Wpis z mikrobloga

#narkotykizawszespoko #zalesie #studenci ##!$%@?
Mirki, taki problem mam:
Mieszkam w bloku i pogodzony jestem ze wszystkimi wadami i zaletami tego rozwiązania. Na szczęście sąsiedzi mają resztki RiGCzu i albo nie pala papierosów w ogóle, alb wychodzą pali przed blok (jest winda, więc nie ma problemu z boloncymi nogami czy coś).
ALE:
Od kilku dni, czyli odkąd wprowadzili się po sąsiedzku do kilku mieszkań STUDENCI, jakaś łajza jara na balkonie wieczorami zioło MARIHUNAEN. Skąd wiem, że jara? Ano stąd, że czuć to gówno w mieszkaniu przez kilkanaście minut do tego stopnia, że ciężko oddychać i w sumie, jakbym się przehiperwentylował, to pewnie bym się nacachał.
I o ile mi może by to nie przeszkadzało, gdyby to było sporadycznie, to dzieci bardzo marudzą, a jarane jest prawie codziennie.
1. Czy ja powinienem pójść do patusiarstwa najpierw po dobroci i wytłumaczyć co i jak (nie wolno w bloku palić niczego, a zioła to podwójnie ;) ) i ryzykować, że w razie konieczności #!$%@? będą wiedzieć kto strzelił z dupy,
2. CZY od razu dzwonić na bagiety?

Co robić?

  • Grzecznie wytłumaczyć i narazić się 68.2% (257)
  • Dzwonić od razu na bagiety 31.8% (120)

Oddanych głosów: 377

  • 31
@HK-Stelle: nie miałbym wątpliwości, gdyby było tam słychać jakieś wieczorne #!$%@? itd. To studenci, raczej nie patola, więc nie chcę im robić przypału na starcie. Adam sobie paznokcie uciąć, ze bagiety znalazłyby u nich zioło na kwadracie. A za to jak wiesz są sanki ( ͡° ͜ʖ ͡°)