Wpis z mikrobloga

#iiwojnaswiatowawkolorze

Ponieważ dzisiaj (Post z 9 maja - Mleko) jest podobno jakiś dzień zwycięstwa (chyba Kołymy nad Buchenwaldem...) to coś, co kojarzy się z ostatnimi dniami wojny.

Wrak transportera SdKfz. 250 z 11. Dywizji Grenadierów Pancernych SS ''Nordland'' na ulicy Friedrichstraße w Berlinie, 2 maja 1945 roku. Obok ciało kierowcy, SS-Unterscharführera Ragnara Johanssona.

Szturm Berlina trwał tydzień, rozpoczął się 25 kwietnia 1945 roku, kiedy wojska dwóch radzieckich frontów - 1. Białoruskiego i 1. Ukraińskiego - wkroczyły do miasta. Radzieckie siły liczyły 460 tys. żołnierzy, wspartych przez 12 tys. dział, 1,5 tys. czołgów i 2 tys. katiusz. Niemiecki LVI. Korpus Pancerny gen. Weidlinga, stanowiący trzon obrony miasta, mógł im przeciwstawić zaledwie 41 tys. żołnierzy, z czego 24 tys. stanowili członkowie Volkssturmu, wspartych niespełna 400 działami i setką czołgów. W obronie biorą udział nawet śmigłowce Fl-282 ''Kolibri'', startując z Berlin-Rangsdorf i kierując ogniem artylerii. Do obrony wprzęgnięto nawet stareńkie brytyjskie czołgi Mark V, które broniły Lustgarten jako statyczne punkty oporu. 2 tys. najlepszych żołnierzy skierowano do obrony dzielnicy rządowej - sektora Z. Osobiście dowodzi nimi Brigadeführer Mohnke.

O stolicę Rzeszy walczą żołnierze wszystkich formacji: żołnierze Wehrmachtu z 20. DZmot. i 18. DP, żołnierze artylerii przeciwlotniczej, spadochroniarze z 9. Dywizji, a nawet marynarze, przerzuceni samolotami z Flensburga. Jest pełno młodzieży z HJ, starców z Volkssturmu, urzędników, policjantów, pracowników Reichsarbeitdienst. I esesmanów, dla których ta bitwa to sprawa honoru. Ale niemieckich esesmanów jest mało - zaledwie 600-osobowy batalion ochrony osobistej Reichsführera SS. Pozostali to Łotysze, Francuzi, Duńczycy, Węgrzy, Norwegowie, Estończycy, Rumuni, Szwedzi, Holendrzy, Hiszpanie, Belgowie. Nawet garstka Brytyjczyków, zaciekle broniąca się na Puttkamerstraße. Rozpoczęła się prawdziwa ''bitwa narodów''.

Sowieci mają miażdżącą przewagę liczebną, wprost nieograniczone wsparcie artylerii i pełno zapasów. Spieszą się. Chcą zdobyć Berlin przed 1 maja, świętem robotniczym. Sam Stalin tego oczekuje. Ale ich postępy skutecznie niweluje obcy teren i usłane pułapkami miasto. Oraz niebywała odwaga obrońców.

''Co pamiętam z Berlina? Było tam ciemno i ponuro. Nie działała elektryczność, nie było wody i wszędzie czuć było swąd spalenizny. Walki uliczne okazały się ciężkie i zażarte. Sytuacja na placu boju zmieniała się błyskawicznie, a nieprzyjaciel czaił się wszędzie wokół nas, czy to jednostki uzbrojone w karabiny maszynowe, czy to snajperzy, czy ludzie z pancerfaustami'', wspominał lejtnant Wasilij Ustiugow ze 150. Dywizji Strzeleckiej.

