Wpis z mikrobloga

#iiwojnaswiatowawkolorze

A dzisiaj coś, co zna chyba każdy fan II WŚ i Finlandii. Fiński snajper ze zdobycznym Mosinem z celownikiem PE.

W Polsce jeśli chodzi o Finów, to każdy zna dwie postaci - marszałka Mannerheima i... Valkoinen Kuolema. Najsłynniejszego snajpera świata. Simo Häyhä.

Dobrze strzelać potrafił chyba każdy mężczyzna w Finlandii. Myślistwo było popularnym zajęciem w zalesionym kraju. W latach 20. jako karabin dla armii i Gwardii Obywatelskiej wybrano karabin Mosina, produkowany przez firmę Sako pod oznaczeniami m/27 i m/28. Ponieważ uznano, że należy wykorzystać koncepcję snajperów, postanowiono przetestować celowniki optyczne. Zamówiono w lokalnej firmie Oy Physica 230 celowników pryzmatycznych, jednak nie były one zbyt udane (były zbyt delikatne i wrażliwe na spadki temperatur) i tylko 150 przystosowanych egzemplarzy trafiło na front.

W związku z tym, większość fińskich snajperów, nie posiadała celowników optycznych, korzystając wyłącznie z muszki i szczerbinki. Jednak, gdy była tylko okazja, przejmowali zdobyczne, nawet uszkodzone, sowieckie karabiny wyborowe z dobrymi celownikami PEM i PE, opartymi o niemieckie celowniki Zeissa. Co więcej, wbrew sowieckim przekazom, Finowie raczej rzadko strzelali z drzew. Pozycja ta była nielubiana, bo nie pozwalała strzelcowi na szybki odwrót. Wykorzystywano je głównie w celu obserwowania nieprzyjaciela i kierowania ognia artylerii.

Nie istniały żadne szkoły snajperskie, ani podręczniki do walki tego rodzaju. Większość snajperów była całkowitymi samoukami. Działali najczęściej w dwuosobowych zespołach, przenikając przez sowieckie linie, albo wspierając ogniem kolegów na froncie. Jeden strzelał, drugi obserwował. Wykorzystywali swoją znajomość terenu i narty do szybkiego przemieszczania się. Przygotowywali sobie kilka stanowisk, zmieniając je po kilku strzałach. Były to najczęściej wydrążone jamy, nazywane przez Rosjan ''finskij sugrob''. Fińscy strzelcy strzelali z ich wnętrza, by nie zdradzał ich płomień wystrzału.

Długie kolumny zmotoryzowane, uwięzione w motti były doskonałym celem. Strzelali niespiesznie, jakby delektując się chwilą. Piechotę zostawiali najczęściej w spokoju, to szarże były ich celem. Dziesiątkowali całe jednostki.

Jeden z dziennikarzy zapytał fińskiego snajpera, czy strzelanie do czerwonoarmistów sprawiało mu jakieś osobiste ''kłopoty''. Fin, po krótkim namyśle odparł: ''Owszem, wie pan, starali się robić uniki, chować za osłoną i biec zygzakiem''.

Najsłynniejszym oczywiście pozostał Häyhä, mając 700 Sowietów na koncie (są co do tego wątpliwości, jak co do istnienia innego snajpera, zwanego Sulo Kolkka), ale byli i inni:
- ppor. Kalle Moilanen - ponad 200 zabitych w dwa miesiące;
- kpl. Kaarlo Aarnio - 150 zabitych;
- Toivo Maukonen - 150-200 zabitych.

#talvisota

Autor postu: II wojna światowa w kolorze

#iiwojnaswiatowa #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #historiajednejfotografii #zdjeciazwojny
Mleko_O - #iiwojnaswiatowawkolorze

A dzisiaj coś, co zna chyba każdy fan II WŚ i F...

źródło: comment_vmhBDBMFG1kpc6n0CcytiRdVSOM5avg6.jpg

Pobierz
  • 25
  • Odpowiedz
@Mleko_O: zgadza się, walczyli na własnym terenie (gęsto zalesionym, i dobrze przygotowanym do obrony). Rosjanie wjechali w lasy ciężkim sprzętem i to był ich błąd, lecz wyciągnęli z tego wnioski (operacja Bagration, zalesiony teren, wiem że w lecie, no i całe terytorium Polski w zimie).
  • Odpowiedz
@wilhermil: Mój błąd. Jednak była wojna, tyle że bez żadnych walk.

„Polska po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku wypowiedziała wojnę tylko jednemu państwu, była nim właśnie Japonia. Stało się to cztery dni po dacie 7 grudnia 1941 roku kiedy to Japończycy zaatakowali amerykańską bazę marynarki wojennej w Pearl Harbor. Po tym akcie agresji Wielka Brytania nie wahała się wypowiedzieć wojny Japończykom, a wraz z nią rządy emigracyjne: Polski, Belgii, Holandii oraz
  • Odpowiedz
@Mleko_O: Trochę truizmów natury etycznej i nieco niepopularna opinia z mojej strony, acz gdy czytam o Talvisocie to przykro mi się robi na myśl o zwykłych sowieckich szeregowych. Oczywiście żal z takiej rudymentalnej ludzkiej perspektywy jest każdej cierpiącej i umierającej w każdych czasach istoty, a nawet tych, którzy z pierwotnie niewinnych stali się oprawcami, acz tutaj dochodzi jeszcze nieco emocjonalna, popowa dialektyka - sprawiedliwej obrony bohaterskich Finów przeciw niczym nieusprawiedliwionej agresji
  • Odpowiedz
@IIWSwKolorze1939-45: Oczywiście. Jak napisałem wyżej żal mi jest tak ofiar (bardziej), jak i katów (mniej). Katów dlatego, że - czy to przez okoliczności czy pierwotne predyspozycje psychiczne (skatalizowane owymi okolicznościami) - doprowadzili siebie i innych do takiego stanu. Oczywiście nie umniejsza to ich win, czy to w wymiarze moralnym czy tym bardziej prawnym. Notabene - część z owych Niemców to była moja rodzina, w Wehrmachcie był mój dziadek, babcia w Nachrichtentruppe
  • Odpowiedz