Wpis z mikrobloga

#iiwojnaswiatowawkolorze

Gdyby żył, miałby obecnie 130 lat. Możecie go nie lubić, ale to on zabił Hitlera. (Post z 30 kwietnia - Mleko)

Będzie długo, ale liczę, że znowu mnie zaskoczycie. I bardzo proszę, ZACHOWAĆ POZIOM.

Zaznaczam na początku: wpis NIE MA NA CELU propagowania, ani gloryfikacji ustroju nazistowskiego, nie może być odebrany jako pochwała postaci na zdjęciu, a autor potępia zbrodniczy reżim nazistowski. Wpis ma na celu działalność wyłącznie edukacyjną i naukową.

Banalność zła.

Adolf Hitler to postać budząca do dzisiaj skrajne emocje, wręcz fascynację. Uwielbia go kino - stał się bohaterem ponad osiemdziesięciu filmów, a książek, broszur i artykułów mu poświęconych chyba nikt nie jest w stanie zliczyć.

Z jednej strony nie ma co się dziwić - Hitler jest wręcz archetypicznym złoczyńcą, szwarccharakterem, który idealnie pasuje na ''tego złego''.

Jednakże, pobocznym efektem tego jest pełno absurdalnych teorii, przedstawiających Führera jako niskiego szaleńca, na okrągło wrzeszczącego, obsesyjnego maniaka-ascetyka, który nigdy nie pił alkoholu i nie jadł mięsa, neurotyka z cuchnącym oddechem, dewiacjami seksualnymi i mitycznym ''magnetyzmem'', którym niczym jakiś druid z podrzędnej gry działał na swoich rozmówców. Obraz ten został sfałszowany do granic możliwości, tylko i wyłącznie dla doraźnych potrzeb politycznych, a wszystko dlatego, że Rzesza wojnę przegrała, więc można łgać bez jakichkolwiek konsekwencji. Diabłem w ludzkiej skórze można straszyć niezależnie od sytuacji.

Wszyscy wiemy, że umiał porywać tłumy, przemawiał doskonale, był uwielbiany przez tłumy - dla nich był przywódcą z ludu, takiego, jak oni. Wiemy również o jego zbrodniach i oschłości, o współodpowiedzialności za okrutną wojnę i cierpienie milionów ludzi, ale jaki był prywatnie?

"Nie widziałem w nim ani potwora, ani nadczłowieka. To pierwsze wrażenie potwierdziło się z upływem lat. Prywatnie Hitler był normalnym, prostym mężczyzną, najprostszym jakiego znałem", powiedział o nim wiele lat po wojnie Rochus Misch, jego ochroniarz.

Misch w chwili śmierci w 2013 roku był ostatnią osobą, która była w Führerbunker, przez kilka lat był ochroniarzem i łącznościowcem Führera i znał go z innej strony, niż my z kart historycznych książek.

Jaki więc był słynny dyktator?

Dla Mischa był po prostu szefem, który nigdy na niego nie krzyczał i dbał o niego. Pamiętał imiona swoich współpracowników, choćby pracowali na najniższych stanowiskach. Kiedy tylko zauważał, że ktoś z jego otoczenia, źle się czuje, natychmiast wzywał swojego osobistego lekarza, by przebadał któregoś z podwładnych. Gdy byli na zwolnieniu chorobowym, wysyłał kwiaty z życzeniami powrotu do zdrowia. Dbał również w inny sposób. Misch dostał od niego w prezencie ślubnym dwie skrzynki dobrego wina, czek na 1500 marek i własnoręcznie wypisaną kartkę z życzeniami.

Misch przywoływał również wyjazd do Monachium. On, jak zresztą większość członków ochrony został w holu i czekał na swojego szefa, który udał się na spotkanie w gmachu opery. Rochus umilał sobie czas, flirtując z szatniarką. Ta zaprosiła go na kolację, jednak on musiał odmówić, mówiąc, że jest na służbie. Kiedy Führer wyszedł ze spotkania, szatniarka śmiało do niego się odezwała, mówiąc: ''Chciałabym wyjść dzisiaj z tym panem tutaj''. Hitler uśmiechnął się i zawołał przez ramię do szefa ochrony, ppłk Bruno Geschego: ''Gesche! Misch ma dzisiaj wolne!''.