Niemcy bronią się dzielnie, walczą zaciekle o każdy dom, rozbijają pancerfaustami dziesiątki czołgów. Ale nie mogą wygrać tej bitwy.
Dywizja pancerna „Müncheberg”, mając zaledwie dziesięć czołgów, wykonuje zaskakujący kontratak w kierunku lotniska Tempelhof. Młodzieńcy z HJ zaczajają się w oknach, czekając na czołgi i kiedy te tylko podjadą, dosłownie zasypują je pociskami pancerfaustów. Przeciwlotnicy z lotniska Tempelhof raz za razem powstrzymują natarcia pancerne, aż Sowieci dosłownie rozjeżdżają ich działa. W parku Treptow resztki dywizji ''Nordland'' z wielką odwagą atakują radzieckie pozycje, radzieckie szturmy na Reichstag powstrzymuje nawałą ognia Flaktürm w Tiergarten ziejąc ze 128 mm dział, żołnierze dywizji ''Charlemagne'' ze śpiewem na ustach dzielnie bronią Kancelarii Rzeszy do ostatniego żołnierza, niszcząc dziesiątki radzieckich czołgów. Tylko jeden z nich, Eugene Vaulot, sam zniszczył osiem. ''Jednemu od tych z Hitlerjugend urwało nogę. Krwawiła obficie, ale on nie przestawał do nas strzelać'', wspominał sowiecki zwiadowca. Nawet z powietrza Niemcy zaskakują. 27 kwietnia do ataku ruszają odrzutowe Me-262, ozdobione czaszkami, z KG(J) 54, niszcząc dziesiątki sowieckich pojazdów.

''W pełgającej łunie pożarów w Britz ruszyły nasze Tygrysy wraz z podążającymi ich śladem żołnierzami piechoty, zahartowanymi w dziesiątkach ataków i walk wręcz. Parli naprzód potężną ławą, aby zgnieść to, co zostało z bolszewików. To był bezgranicznie wspaniały widok. Po raz ostatni oglądałem bitwę pancerną. Ale nie trwała długo. Ocalałe czołgi rosyjskie nie mogły wiele zrobić naszym pojazdom'', wspominał szwedzki ochotnik z dywizji ''Nordland'', Erik Wallin.

Ale radziecka przewaga jest zbyt potężna. Radzieckie dowództwo podciąga ciężką artylerię, obracając w perzynę całe dzielnice, czołgi rozjeżdżają barykady obrońców. Jak wcześniej w Szczecinie, Wrocławiu, Kostrzynie, tak i tutaj upiorne wycie i błyski na niebie informują o salwach katiusz. Sowieci mozolnie, tracąc tysiące zabitych i setki czołgów, posuwają się naprzód, ku sercu Berlina. Zdesperowani atakujący po zajęciu Alt-Moabitstraße wcielają w swoje szeregi robotników przymusowych, byłych jeńców, a nawet więźniów słynnego więzienia Moabit. Walczą też strzelając zza węgła niemieccy komuniści, zaciekle wyłapywani przez obrońców. Po zdobyciu Tempelhof Żukow nakazuje dwóm tysiącom Niemców natychmiast oczyścić lotnisko, by mogły startować z niego sowieckie samoloty. 150. Dywizja Strzelecka atakuje Reichstag, w ciężkich walkach o każde piętro z 200-osobową załogą zdobywa go wieczorem 30 kwietnia. Żołnierze ścigają się, kto powiesi pierwszy czerwoną... flagę - bo ten, któremu się to uda, otrzyma tytuł Bohatera Związku Radzieckiego. To ostatecznie przypadło dwóm sierżantom: Gruzinowi Melitonowi Kantarii i Rosjaninowi Michaiłowi Jegorowowi oraz Ukraińcowi, lejtnantowi Ołeksandrowi Berestowi.

Szaleją latające sady doraźne. Młodzi esesmani, rzadko czymkolwiek odznaczeni, nazistowscy paladyni z partii, gestapowcy snują się ze sznurami i tabliczkami po mieście, polując na ''defetystów'' i ''dezerterów''. Wyciągają wszystkich ukrywających się mężczyzn z piwnic i wieszają ich od razu na latarniach z tabliczkami: ''Zdradziłem Niemcy'', ''Współpracowałem z bolszewikami''. Nikt nad nimi nie panuje, nawet dowodzący obroną generał Weidling. Rannych operuje się w tunelach metra, tam również kryją się cywile. W straszliwym ostrzale i pożarach giną ich tysiące, wielu umiera na zawał serca, albo popełnia samobójstwo. Ze strachu. Sowieci gwałcą kobiety na potęgę - od małych dziewczynek po staruszki. Pospiesznie, w krótkich przerwach od walk wręcza się odznaczenia - Krzyży Żelaznych nie brakowało. Luftwaffe, przybywając z Flensburga, nie mając gdzie lądować, zrzuca zaopatrzenie w parku Tiergarten. ''Nadeszła pokuta za grzechy ostatnich lat'', zapisał generał Weidling w swoim dzienniku.

