Wpis z mikrobloga

Jakby się tak zastanowić to bez względu na to czy ktoś jest wierzący czy też nie, nasze życie tutaj na ziemi nie ma żadnego sensu.
Jeśli jesteś wierzący to ziemskie życie nie ma znaczenia bo liczy się tylko zbawienie duszy. Masz żyć według zasad swojej religii i tyle. Nie jest ważne czy byłeś bogaty, biedy, szczęśliwy, ile przeżyłeś bólu w życiu itd.
Jeśli jesteś niewierzący to uważasz iż po śmierci wszystko znika, także twoja pamięć. Także wszystkie twoja wspomnienia znikają. Więc też nie ma znaczenia jakie było twoje życie. Zasada "co przeżyłe/am to moje" też jest pozbawiona sensu no bo wszystko co przeżyłeś zniknie. Tylko z ziemskiego punktu widzenia ma to znaczenie, ale z takiego "kosmicznego" to fakt czy ktoś był królem czy żebrakiem w ogóle się nie liczy. Jeden mógł mieć miliony, drugi nic > efekt taki sam, po śmierci wszystko znika, także twoja rodzina (dla ciebie).
A jeszcze biorąc pod uwagę, iż prawie na pewno kiedyś cały wszechświat zostanie zniszczony no to już w ogóle ma to wartość zerową.

Także... narzekania czy chwalenie się, ewentualnie szczęście czy ból ma tylko sens tutaj na ziemi, przez moment, ale ogólnie nie ma żadnego znaczenia. Tak jak wszystkie twoje osiągnięcia. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Co o tym sądzicie? Gówno prawda czy też nie?
#filozofia #gownowpis #takaprawda #przemyslenia #antynatalizm
Pobierz
źródło: comment_15822157795YpRnh8menbeFPpvWMO1o9.jpg
  • 10
Zasada "co przeżyłe/am to moje" też jest pozbawiona sensu no bo wszystko co przeżyłeś zniknie.


@Nobody32: Opierasz się na tym, że życie nie trwa wiecznie i stąd wnioskujesz, że nie ma ono przez to sensu. Próbując obalić ten argument: Załóżmy, że ludzie byliby nieśmiertelni. Czy życie miałoby wtedy więcej sensu? Życie wtedy by trwało wiecznie i argument, że wszystko zniknie, już by nie chwytał.

Jeśli życie nadal nie miało by sensu,
@Nobody32: prawda. Lubię chrześcijaństwo za wkład i ideologię społeczną ale jestem ateistą. Nie widzę tego jak miałoby cokolwiek istnieć "na tamtym świecie". Ogólnie staram się cieszyć życiem ale dobiegam 40 i czuje zbliżający się Wielki Cień... Czasem mnie to nie rusza ale czasem lęk łapie mocno za gardło. Że na pewno przyjdzie ta chwila gdy pomyśle "o to jest ten kres"... Ale nie nieistnienie mnie przeraża. Raz się mózg wyłączy i
@Nobody32: No nie wiem. Szczęście oraz cierpienie posiadają szczególną własność samopotwierdzania się - to ważny rys tych przeżyć. Szczęście i cierpienie są w tym znaczeniu pełne, że nie wymagają żadnego odniesienia do czegokolwiek, by ujawnić swój autentyzm.
Dlatego doznając przenikliwego szczęścia, gdy ktoś sugeruje jego pozorny charakter, od razu rozpoznajesz fałsz i obłudę. Dlatego doznając dojmującego cierpienia, gdy ktoś sugeruje jego pozorny charakter, wzbudza to co najwyżej politowanie. Przeciwieństwem chwytania doznań