokładnie się firma zajmuje?
P: Robimy elektrykę na dużych halach produkcyjnych, jeździmy po całej Polsce, oczywiście hotele i wyżywienie zagwarantowane. Żadnych pozwoleń nie musisz mieć,