Wpis z mikrobloga

@PurpleHaze 2010 to był luzik. Ale też się tachało worki. Z kolei z 1997 dzień przed nadejściem fali fortyfikowaliśmy Grabiszyńską pod wiaduktem przy Pereca(woda dotarła mniej więcej do Firleja xD), a następnego ranka wyjazd na obóz i przegapiłem :(
@Viking-: ja wracalem z wczasow wtedy, autokary nad dowiozly na parking pod stary polar i powodzenia.
Dobrze ze starsza miala tam jakas kolezanke, to zesmy zostawili bagaze i z plecakami na plecach z buta do domu.
Najlepsze bylo jak z wiaduktu na psiaku bylo widac tafle wody w strone miasta, pamietam ze do kromera cisnelismy po kolana w wodzie, dopiero na moscie warszawskim bylo sucho.

W 2010 to w sumie siedzielismy