#anonimowemirkowyznania Jestem rozgoryczony, bo znowu sknociłem ważną dla mnie rzecz przez odkładanie na później. Kolejna porażka przez niedotrzymanie terminu. Chorobliwie już przekładam wszystko, co możliwe, na zaś. Uczelnia, praca, obowiązki w domu. Rujnuję sobie życie unikając wzięcia się do roboty. Sytuacja nasila się od kilku lat. Widzę tego efekty, a mimo to dalej leżę jak zwierzę i nic nie robię. Nie mam w sobie siły, żeby cokolwiek zmienić. Po każdej wpadce motywacja i chęć do zmiany osiąga kolejny szczyt, ale wystarcza to na pół godziny. Nic nie robię, nic się nie dzieje, a życie ucieka mi przez palce. Moje dni są puste. Spędzam je z komputerem, oglądając tv, zajmując się pierdołami. Wieczorem, kładąc się, często nawet nie wiem, co dokładnie robiłem przez ostatnie 12 godzin. Boję się, że kończąc studia, wejdę w kolejny etap z cholernym poczuciem zmarnowania szansy. Jestem tym wyczerpany psychicznie. Moje ciało też zaczęło działać w sposób martwiący. Czuję ciągłą senność, zmęczenie. Przesypiam 10 godzin dziennie, może więcej. Co z tym zrobić? Jak wreszcie wziąć się w garść? Motywacja w postaci zadowolenia z wykonanej pracy na mnie nie działa. Negatywna motywacja na mnie nie działa. Zauważyłem, że wiele osób tutaj musiało na pewnym etapie życia włożyć dużo pracy własnej w swój rozwój, bez niczyjego bata nad głową. Panie, Panowie, jak to zrobić? Jak zacząć żyć? Jak sprawić, żeby idąc spać, czuć się zmęczonym, ale nie własnym lenistwem, tylko wykonanymi zadaniami?
@AnonimoweMirkoWyznania: Powiem ci OPie, że po studiach to będzie już tylko gorzej xD jezeli do tej pory nie trafiłeś na to co chcesz robić i nie działasz w tym kierunku, to po uzyskaniu tego słynnego papieru, czeka cię ostre zderzenie z rzeczywistością. Zmuszanie się do pracy, zlewanie się całego tygodnia w jedno, permanentny brak sił i chęci, bo to ci będzie odbierało zmęczenie i perspektywa kolejnego, identycznego dnia, gdzie nie możesz
OP: @bezbekpol: może ja źle to opisałem, może Twoja interpretacja jest na wyrost. Studia wybrałem świadomie i kształcę się w kierunku, który moim zdaniem jest dla mnie idealny. Radzę sobie dobrze i lubię robić, co robię. Mój problem leży w tym, że żyję na ostatnią chwilę i wyznaję zasadę "co możesz zrobić dzisiaj, zrób za dwa dni, chyba że termin jest na jutro, to jutro". Wykańcza mnie przekładanie. Wracając do
@AnonimoweMirkoWyznania przestań przekładać. Nie ma pięknego rozwiązania na wzięcie się w garść. Po prostu to zrób. Na początku jest ciezko (co zapewne już zaobserwowałeś). Ja kocham to co robię, a zdarza mi się leżeć, zamiast robić. Jak nie chcesz zgnić to zacznij się starać być najlepszą wersją siebie samego ¯_(ツ)_/¯
@AnonimoweMirkoWyznania idź do psychologa i ogarnij terapię poznawczo-behawioralną, czy jak to się nazywa. Za lenistwem może stać przewlekły stan lękowy. Przecież skoro chcesz to zmienić, to znaczy, że wcale nie jesteś leniwy, tylko po prostu coś Cię przygniata do tego wyra.
@bezbekpol: Mam kuzyna, który przez takie #!$%@? decyzje sobie #!$%@?ł życie. Ma pokończone dwa kierunki, teraz poszedł na kolejny w wieku #!$%@? 32 lat, pracuje w jakiejś gówno pracy w Łodzi, a zaraz znowu wraca do sprzątania kibli w UK. Dodam, że prawiczek.
Jestem rozgoryczony, bo znowu sknociłem ważną dla mnie rzecz przez odkładanie na później. Kolejna porażka przez niedotrzymanie terminu. Chorobliwie już przekładam wszystko, co możliwe, na zaś. Uczelnia, praca, obowiązki w domu. Rujnuję sobie życie unikając wzięcia się do roboty. Sytuacja nasila się od kilku lat. Widzę tego efekty, a mimo to dalej leżę jak zwierzę i nic nie robię. Nie mam w sobie siły, żeby cokolwiek zmienić. Po każdej wpadce motywacja i chęć do zmiany osiąga kolejny szczyt, ale wystarcza to na pół godziny.
Nic nie robię, nic się nie dzieje, a życie ucieka mi przez palce. Moje dni są puste. Spędzam je z komputerem, oglądając tv, zajmując się pierdołami. Wieczorem, kładąc się, często nawet nie wiem, co dokładnie robiłem przez ostatnie 12 godzin. Boję się, że kończąc studia, wejdę w kolejny etap z cholernym poczuciem zmarnowania szansy.
Jestem tym wyczerpany psychicznie. Moje ciało też zaczęło działać w sposób martwiący. Czuję ciągłą senność, zmęczenie. Przesypiam 10 godzin dziennie, może więcej.
Co z tym zrobić? Jak wreszcie wziąć się w garść? Motywacja w postaci zadowolenia z wykonanej pracy na mnie nie działa. Negatywna motywacja na mnie nie działa.
Zauważyłem, że wiele osób tutaj musiało na pewnym etapie życia włożyć dużo pracy własnej w swój rozwój, bez niczyjego bata nad głową. Panie, Panowie, jak to zrobić? Jak zacząć żyć? Jak sprawić, żeby idąc spać, czuć się zmęczonym, ale nie własnym lenistwem, tylko wykonanymi zadaniami?
#motywacja #prokrastynacja
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Nie siedź w domu w ferie i w wakacje
Mój problem leży w tym, że żyję na ostatnią chwilę i wyznaję zasadę "co możesz zrobić dzisiaj, zrób za dwa dni, chyba że termin jest na jutro, to jutro". Wykańcza mnie przekładanie. Wracając do