Baalar w swojej arogancji udał się w samo centrum galaktyki, do Coruscant. Chciał osobiście zobaczyć czy w życiu mieszkańców widać jakiekolwiek różnice przez wydarzenia ostatnich miesięcy. Wojna, bombardowania, zamachy, zmiana władzy, to dużo, ale czy wystarczająco by wprowadzić chaos do codziennego życia? Jednak najemnik miał jeszcze drugi cel wizyty w stolicy.
Duch wylądował w hangarze. Zanim wyszedł z myśliwca podeszło do niego dwóch strażników. Rutynowa kontrola, pomyślał.
-Pana godność? -Baalar Nervozz. -Patrz Kamil jaki nam się cwaniak trafił. Myślisz, że jesteśmy głupi? Terrorysta nigdy by tu nie przyleciał. -Ale... -Żadnego ale, nie cwaniakuj.
Przechodząc się po ulicach wyższych poziomów Coruscant najemnik nie zauważył żadnych zmian w zachowaniu ludzi, ich życie nie zmieniło się w najmniejszym stopniu. Dopóki nie dojdzie do bezpośredniego zagrożenia ich życia wszystko pozostanie w tym samym stanie... Trzeba będzie coś z tym zrobić... Na niższych poziomach zobaczył to czego się spodziewał. Bieda, podejrzane typy, brak służb i kwitnący czarny rynek, norma.
Ostatnia rzecz i można stąd spadać. Baalar udał się do najlepszego producenta bimbru w całym półświatku. Nawet nie wie, w którym momencie swojego życia zaczął pić. W prawdzie niewiele to zmieniło, nadal trzyma taką dyscyplinę jak kiedyś, po alkoholu świat mu nie wiruje, język się nie plącze, bo zresztą niewiele mówi, na niego alkohol działa inaczej. Wyostrza mu zmysły, wyzbywa resztek emocji, wycisza zbędne dźwięki.
-Poproszę skrzynkę specjału Aqumulusa i dwie holoranżady. - po tych słowach najemnik zapłacił i skierował się w stronę myśliwca.
Powoli zmierzając w stronę górnych części miasta usłyszał za sobą bliżej nieokreślony hałas. Pamięć mięśniowa zrobiła swoje. Ręka już leżała na blasterze, a druga była gotowa do wymierzenia ciosu wibroostrzem. Obrócił się płynnym, niemal tanecznym ruchem i dojrzał źródło hałasu. Kot. Jakiś cholerny kot przestraszył Nervozza. Już zaczął iść w swoim kierunku, ale coś go tknęło. Skądś zna tego kocura. Czy to nie ten sam, który pojawia się na każdym filmie z senatu? Jak mu tam było, Pomarańcz? Nie, Cytryn? Chyba tak, ale co on tu robi? Baalar powoli się schylił.
-Kici kici. - powtarzał spokojnym głosem jednocześnie wyciągając rękę do przodu.
-Ummm, a jakie są? Tutaj Baalar wysłuchał długiej wypowiedzi dotyczącej karm dla kotów. Usłyszał o ich rodzajach, właściwościach, preferencjach kotów, ogólnie wiele trudnych rzeczy. -W takim razie wezmę "Moc Natury", wydaje się dobra, a nie jakiś Whiskas ze zbożem. -Świetny wybór proszę Pana! -I jeszcze...
Baalar w swojej arogancji udał się w samo centrum galaktyki, do Coruscant. Chciał osobiście zobaczyć czy w życiu mieszkańców widać jakiekolwiek różnice przez wydarzenia ostatnich miesięcy. Wojna, bombardowania, zamachy, zmiana władzy, to dużo, ale czy wystarczająco by wprowadzić chaos do codziennego życia? Jednak najemnik miał jeszcze drugi cel wizyty w stolicy.
__________________________________________________________________________
Duch wylądował w hangarze. Zanim wyszedł z myśliwca podeszło do niego dwóch strażników. Rutynowa kontrola, pomyślał.
-Pana godność?
-Baalar Nervozz.
-Patrz Kamil jaki nam się cwaniak trafił. Myślisz, że jesteśmy głupi? Terrorysta nigdy by tu nie przyleciał.
-Ale...
-Żadnego ale, nie cwaniakuj.
__________________________________________________________________________
Przechodząc się po ulicach wyższych poziomów Coruscant najemnik nie zauważył żadnych zmian w zachowaniu ludzi, ich życie nie zmieniło się w najmniejszym stopniu. Dopóki nie dojdzie do bezpośredniego zagrożenia ich życia wszystko pozostanie w tym samym stanie... Trzeba będzie coś z tym zrobić...
Na niższych poziomach zobaczył to czego się spodziewał. Bieda, podejrzane typy, brak służb i kwitnący czarny rynek, norma.
Ostatnia rzecz i można stąd spadać. Baalar udał się do najlepszego producenta bimbru w całym półświatku. Nawet nie wie, w którym momencie swojego życia zaczął pić. W prawdzie niewiele to zmieniło, nadal trzyma taką dyscyplinę jak kiedyś, po alkoholu świat mu nie wiruje, język się nie plącze, bo zresztą niewiele mówi, na niego alkohol działa inaczej. Wyostrza mu zmysły, wyzbywa resztek emocji, wycisza zbędne dźwięki.
-Poproszę skrzynkę specjału Aqumulusa i dwie holoranżady. - po tych słowach najemnik zapłacił i skierował się w stronę myśliwca.
___________________________________________________________________________
Powoli zmierzając w stronę górnych części miasta usłyszał za sobą bliżej nieokreślony hałas. Pamięć mięśniowa zrobiła swoje. Ręka już leżała na blasterze, a druga była gotowa do wymierzenia ciosu wibroostrzem. Obrócił się płynnym, niemal tanecznym ruchem i dojrzał źródło hałasu. Kot. Jakiś cholerny kot przestraszył Nervozza. Już zaczął iść w swoim kierunku, ale coś go tknęło. Skądś zna tego kocura. Czy to nie ten sam, który pojawia się na każdym filmie z senatu? Jak mu tam było, Pomarańcz? Nie, Cytryn? Chyba tak, ale co on tu robi? Baalar powoli się schylił.
-Kici kici. - powtarzał spokojnym głosem jednocześnie wyciągając rękę do przodu.
#lacunafabularniestarwars
DOŁĄCZ DO MNIE! ZNISZCZMY SENAT! ZNISZCZMY LUDZKOŚĆ!
To Cytryn powiedziałby, gdyby mógł mówić, ale z jego pyszczka wydostało się jedynie ciche "miau miau".
Tymczasem gdzieś w biurze senatora Skarpetonu:
- Cholera jasna, gdzie jest ten kot? Przecież dostał porcję Whis'kasa... Tydzień temu... Kici kici?
___________________________
@ZdenerwowanyBialorusin
@profesjonalna_skarpeta
Baalar
Kot podszedł do niego.
-To co, jesteśmy teraz drużyną?
-MIAAAU
-W takim razie musimy wstąpić w jeszcze jedno miejsce.
______________________________________________________________
-Ummm, a jakie są?
Tutaj Baalar wysłuchał długiej wypowiedzi dotyczącej karm dla kotów. Usłyszał o ich rodzajach, właściwościach, preferencjach kotów, ogólnie wiele trudnych rzeczy.
-W takim razie wezmę "Moc Natury", wydaje się dobra, a nie jakiś Whiskas ze zbożem.
-Świetny wybór proszę Pana!
-I jeszcze...
_______________________________________________________________
Cytryn wszedł za