Wpis z mikrobloga

@kyleleash: Pięknie opisałeś ten artykuł, miałem identyczne odczucia. Mam również ponad 30 lat, a ten artykuł sprowadził mnie do podstawówki w której bardzo mocno oberwałem od ojca tylko za to że byłem podejrzewany od dysleksję (chociaż on to określał o debilizm). Dziś mimo tych wszystkich wspomnień sam jestem Tatą, i doskonale zdaję sobie sprawę jak maltretowanie wpływa na dziecko. Nigdy nie uderzę własnego dziecka, i wiem czym się różni bezstresowe wychowanie
@lukasz_krasowski chyba aż za dobrze, bo wpadłem w taki pingpong wspomnień, siedzę w robocie i nie mogę się niczym zająć, wszystko z rąk mi leci...
Konsekwencje poczynań tej Pani nawet nie są blisko wymiaru traumy, jakie przeżywalo to dziecko i naprawdę przykro to pisać, ale śmierć zakończyła cierpienie Daniela, przy takiej bierności otoczenia nie wydaje mi się, że uzyskałby pomoc.

Mickiewicza, eh. Mieszkam raptem kilka bloków dalej :(
@kyleleash: > Mimo, że moi rodzice nie są złymi ludźmi, przeciwnie, to dziesiątki wspomnień pozostaną w głowie na zawszę

Oczywiście, że to nie są źli ludzie bo nie można ich rozpatrywać w kategorii ludzi ani nawet zwierząt, bo zwierzęta się tak nie zachowują.
Masz jeszcze z nimi kontakt? Jeśli tak to są świadomi tego jaką krzywdę ci wyrządzili?
@KolegaPatryk
mam cały czas. Uczestniczą w moim życiu, stoczyliśmy wiele rozmów, wielokrotnie wyrażali żal, przepraszali. Nigdy tego kontaktu też nie zerwaliśmy. Moi rodzice pracowali oboje jako funkcjonariusze ciekawej instytucji, która doprowadza swoich pracowników do skrajnych stanów psychicznych. Jako, że sami zebrali podobne wychowanie, surowość i presja, oczekiwania były dla nich czymś normalnym, gdy jednak doszedł stres, a ja przestałem spełniać ich oczekiwania (różne powody, dojrzewanie, hormony, mniejsze zainteresowanie nauką, bo podstawowa na
@mistrz_tekkena Ja wiem, że kiedyś - jeszcze te 30 lat temu - dość powszechnie stosowało się tę metodę pt. "wypłacze się, zmęczy i zaśnie", ale sądziłam, że odeszliśmy od takiego podejścia bo już wiadomo czym to się kończy.
Bo odbiera dziecku poczucie bezpieczeństwa, poczucie, że gdy mu źle to przyjdzie ktoś i zareaguje na jego potrzeby. Jest ono osamotnione i pozostawione samemu sobie. Te negatywne emocje zakodowują się w dziecku i zostaną
@boiwek: polecam również, ale wielu osobom nawet skrypt całej tej sprawy zagwarantował ciarki na plecach i niepokój. Naprawdę, ludziom o dużej empatii, słabszych nerwach, polecam zostawić tę sprawę już tutaj, moment gdy zatłuczone dziecko na chwilę przed skonaniem prosi o wodę sprawia, że sam mam ochotę poszukać gdzie ta Pani aktualnie przebywa