Traudl Junge, sekretarka wodza, wspominała go jako miłego szefa i zachowującego się po ojcowsku przyjaciela, który nazywa ją wprost - ''dziecko''. Gdy bardzo się denerwowała o przyjęcie do pracy jako sekretarka, powiedział jej: „ Niech się pani nie denerwuje, ja sam robię w dyktandzie tyle błędów, ilu pani nigdy nie byłaby w stanie zrobić”.

Adolf Hitler nie był ''małym kapralem'', miał 176 cm wzrostu - normalny wzrost nawet dziś, nawet nieco wyższy, niż większość ówczesnych mężczyzn. Był doskonałym aktorem. Wirtuozem przemów. Dużo ćwiczył, by wyglądać dobrze podczas wystąpień - codziennie np. rozciągał gumowy ekspander, by móc wytrwać długo wyciągając rękę w pozdrowieniu. Bardzo dbał o wygląd, przycinając swój słynny wąsik i poprawiając przedziałek. Przemówienia ćwiczył sam, przed lustrem, dobierając odpowiednią gestykulację i intonację głosu. Mówił donośnie, prostymi słowami, by dotrzeć do każdego - tak bogatego pana z majątku, czy zamku, jak do prostego robotnika. „Był miłym gawędziarzem, który całował kobiety w rękę, przyjaznym wujkiem, który dawał dzieciom czekoladę, zacnym człowiekiem ludu, który ściskał stwardniałe ręce rolników i robotników", wspominał Artur Krebs. Był bardzo dumny z Krzyża Żelaznego, który otrzymał podczas I Wojny jako goniec, wykazując się sporą odwagą. Nie obwieszał się orderami, jak Gőring, ale Krzyż Żelazny nosił niemal zawsze. Otrzymał go od swojego dowódcy, majora Hugo Gutmanna, co ciekawe, z pochodzenia Żyda. Nawet po wprowadzeniu antysemickich ustaw, potajemnie wspierał Gutmanna finansowo.

Prywatnie lubił spędzać czas w swoim gabinecie, obłożony książkami i dokumentami, popijając jabłkową, lub kminkową herbatę, albo spacerować, czy grać w kręgle. W gabinecie lubił słuchać muzyki z płyt, często o miłości. Na podwieczorek objadał się ciastkami - czekoladowymi z kremem. Nie lubił alkoholu, ale zdarzało mu się okazjonalnie wypić np. kieliszek wina. Z tym wiąże się pewna anegdotka - otóż, gdy jeden z niemieckich oficerów podarował Führerowi butelkę doskonałego francuskiego wina, kanclerz spróbował i skrzywił się, uznając, że wino jest za kwaśne. Po czym je dosłodził dwiema łyżeczkami cukru. Z jego miłością do łakoci wiąże się też mit wegetarianizmu - Hitler nie jadł mięsa, bo uwielbiał słodycze, a że były kaloryczne, to musiał z czegoś zrezygnować. Inna sprawa, że naprawdę kochał zwierzęta (o jego suczce Blondi będzie osobny wpis) i lubił wegetariańską kuchnię (jego ostatnim posiłkiem był makaron w lekkim sosie pomidorowym). Należy tu jednak dodać, że uwielbiał Leberklossen - rodzaj kluseczek z wątróbki. Siedział nocami i czasem prosił kogoś ze służby o przyniesienie butelki gorącej wody w białej sakiewce, tłumacząc czasem z zawstydzeniem, że bardzo marzną mu stopy.

Z papierosów zrezygnował dla... skąpstwa (wolał pieniądze wydać na książki i słodycze), chociaż słusznie podejrzewał, że palenie ma związek z rakiem płuc i walczył z tym uzależnieniem.

