Wpis z mikrobloga

Dziś zakończyła się przygoda kotka, o którym pisałam tutaj:
https://www.wykop.pl/wpis/50407453/jade-z-bezdomnym-kitku-do-weterynarza-trzymajcie-k/
i tu https://www.wykop.pl/wpis/50446339/dalsze-losy-kitku-z-wpisu-https-www-wykop-pl-wpis-/

Poszłam dziś z mamą i kotkiem na RTG, żeby ostatecznie zadecydować o leczeniu (amputacja czy składanie łapki). Myślałam, że za kilka dni będzie miał operację, a później znajdziemy mu nowy dom. Ale wróciłyśmy do domu bez niego...

Od wczorajszego popołudnia bardzo mało jadł i dużo spał na kocyku, mało wychodził. Dziś rano jego łapka była spuchnięta w okolicy palców. Gdy weterynarz obejrzał łapkę, powiedział, że zrobiło się rozległe zakażenie z martwicą od ramienia, aż pod pachą i dochodziło do brzuszka. Stwierdził, że jeśli byłaby przeprowadzana amputacja, to trzeba by usunąć całą łapkę razem z łopatką, a kotek albo by się nie obudził po znieczuleniu ze względu na duże osłabienie, albo zmarłby na skutek toczącego się zakażenia. Uważał, że dla niego jest tylko jedna najlepsza opcja :(

Nie rozumiem za bardzo dlaczego na poprzednich wizytach nic nie mówił o tym, że kotek ma jakąś otwartą ranę, nie oczyścił jej, nie zdezynfekował ani nie opatrzył (a byliśmy u niego wcześniej dwukrotnie). Na pierwszej wizycie dał mu antybiotyk, który miał działać przez 3 dni, ale jak widać nie zadziałał zbyt dobrze. W domu sama nie oglądałam mu tej łapki, bałam się ją dotykać, bo nie chciałam sprawiać mu bólu, ani nie nosiłam go na rękach, żeby go nie stresować.

Przez te kilka dni był takim kochanym kotkiem. Dużo miauczał, ale uspokajał się gdy się go drapało pod szyją i zaczynał mruczeć. A dziś w gabinecie tak się wtulał w ręce mamy, kiedy wet go szykował do badania.
Chciałam mu pomóc, a czuje się jakby to była moja wina (,)

#koty #kot #kitku #weterynaria #zwierzaczki #zwierzeta
Pobierz dwa__fartuchy - Dziś zakończyła się przygoda kotka, o którym pisałam tutaj:
https://...
źródło: comment_15937250987D8ck62xsCA3aC8O9icuQy.jpg
  • 14
  • 1
@dwa__fartuchy: () przykro. Dziwne, że weterynarz wcześniej tego nie zauważył. Zdarza się, sama się z tym spotkałam pośrednio. kotu mojej cioci weterynarz pomylił nerkę z wątrobą, wyciął nie to co trzeba no i kotek też odszedł. Wygrała z nim w sądzie (odszkodowanie w procesie cywilnym) i dostał jeszcze jakaś naganę od czegoś w stylu izby lekarskiej dla weterynarzy.
Ale zrobiłaś co mogłaś, kotek miał krótkie życie ale
@dwa__fartuchy: No niestety smutna prawda jest taka, że z weterynarzami jest tak, jak z innymi lekarzami - są lepsi i gorsi. A jeśli do tej pory nie miałaś zwierzaka/nie musiałaś chodzić ze swoim do weta, bo był zdrowy, to miałaś prawo nie wiedzieć który jest dobry, tym bardziej, że już zauważyłem, że wiele opinii o wetach w necie działa na zasadzie "byłem z psem/kotem do szczepienia, zaszczepił tanio, nie czepiał się
@gumiorek: Poszliśmy do tego weta, bo on ma podpisaną umowę ze stowarzyszeniem zajmującym się bezdomnymi kotami w naszym mieście. Pomijając już fakt, że to 1 z 2 weterynarzy dostępnych u nas, ale ten drugi jest jeszcze gorszy.
Ten maluch to 1 z 5 kociaków, które bezdomna kotka przyniosła do nas na podwórko (i to w czasie, kiedy kotki miały już ok. miesiąca). Tak sobie mieszkały w szopce i czekały aż podrosną