Wpis z mikrobloga

Pan na parkingu otwierając drzwi uderzył z impetem w moje prawidłowo zaparkowane. Pech chciał, że byłam w aucie. Uszkodzenie lakieru i odpryski.

Wyszłam do pana i jego ojca, żeby porozmawiac. Pan zdziwiony i mówi:
"nas jest dwóch, pani jedna. Nikt nic oprócz Pani nie widział" i poszedł do urzędu.

Osz ty mendo! Powiedziałam, że dzwonię na policję w takim razie. Ten tylko się zaśmiał i rzucił : "dzwoń sobie!"

112 calling....

Bagiety przyjechały po 5 min. Pan policjant powiedział, że bardzo dobrze zrobiłam. Miał taką samą sytuację i mnie rozumie. Poczekał ze mną na faceta. Ten dalej brnie, że nic się nie stało.

Pan policjant pyta go ponownie, czy nie chce się dogadać do momentu przyjazdu patrolu wydziału ruchu.
Pan mięknie...

Przyjeżdża odpowiedni patrol. Policjant otwiera jego drzwi - idealnie pasują do obtarcia i uszkodzenia. Facet już ma ciepło. Chcę się jednak dogadać ze mną.

Policjant mówi, że już za późno.

Pan cwaniak dostał mandat i do tego szkoda poszła z jego ubezpieczenia.

Dziękuję Pan policjant.

#policja #wypadek
  • 230
  • Odpowiedz
@Sigurdsdottir: Kurde, jak miło przeczytać, że ktoś w końcu został dojechany za swoje #!$%@?. Aktualne auto mam od 1,5 roku i w tym czasie miałem je obite, uszkodzone, lub zarysowane już 8 razy i tylko raz ktoś miał RiGiCz i zostawił namiary na siebie ( ͡° ʖ̯ ͡°)
  • Odpowiedz
@Sigurdsdottir: miałem taka sama sytuacje 2-3 lata temu i patrol powiedział ze skoro żadne z aut nie było wtedy w ruchu to nie ich kompetencje i jedyne co moge złożyć to cywilne zawiadomienie czy jakiś tak
Ciekawe czy coś się zmieniło w prawie czy miałeś więcej szczęścia jeśli do panów policjantów
  • Odpowiedz
  • 27
@dobry_wykopek być może zależy od policjanta. Mi się trafił mega gość. Mało tego, opowiedział mi historie o swoim podobnym zdarzeniu i że ludzie nie liczą się z własnością innych. Może znaczenie też miało miejsce: akcja była na parkingu Urzedu Dzielnicy. Sporo tam kamer było.
  • Odpowiedz
@Sigurdsdottir miałem ostatnio podobną sytuację. Gość na parkingu cofał, nie zauważył mnie i stuknął. Wychodzę z samochodu, a ten, że przecież nic się nie stało i pojechał. No to w długą za nim, aż do domu xd Gość dalej w zaparte, więc telefon na bagiety, wina oczywista i w końcu zmusili go do podpisania oświadczenia.

Normalnie olewam takie sytuacje, bo ludzie nie #!$%@?ą, tylko normalnie przeproszą, odprysk prawie niewidoczny, więc szkoda zachodu,
  • Odpowiedz