Wpis z mikrobloga

#lacunafabularnienewbristol #lacunafabularnieczarnolisto

Cessabit Lucina

---------------------------
(Dla przejrzystości wpisu, do czasu aż od badacze nie zaakceptują nazwy, prosi się o nieudzielanie w wątku)
---------------------------

Po długim czasie od rozpoczęcia badań naukowcy byli zadowoleni z efektów, nawet bardzo, praca przerosła górę u których stóp osada się mieściła i powędrowała hen daleko wyżej. Trzy osobistości których niewątpliwie imiona przejdą do historii stały razem i oglądały skąpaną w słońcu mała szklana fiolkę z gęstym żółtym płynem. - Gratulacje panowie udało nam się, a więc trud nam się opłacił - rzucił uśmiechnięty Domenico ( @Anagama ) po czym podał rękę Williamowi ( @Treant ) i Ludolfowi ( @Stalowa_Figura ).

*******

Nim jednak zespół dotarł do miejsca, w którym się znaleźli tego dnia, z fiolką z zawartością będąca centrum ich wszechświata, wcześniej musieli wiele się natrudzić. Jak zanotował później Ludolf w swoim dzienniku:
"Nim przystąpiliśmy do badania nad rośliną musieliśmy zabezpieczyć jej zasób, by nie marnować czasu i energii na wyprawy poza miasto w poszukiwaniu owej rośliny. W związku z tym, każdy z nas pobrał po zaszczepce i rozmnożył ją w donicach we własnym domu. Przy okazji poczyniliśmy obserwacje co do najbardziej optymalnych warunków wzrostu dla rośliny gdyż każdy z nas posadził ją w donicy o innym podłożu (sprawdź rozdz. 2.1. Warunki hodowli) i innej ekspozycji słonecznej.".

Mieszkańcy miasta w pewnym momencie mogli zaobserwować trzech młodych ludzi stawiających malutkie pułapki. Jedna z starszych, aczkolwiek ciekawskich kobiet, zapytała zespołu czym się zajmują, w wyniku czego nawiązał się z nią taki dialog:
- A co to panowie tu robią?
- Szanowna pani, zastawiamy pułapkę na myszy i szczury - odparł jeden z nich.
- O to panowie z nieba nam spadli, te paskudne gryzonie trzeba wybić. Mam nadzieję, że wasze pułapki są bardzo śmiertelne.
- Śmiertelne? - zdziwił się drugi z nich. - Nie droga pani, my te gryzonie potrzebujemy żywe. Nie można prowadzić eksperymentów na denatach.
- Dlatego - dodał trzeci z wyraźnym entuzjazmem - skonstruowaliśmy żywołapki, to takie pułapki, które łapią ale nie zabijają ofiary.
- Panowie są szaleni! - oburzyła się kobieta po czym odeszła w swoją stronę. Do naukowców jeszcze chwile dochodziły takie słowa jak "wariaci", "myszy hodować będą", "może jeszcze dadzą tym myszą 500 funtów za każdego mysza", "za moich czasów...".

Wraz z postępem prowadzonych badań dziennik Ludolfa zapełnił się o kolejne strony.
"Złapaliśmy trzy samice myszy domowej i jednego samca oraz po osobniku żeńskim i męskim szczura europejskiego. Rozdzieliliśmy gryzonie do osobnych klatek dla każdego gatunku i płci, by uniknąć niekontrolowanego mnożenia się lub ataków agresji. Zwierzęta były karmione ziarnem, owocami i warzywami oraz chlebem. Ponadto prowadziliśmy na nich eksperymenty z użyciem wywaru oraz odwaru z rośliny."

Z każdym dniem naukowcy byli pewni coraz bardziej, że wywar z rośliny ma właściwości znieczulające, uspokajające, rozluźniające i uśmierzające ból. Widząc, na myszach, ze śmiertelna dawka leku jest wysoka, postanowili wypróbować eksperymentów na ludziach. W tym celu potrzebowali rannych, najlepiej ciężko.
- Myślę, że mam kogoś - stwierdził z błyskiem w oku Domenico
- Ja również mam kogoś -dodał Ludolf - przy okazji sprawdzę czy nalewka z tej rośliny ma lepsze działanie jak wywar...Wiecie pan Nik ma bardzo słowiańskie podniebienie.
I tym oto sposobem, Rik Tweeduizend oraz Sam O'War stali się pierwszymi ludzkimi testerami niesamowitej rośliny.
W wyniku badań na ludziach Ludolf zanotował jeszcze jedna ważna notatkę w kajecie.

"Odkryliśmy, że nalewka sporządzona z rośliny i spirytusu (stężenie 40%) ma mocniejsze działanie jak wywar, jednak tym co odkrywa pełną moc rośliny jest jej macerat. Skoncentrowanie substancji aktywnych w maceracie jest wielokrotnie wyższe, co ma przełożenie w wynikach (patrz rozdział 3. Wyniki testów). Co prawda pan Sam wielokrotnie przekonywał mnie, że wg niego roślina w formie nalewki o wiele lepiej się sprawuje. Mam jednak wrażenie, że wynika to z umiłowania pana Sama do wysokoprocentowych napoi i ogólnej niechęci do cieczy oleistych. Jednocześnie pragnę zauważyć, że w kwestii walorów smakowych faktycznie macerat smakuje najmniej korzystnie a wywar i nalewka wypadają o wiele lepiej. Nie mniej wielokrotnie powtarzano m, że lek ma leczyć a nie smakować."

*******

Po słowach Domenico o tym, że ich trud się opłacił, trzeźwo myślący William zauważył, że popełnili jeden, ale bardzo duży błąd: - Panowie, nie chcę was martwić, ale nasza roślina nie ma nazwy, cały czas mówiliśmy o niej "roślina" albo "obiekt badawczy". Tak nie może być.
Była to znaczącą uwaga, która rozpoczęła burze mózgów...
StalowaFigura - #lacunafabularnienewbristol #lacunafabularnieczarnolisto 

Cessabit...

źródło: comment_wkZJmKNKsQlHOlCR8XhDvQcpXQ7dvwSb.jpg

Pobierz
  • 7
via Wykop Mobilny (Android)
  • 4
@Anagama: @Treant

- Tak, bezużytecznik niebieski brzmi idealnie - uznał Ludolf - Oddaje istotę tej rośliny, choć może jakaś gospodyni dla ozdoby swojego ogródka będzie naszego bezużytecznika hodować., wtedy fakt, łacińska nazwa przed sąsiadkami ratuje twarz... A co z żółtą rośliną? Bo na trywialne przeciwieństwo nazwy, _żółty użytecznik_, nie zasługuje.
@Treant:

- Hmm to jest dobry pomysł na nazwę łacińską, jak jest spokojny po łacinie? Cessabit prawda?
- Zamyślił się Caolino - a z racji że jest to gatunek zapewne endemiczny drugi człon faktycznie powinien wywodzić się od czegoś na wyspie, choć po prostu "Nowobrystolski" może być zbyt dosłowne, niech się trochę ludzie potrudzą rozszyfrowując nazwę.
@Anagama: @Treant

- Chyba mam pomysł... - powiedział Ludolf trzymając, jak zwykle gdy się głęboko zamyślał, dłonią za brodę. - Spokojny po łacinie jest bardzo dobrym słowem, idealnie odda uspokajające działanie naszej rośliny, ale zamiast nowobristolski, to byłbym za św. Lucuną...Nie dość że kobiece imiona dobrze pasują do nazw kwiatów to św. Lucyna jest patronką New Bristolu. Poza tym imię Lucyna wywodzi się z tej samej rodziny imion co Lucyfer i