Wpis z mikrobloga

#przegryw #tfwnogf #zalesie #depresja

Całe życie w nienawiści do samego siebie.

Nigdy nie jestem z siebie zadowolony. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek był szczęśliwy z tego co rozbiłem, co osiągnąłem, z tego jak wyglądam, kim jestem.

Zawsze nienawidziłem swojego wyglądu, o ile w lustrze jeszcze jakoś ujdzie to na zdjęcia dosłownie nie mogę patrzeć, nie to nie jest przesada, dosłownie bierze mnie niepohamowana złość jak patrzę na siebie na zdjęciach. Jest tak zarówno jak patrze na swoje współczesne zdjęcia jak i te z dzieciństwa. Jak matka mi chce pokazać jakieś zdjęcia i coś tam poopowiadać, powspominać z dawnych lat to mam ochotę ją zabić, tak się denerwuję, czasem na nią krzyczę żeby dała mi spokój. Oczywiście potem mam wyrzuty sumienia, że tak mamę potraktowałem i czuję się jeszcze większym śmieciem.

Nigdy też nie byłem zadowolony ze swoich wyników w nauce, czy to w szkole, czy na studiach. Prawie zawsze miałem wrażenie, że mogłem się bardziej postarać, być lepszy.
Niby mam dobrą pracę, zarobki, mieszkanie, samochód, ale zawsze widzę gdzieś, że inni mają lepiej i przez to czuję się gównem, bo są inni co mają lepiej niż ja, są szczęśliwi, ja nie potrafię, nie ważne co zrobię, czego dokonam, zawsze będzie tak, że inni mają lepiej (to oznacza, że ja jestem śmieciem nic nie wartym). Zawsze się porównuję do tych lepszych, zawsze widzę siebie jako najgorszego, widzę, że inni są bogatsi, mają więcej, lepiej wyglądają, pochodzą z lepszej rodziny itp. Nie, to nie jest wina social-media, bo z oprócz wypoka nie korzystam z żadnych portali.

Nigdy nie byłem z dziewczyną, nigdy nie byłem na randce, 27lvl, a ja wiecznie sam. Wmawiam sobie, że żadna mnie nie chce, ale tak naprawdę ja nawet nigdy nie próbowałem, nigdy nie zaprosiłem żadnej na randkę. Czuję, że mnie żadna nie będzie chciała, bo zawsze są lepsi, przystojniejsi, bogatsi faceci. Czemu dziewczyna miała by się zainteresować mną, żywym gównem, śmieciem bezwartościowym?
  • 6