Wpis z mikrobloga

Śniło mi się, że przeniosłem się na drugą Ziemię w alternatywnej rzeczywistości. Bardzo realistyczny sen umieścił mnie w starym apartamencie urządzonym w wiktoriańskim stylu. Wszędzie na kanapach siedzieli ludzie różnej narodowości, ubrani byli w mundury wojskowe z czasów IIWŚ. Ludzie ci mieli przerysowane, karykaturalne wręcz twarze i atrybuty. Po jednym spojrzeniu mogłem bezbłędnie zgadnąć jakiej narodowości był dany delikwent, nie patrząc nawet na jego mundur, a oceniając go po prostu na podstawie stereotypowych cech wyglądu. Francuzi siedzieli z Niemcami i prowadzili przyjazne oraz ożywione rozmowy, Brytyjczycy śmiali się wspólnie z Włochami i Japończykami i tak dalej. Przechodziłem kolejne pokoje aż w końcu trafiłem do swoistego gabinetu, w którym pośród regałów pełnych książek, przy biurku siedziała starsza kobieta o wyglądzie podobnym do aktorki Maggie Smith. Podała mi leżące na biurku zapisane arkusze papieru oraz jakieś opracowania historyczne i kazała mi je przeczytać. Z lektury jasno wynikało, że w tym alternatywnym strumieniu czasowym, ludzkość kompletnie nie znała wojny. Paradoksalne, biorąc pod uwagę ludzi w mundurach, siedzących w sąsiednich pomieszczeniach. Tak czy owak - na próżno przeglądałem kolejne opisy poszczególnych epok i dziejów, w poszukiwaniu wielkich bitew oraz starożytnych podbojów. Szczególnie wyraźne było to w historii nowoczesnej, gdzie wielkie konflikty zastąpione były pochwalnymi analizami na temat jak to cudem udało się uniknąć jakiejś wojny, jak to tryumf dyplomacji po raz kolejny uratował ludzkość od rozlewu krwi. Zwyczajnie i po prostu, ludzie przez wieki żyli we wiecznej zgodzie i nade wszystko cenili sobie pokój i dobroć. Niesłychane było to, że im bliżej końca lektury byłem, tym większą rozpacz czułem, rozpacz wynikającą z poczucia zaskoczenia - to tak się da? To gdzieś ludzie mogli po prostu nigdy się nie zabijać? Nie krzywdzić? Skoro człowiek zdolny był jednak do powstrzymania się od tych wszystkich koszmarów, które pochłonęły miliony istnień, to dlaczego nie przydarzyło się to w naszej rzeczywistości? Zapewne siedziałbym tak dalej w tym gabinecie, pochłonięty przygnębiającymi przemyśleniami, ale kobieta przypominająca Maggie Smith wzięła mnie za rękę i wyprowadziła bez słowa z apartamentu. Szliśmy nagle ulicami jakiegoś miasta kontynentalnej Europy, wnosząc z architektury i ubioru przechadzających się obok ludzi. Wtem moja towarzyszka zrobiła coś bardzo dziwnego, co zaraz potem wyrwało mnie ze snu. Zatrzymała mnie i zaczęła dłonią wskazywać przechodzące obok osoby. Powiedziała "Niektórzy to nie są ludzie, w środku jest ktoś inny i oni rządzą nami od tysięcy lat". Powiedziała to w taki sposób, jakby sugerowała właśnie przyczynę stojącą za historią pozbawioną wojen.

Poczułem się przez chwilę jakbym przebywał w jakiejś mieszance filmowej Matrixa i They Live, a potem przebudziłem się. Nasunęła mi się dziwna myśl, jakby ktoś chciał mi przekazać, że ludzie rządzący się sami nigdy nie będą w stanie żyć w zupełnym pokoju i nie odejdą od swoich barbarzyńskich praktyk, dlatego musimy mieć nad sobą jakąś formę reptyliańskiego przywództwa lub coś w ten deseń ( ͡° ͜ʖ ͡°)

  • 1