Wpis z mikrobloga

Bawią mnie wysrywy "ułóż najpierw swoje życie a potem zaproś kogoś do niego". Po co mi ktoś w sytuacji, gdzie w zasadzie wszystko już mam, a nagle pojawia się osoba, która przychodzi "na gotowe"? Wydaję mi się, że trwałe związki powinny tworzyć się właśnie z niczego. Z mieszkania razem w wynajętym pokoju, 1600 na rękę, wzajemnego wspierania się w trudnych chwilach kiedy wszystko się sypie, jest najbardziej chu.owo z możliwych. Właśnie wtedy jest potrzebna druga osoba i jej wsparcie. A potem stopniowe budowanie coraz lepszego życia, aby na starość móc zbierać owoce swojej wspólnej pracy. Wiem, że jest to trochę utopia. Jednak biorąc pod uwagę modelową sytuację, że sam zaczynam od zera, pracuję, przeżywam chu.owe momenty kiedy brakuje sił, nie mam wsparcia w nikim, no ale powoli powoli się dorabiam. Kupuję mieszkanie,samochód, praca stabilna, nie głoduję. I nagle w tym wszystkim pojawia się druga osoba...Nie sądzicie, że jest to trochę na zasadzie no dobra to teraz się podczepię pod owoce twojej pracy, a w zamian dostaniesz segz raz w tygodniu. Ale podczas, gdy człowiek się dorabiał, był na skraju załamania i wyczerpania żadna nawet nie splunęła. No bo hehe jak ty chcesz związek z kimś tworzyć skoro sam ze sobą nie potrafisz żyć?
Taka moja refleksja jak pochwaliłem się na fejsbuczku nowym autkiem. Magicznym sposobem naprawiały się dawno urwane kontakty...
#przegryw #wysryw #przemyslenia #logikarozowychpaskow
  • 33
  • Odpowiedz
@silnikAtrakcyjny: A ja tam się zgadzam z tym. Najpierw trzeba się nauczyć żyć samemu, a dopiero później z kimś. Nie będę uzależniać swojego życia od drugiego człowieka i tego czy mnie wspiera czy nie. Wole sama nauczyć się radzić sibie w życiu, a jak ktoś się pojawi to niech będzie fajnym dodatkiem, a nie niezbędnym elementem.
  • Odpowiedz
@silnikAtrakcyjny brednie, jak masz #!$%@? życie i mętlik w głowie to jakim cudem chcesz wejść w związek. Przecież wtedy nie zapali Ci się czerwona lampka i trafisz na #!$%@?ą osobe ktora jeszcze bardziej Cię zniszczy. Żeby wejść w zdrowy związek naprawdę trzeba sobie poukładać w głowie.
  • Odpowiedz
@88chaos-STAR: jeśli traktujemy związek na zasadzie szukania korzyści dla siebie- faktycznie masz rację, nigdy bym nie wziął drugiej połówki z #!$%@? życiem i mętlikiem w głowie. Jeśli jednak szukamy partnerki a nie po prostu dziewczyny- sytuacja wygląda zgoła inaczej.
  • Odpowiedz
@silnikAtrakcyjny A ja się z Tobą zgadzam. Sądzę też, że takie związki zawierane we wczesnym wieku są często trwalsze. Wiele przeciwności para musiała znieść i razem wszystko budowali. Wspólne mieszkanie, meble, sprzęt rtv. Sama żałuję, że jestem w takim wieku, że każdy "ma swoje". I weź tu stwórz związek...
  • Odpowiedz
@88chaos-STAR Dlatego pisałam o przeciwnościach scalających więź. Napewno o to chodzi przede wszystkim. Ale nie oszukujmy się... Pracujesz w życiu na lepsze jutro. Wspomnienia na początek a później stabilizacja. Jeśli się nie ma mieszkania w spadku po babci to na wszystko pracuje się samemu.
  • Odpowiedz
a czy w związku chodzi o materialne rzeczy czy o dwoje kochających się ludzi którzy nie ważne w jakim są wieku stworzą sobie razem własną historię


@88chaos-STAR: tak i nie. Jak się rozstałem po wielu latach z dziewczyną z którą zaczynałem być gdy jeszcze nie miałem niczego a kończyłem gdy zaczynało być całkiem dobrze to moim głównym żalem obecnie jest to, że drugi raz czegoś takiego nie przejdę ponownie i już
  • Odpowiedz
@xetrov ty masz takie przejscia a ktoś ma inne. Ja miałam rodzinę z dnia na dzień zostalam z niczym, świat się dla mnie skończył. Gdyby nie przepracowanie pewnych spraw w głowie była bym teraz gownem leżącym w psychiatryku robiacym pod siebie. Gdybym miała się cofać ciągle do tego co miałam i co już nigdy nie wróci i do tego próbować być z kimś zniszczyła bym tylko życie takiej osobie. Wolałam odczekać kilka
  • Odpowiedz
@88chaos-STAR: ale nie twierdzę że teraz nie byłbym w stanie wejść w relację, po prostu byłaby innego typu. Czy gorsza? Trudno określić bo to jest raczej wielowymiarowe, wiem jedynie że na pewno dołożenie elementu "budowania siebie" dużo by tu pomogło i zbliżyło.
  • Odpowiedz
@xetrov masz normalne rozterki i normalne przemyślenia mi bardziej chodziło o to ze osoba ktora nie przepracowala w sobie ciezkich przeżyć absolutnie nie powinna pchać się w relację z kims. Bo nie dość ze zniszczy kogoś to jeszcze dobije siebie
  • Odpowiedz
@88chaos-STAR: a to z tym też bym polemizował ( ͡° ͜ʖ ͡°) Bo skoro była w stanie samodzielnie wyjść z takich rzeczy, poradzić sobie z przeciwnościami i nauczyć się funkcjonować samodzielnie to potem już będzie ciężko wprowadzić kogoś innego do swojego życia na zasadzie pełnowymiarowego związku, coś jak przyzwyczajenie do samodzielnie wybranej samotności a nie tej deficytowej, wynikającej z braku social skilli i tak dalej.
  • Odpowiedz
@silnikAtrakcyjny to nie chodzi raczej o kwestie materialne tylko zaleczenie swoich słabości, kompleksów, a nie, że kogoś się ładuje do swojego świata lęków i chroń mnie przed wszystkim, uważaj na każde słowo bo możesz mnie zranić i skup się wyłącznie na mnie
  • Odpowiedz
@gzymspiwniczny: wydaje mi się że mówisz o takich skrajnych sprawach jak ciężka depresja i tak dalej- wtedy wiadomo, że trzeba ogarnąć najpierw siebie a dopiero potem można myśleć o wejściu w jakąkolwiek relacje, bo inaczej nie dość, że ta relacja nic nam nie da to jeszcze niewinną osobę pociągniemy za sobą. Mi natomiast bardziej chodziło o takie zwyczajnie zrezygnowanie, zmęczenie, ciężkie momenty spowodowane przepracowaniem, brakiem wsparcia drugiej osoby. Tak jak niektórzy
  • Odpowiedz