Wpis z mikrobloga

Doszedłem do wniosku, że gdybym poważnie zachorował wcale bym się nie zmartwił. Przyjąłbym to na chłodno, bo - umówmy się - nic nie znaczę w obecnym świecie. Jedyne co mnie trzyma to ta „bariera” psychologiczna, która nie pozwala mi zrobić sobie krzywdy.
Pamiętam, jak mniej więcej rok temu, było u mnie podejrzenie jednej ze śmiertelnych chorób (nigdy się do tego tu nie przyznawałem). Wcale mnie to nie zabolało. Jedyne, co sobie wtedy mówiłem w duchu to to, żeby szybko to się potoczyło. Jak mam zdechnąć to zdechnę, a jak mam żyć to sobie jeszcze powegetuję.

Ja nie mam zwyczajnie dla kogo, ani dla czego żyć. Każdego dnia mam styczność z rówieśnikami i jedynie co widzę to różnice, między mną a nimi. Co gorsza - nie odrobię już tego. Nie w tym wcieleniu.
#przegryw #feels #stulejacontent #tfwnogf #depresja
  • 9
@Przychlast: Podzielam Twoje myślenie. Los zawsze wychodzi jednak na przekór, więc choćbyśmyi palili 5 paczek fajek dziennie, to i tak pewnie raka nie dostaniemy. Paradoks - zabieranie życia tym, którzy się nim cieszą, i skazywanie na jak najdłuższe życie tych, którzy muszą się męczyć.
@Przychlast: ja choruję poważnie na boreliozę i uwierz mi że nie chciałbyś tego. Jak nie będziesz robił nic to choroba Cię zabije dopiero w ciągu 20 lat. Przez ten czas zrobi z Ciebie inwalidę i może stracisz zmysły od bólu. A jak będziesz walczył to jest na prawdę ciężka praca, bo NFZ jeszcze Ci przeszkadza w leczeniu, nigdzie nie ma oparcia, musisz walczć ze wszystkimi. Więc nie polecam chorować.
@Przychlast: nie skończyłbyś tylko #!$%@?ł po lekarzach, czytał, pytał, szperał w necie i #!$%@?ł w robocie by miec 1000 zł / mies. na leczenie. Najgorzej było na początku... teraz po 8 latach traktuję to już jako część siebie... Walczę już bez wysiłku emocjonalnego... tak z automatu... tak samo jak się sra. Jestem przez większość czasu praktycznie bez objawowy, tylko ciągle muszę cośbrać.