Wpis z mikrobloga

@Naturmensch: Jeżdżę po całym świecie, importując rzeczy do Polski. Wielka Brytania, Niemcy, Chiny, Japonia, Australia, USA. I powiem Ci, ale #!$%@? pierwszy raz o czymś takim słyszę. Serio, nie przesadzajmy. To nie jest rzecz, z którą, nawet mieszkając w danym kraju, możesz się spotkać.

EDIT: Sprawdziłem. I tu chodzi o zwykły, #!$%@? list z kondolencjami. W Polsce nie ma zwyczaju sympathy card, bo listy kondolencyjne wysyła się raczej bardzo oficjalnie.