Nie był też żadnym furiatem, ani neurotykiem. Ze wspomnień (i nagrań) wynika, że w prywatnych rozmowach kanclerz był bardzo spokojnym człowiekiem. Uwielbiał perorować na różne tematy, jednak cierpliwie i uprzejmie słuchał swoich rozmówców, nie naciskając na nich. Zachowało się jedno nagranie, kiedy Hitler dyskutuje (a raczej prowadzi bardzo długi monolog) z marszałkiem Mannerheimem. Biedny fiński przywódca nawet nie bardzo mógł dojść do słowa.

Zdumiewał otoczenie swoim głodem wiedzy - czytał setki książek na wiele tematów, w ogóle niepokrywających się ze sobą - i doskonałą pamięcią. Podczas wizytacji fabryk zadziwiał inżynierów swoją pamięcią do drobiazgów technicznych. Miał bardzo dużą bibliotekę, interesował się historią, filozofią, malarstwem (a jakże), a także militariami. Na marginesach robił notatki i lubił od współpracowników i przyjaciół otrzymywać książki w prezencie.

Bardzo lubił kino. Kazał sobie przesyłać każdy nowy film nakręcony w Niemczech i z pasją je oglądał. Osobiście obejrzał w tajemnicy dwa razy ''Dyktatora'' Chaplina i - mimo okazywanego publicznie oburzenia - śmiał się. Chaplina zresztą uważał za najlepszego komika na świecie. Uwielbiał Karola Maya, jego ukochaną powieścią był oczywiście ''Winnetou'', a postacią - Old Shatterhand. Kochał muzykę klasyczną, a ulubionym jego kompozytorem na zawsze pozostał oczywiście Richard Wagner, chociaż lubił też Mozarta i Beethovena. Nie inaczej było z teatrem i operetkami, które oglądał, gdy tylko miał okazję.

To ważne, żebyśmy wiedzieli, jaki Hitler był naprawdę. To nie urojony potwór, maniak seksualny, czy niezrównoważony neurotyk jest odpowiedzialny za cierpienie milionów ludzi. Bardziej przeraża to, że Hitler był zwykłym człowiekiem.

''Nie można pojąć okropności z lat 1933-1945, gdy odbierze się Hitlerowi cechy ludzkie. Jeśli widzimy w Hitlerze jedynie żądnego krwi potwora, nie możemy mówić o zrozumieniu jego siły, którą przyciągał tłumy Niemców'', pisał niemiecki historyk, dr Volker Ullrich.

W doskonałym filmie ''On wrócił'' (na podstawie jeszcze lepszej książki, gdzie była w mojej ocenie najmocniejsza scena) dziennikarz Sawatzky i Hitler na samym końcu rozmawiają:

- Jest Pan potworem!
- Czyżby? Więc musi Pan również potępić tych, którzy wybrali tego potwora. Wszyscy byli potworami? Nie. To byli zwyczajni ludzie, którzy postanowili wybrać niezwykłego człowieka i złożyć w jego ręce losy narodu. [...] Nigdy się Pan nie zastanawiał dlaczego ludzie mnie popierają? Bo w głębi duszy są tacy sami jak ja. Podzielają moje wartości. [...] Jestem częścią Pana. Jestem częścią Was wszystkich.

Fantastyczny cytat na temat odpowiedzialności narodu.

Gdy 74 lata temu żegnał się w trzęsącym się od eksplozji sowieckich pocisków Führerbunker w Berlinie, nie było przy nim ani Goeringa, ani Himmlera, ani Speera. Byli tylko wierni Goebbels i Bormann - oraz płacząca garstka wiernych mu do samego końca osób: żołnierze, technicy, łącznościowcy, kucharki, kierowca, sekretarki. Przedstawiciele ludu, który najszczerzej go kochał.

Zdjęcie i wpis NIE MAJĄ na celu gloryfikacji ideologii totalitarnych.