Walki trwają jeszcze dwa dni, trwa dogaszanie oporu, ostatnie budynki Sowieci wyburzają ogniem artylerii. Ale pomału opór słabnie. Upadają kluczowe punkty: Reichstag, Brama Brandenburska, Kancelaria Rzeszy. Brakuje amunicji, przybywa rannych, co więcej - żołnierze dowiadują się o śmierci Führera. Część obrońców nocą z 1 na 2 maja próbuje się przebić. Niektórym się to udaje. Resztki dywizji „Müncheberg”, mające tylko pięć czołgów, z elementami 18. DGren. i 9. Dywizji Spadochronowej wybijają korytarz do Spanda przez park Tiergarten. Klęska jest już blisko. Jako ostatnia poddała się 350-osobowa załoga Flaktürma w tiergarteńskim Zoo.

2 maja po mieście zaczęły jeździć sowieckie ciężarówki z megafonami:

''...dnia 30 kwietnia 1945 roku Führer popełnił samobójstwo. Opuścił tym samym wszystkich, którzy przysięgali mu wierność.

Niemieccy żołnierze!

Byliście posłuszni rozkazom. Walczyliście o Berlin, choć brakowało wam amunicji, a opór w zaistniałej sytuacji był bezcelowy. Nakazuję natychmiast zaprzestać walki. Każda godzina tej wojny powiększa tylko cierpienia cywilów i przedłuża mękę rannych. W porozumieniu z naczelnym dowództwem Armii Czerwonej nakazuję natychmiast zaprzestać walki.

Weidling, były dowódca obrony Berlina''

Scena z tym przemówieniem jest, moim zdaniem, jedną z najbardziej poruszających w filmie ''Upadek''.

W bitwie Sowieci stracili co najmniej 390 tysięcy żołnierzy. Zniszczonych zostało 1250 czołgów. Niemieckie straty wyniosły ok. 70 tys. ludzi, wliczając cywilów. Po bitwie nastąpił dwutygodniowy festiwal rabunków, gwałtów i mordów, uprawiany przez sowieckie żołdactwo. Niczym za czasów hord Dżyngis-chana.
Resztki schronu zresztą do dziś są widoczne w parku, zarastając trawą i mchem, kryjąc historię ciężkich walk o stolicę Rzeszy.

#berlin #ww2 #redarmy #wehrmacht #reich #laststand

Autor postu: II wojna światowa w kolorze

#iiwojnaswiatowa #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #historiajednejfotografii #zdjeciazwojny
MlekoO - #iiwojnaswiatowawkolorze

Ponieważ dzisiaj (Post z 9 maja - Mleko_) jest p...

źródło: comment_5U8epuxtxx3QdzE2V090Jpd0QhNIhhOM.jpg

Pobierz
  • 32
@IIWSwKolorze1939-45: To ta informacja też mogłaby się pojawić w nawiasie :) Dla mnie będą to raczej straty dla całej operacji. Niemcy bronili się ostatkami. Rosjanie to już nie była ta sama hołota co na początku wojny, znaczy dalej hołota, ale zaprawiona w boju.

Co do wzgórz, to wikipedia podaje 33 tys zabitych i 100 000 tys rannych. Znowu łączysz zabitych i rannych razem.
@uziel: Jak zawsze wsród debili nie można wychwalać/podziwiać żołnierzy III Rzeszy bo to automatycznie oznacza że jesteś naziolem i w ogóle antypolakiem.

Obojętnie gdzie kto walczył, to w wojsku polskim/niemieckim/sowieckim czy innym byli bohaterzy i to nie ma nic wspólnego z ideologiami.

Ja też podziwiam armię niemiecką podczas II wojny światowej, która była dla mnie najlepszą armią w dziejach.
Czy to oznacza że jestem naziolem i wychwalam nazizm? ¯\_(ツ)_/¯
@jezely_pan_pozwoly:

Człowieku, z czym ty masz problem? W tym samym wpisie masz wspomniane o nazistowskich psycholach, wieszających ludzi za ''tchórzostwo'' - od dzieci, po starców. Masz wspomnienie o ''grzechach ostatnich lat''. Co miałem jeszcze dodać? ''Hurr durr, ale niemdze holokałst robily''?

- Wehrmacht był najlepszą armią w dziejach.


Nigdy tego nie powiedziałem i nie powiem, bo to kłamstwo.

Może i śpiewali, ale wprowadzanie do opisu zachowań ludobójczej organizacji poetyckich uniesień w