Autor postu: II wojna światowa w kolorze

#iiwojnaswiatowa #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #historiajednejfotografii #zdjeciazwojny
MlekoO - #iiwojnaswiatowawkolorze

Gdyby żył, miałby obecnie 130 lat. Możecie go ni...

źródło: comment_PpB4xH7yaGUH7hVV1fc1WHECvyrkLS68.jpg

Pobierz
  • 46
  • Odpowiedz
@Mleko_O: bo walę energole przez całą noc ucząc się do kolosa.

@Noniusz, a z czym ty się chcesz nie zgadzać? Z faktami? Poważnie masz ból, że napisałem, że Hitler lubił jabłkową herbatę?

No prośba, przeanalizuj sobie do kawki porannej ten fragment:

To ważne, żebyśmy wiedzieli, jaki Hitler był naprawdę. To nie urojony potwór, maniak seksualny, czy niezrównoważony neurotyk jest odpowiedzialny za cierpienie milionów ludzi. Bardziej przeraża to, że Hitler był
  • Odpowiedz
@IIWSwKolorze1939-45: Może to kwestia tego, że też przez całą noc uczyłem się do kolosa (xd), ale jak dla mnie to to co zacytowałeś nadal przedstawia Hitlera jako człowieka, co stawia go w jednak bardziej pozytywnym świetle, niż typowe przedstawianie jako jako nieludzkiego potwora -> ociepla jego wizerunek (łatwiej nam postawić siebie na miejscu człowieka, który lubił jabłkową herbatę, niż kogoś, kto jedyne co w życiu robił to mordował niewinnych ludzi).
  • Odpowiedz
@Noniusz: A ja myślę zupełnie inaczej, to stawia w złym świetle nas wszystkich, bo pokazuje że każdy z nas z odpowiednią ilością władzy może stać się kimś takim jak on. To był zwykły człowiek i to jest kluczowe w zrozumieniu tragedii jaką była II wojna światowa. Niemieccy żołnierze to też byli zwykli ludzie, też mieli pierwsze miłości, marzenia. Wojna rzuciła ich na front gdzie dokonywali makabrycznych zbrodni. Skąd wiesz co zrobił
  • Odpowiedz
@Mleko_O czekam na wpis o światopoglądzie Hitlera. Jak się narodził? Z czego wynikał? Co popierał? Z czym walczył?
Było nie było narodowy socjalizm to twór praktycznie jednego człowieka, który własnoręcznie go stworzył i próbował wcielić w życie.
  • Odpowiedz
@Mleko_O: Brakuje polecenia dla najlepszej książki o Hitlerze, niesamowicie obiektywnej i obszernej biografii "Hitler - Studium tyranii" Jak ktoś chce wchodzić w dyskusje o motywach, życiu czy poglądach Hitlera, to bez tej lektury ani rusz.
  • Odpowiedz
@Mleko_O: oglądałem ten film i ją ten cytat rozumiałem przez to, że zło które sobą reprezentował jest w każdym zwykłym człowieku. Taka alegoria wewnętrznej walki dobra i zła gdzie to zwykły człowiek budząc w sobie demony wybiera świadomie (czy też nie) tego zła symbol.

Brakuje mi wspomnienia o jego bratanicy według której był potworem i która przez niego popełniła samobójstwo.

Co do traktowania współpracowników wydaje mi się, że była to bardziej
  • Odpowiedz
@Noniusz: no ja też się uczyłem do kolosa całą noc i co z tego, skoro Cię właśnie rozsmarowuję (kurrrła, 10 energetyków rulez!). Tak, Hitler był normalnym człowiekiem. I to jest przerażające. Człowiek, który wysyłał bukiety róż swoim pracownikom do szpitala z życzeniami zdrowia, lubił ciastka z kremem i bawił się z ukochanym psem, bez mrugnięcia okiem decydował o bombardowaniu miast, masowych egzekucjach, czy rozkazywał unicestwienie nawet własnego narodu.

Tacy byli mordercy
  • Odpowiedz