Wpis z mikrobloga

Jakiś czas temu popełniłem tu wpis w którym zrecenzowałem tindera pod względem skuteczności szukania związku, znajomości i seksu. Był dość długi, a mimo tego otrzymałem dużo plusów, pozytywnych słów i wiadomości co znaczyło, że jednak ludzie to przeczytali i im się podobało. Chyba tylko jedna osoba napisała "za dlugie, nie czytam". Miło mi z tego powodu zrobiło dlatego dziś postanowiłem trochę pociągnąć temat, będzie również długo, obiektywnie i bez obrażania nikogo. Będzie o tym dlaczego tinder mimo reprezentowania pomysłu na pozór genialnego w swojej prostocie jest kompletnie nieskuteczny dla przeróżnych grup ludzi, a w dalszej części trochę o neuropsychologii i układzie nagrody.

Na początek podstawowa rzecz - tinder to nie jest jakaś tam aplikacją ułatwiająca życie. To potężna korporacja, generująca przeogromne zyski, zyskująca z roku na rok na co raz większej popularności. Stoją za nią całe rzesze programistów, specjalistów od reklamy i ludzi, którym nadrzędnym celem jest tylko to żeby tinder generował zyski finansowe. Jeśli tinder byłby aplikacją na której każdy łatwo i szybko może znaleźć partnera/partnerkę na swoim poziomie to ludzie by znikali z tej aplikacji po tygodniu, nikt by nie kupował płatnych abonamentów, boostów, superlike'ów i innych tego typu rzeczy. Dlatego w interesie twórców jest to aby ludzi na tinderze było jak najwięcej i żeby nigdy nie znaleźli oni tego co szukają ale mimo wszystko nigdy nie poprzestawali szukać. Dlatego tak często się zmieniają algorytmy na tinderze, kto korzystał z niego jeszcze 2 lata temu ten pewnie zauważył, że wtedy jakoś tak jakby łatwiej było.

Aha - chciałbym też obalić pewien mit. Tinder nie jest aplikacją do seksu. Naprawdę jest mało osób, które pierwszy raz instalują tindera kierują się przede wszystkim potrzebą znalezienia osób do seksu. W większości początkowe intencje są szlachetne, wartościowe i dotyczą znalezienia partnera/partnerki tudzież fajnych znajomości. A to że w międzyczasie zachodzą procesy, które finalnie doprowadzają do pukania się z raczej nieznajomą osobą to już inna sprawa i określiłbym je jako przykład konfliktu tragicznego.

Ludzie atrakcyjni
Zapewne każdy widział na tinderze setki naprawdę atrakcyjnych kobiet i facetów, którzy w dodatku pojawiają się regularnie od kilku miesięcy. Pierwszą myślą jest "jakim cudem tak atrakcyjni ludzie nie mogą sobie znaleźć kogoś na stałe?". Otóż jest naukowo udowodnione, że człowiek mając bardzo duży wybór w danym aspekcie ma znacznie trudniej zdecydować się na jedną opcję niż człowiek, którego wybór jest ograniczony do kilku opcji. Co więcej w przypadku podjęcia wyboru człowiek, który miał do wyboru dużo opcji z reguły jest niezadowolony ze swojego wyboru i jednak chciałby go zmienić. Człowiek, który opcji miał mało jest znacznie bardziej z wyboru zadowolony. Przykład? Stoiska z lodami dawniej i obecnie, dawniej smaków było tylko kilka i to takich najbardziej podstawowych, znanych każdemu. Jeden wolał truskawkowe, inny śmietankowe, a inny czekoladowe - każdy brał co znał i lubił i był usatysfakcjonowany. Obecnie smaków jest ze 30 i to w stylu anyżkowych, bazyliowych czy marchewkowych. Najczęściej bierzemy coś nowego nieznanego i rzadko kiedy jesteśmy zadowoleni. Niemniej jednak jest w rezultacie wywoływany efekt uzależniającej ciekawości zachęcającej do powrotu, bo a nuż przy kolejnym razie trafimy na coś co idealnie trafi w nasze gusta. Dla tindera ludzie tacy są bardzo ważni - co prawda nie generują oni bezpośrednio zysków, nie kupują żadnych boostów i ulepszaczy bo po prostu nie muszą, i tak mają mnóstwo par. Obecność jednak takich osób wpływa na atrakcyjność miejsca jakim jest tinder, z reguły takie osoby wyświetlają się odrazu po założeniu konta i mają wywołać efekt "wow, jacy wspaniali single/singelki, muszę tu zostać, któryś//któraś będzie mój/moja".

Ludzie średnioatrakcyjni
No dobrze, a co z ludźmi, którzy są raczej na średnim poziomie atrakcyjności. Na dobrą sprawę nie jest łatwo stanąć przed lustrem, spojrzeć na swoje odbicie i w pełni obiektywnie i trafnie ocenić swoją atrakcyjność, stąd np. popularność takich portali jak photofeeler. Poziom swojej atrakcyjności od zawsze mogliśmy wnioskować przede wszystkim na podstawie tego jaką popularnością cieszymy się u płci przeciwnej. Era internetu spowodowała, że zaczęło na tej podstawie dochodzić do zjawiska przewartościowania swojego ego. Wcześniej te zjawisko o takiej powszechności i mocy nie występowało - każdy żył raczej w zamkniętych niewielkich skupiskach ludzkich np. na jednym osiedlu czy w jednej szkole. Jeśli jakaś dziewczyna się komuś wyjątkowo spodobała i zaczął do niej "startować" to otoczenie o tym wiedziało, nikt mu zbytnio nie wchodził w paradę, a nawet jeśli to był dość szybko przyhamowywany na zasadzie prawa silniejszego. W rezultacie rzadko się zdarzało żeby dziewczyna miała więcej niż powiedzmy 3 adoratorów, którzy otwarcie do niej startują co powodowało, że jej ego było dość stabilne, a przy tym miała łatwiej się zdecydować na jednego. Internet sprawił, że liczba adoratorów dla prawie każdej dziewczyny, która po prostu "istnieje w internecie" jest przeogromna. Nawet nie dotyczy to tylko aplikacji randkowych. Wystarczy wejść na zwykłe fora dyskusyjne i zobaczyć jaką popularnością cieszą się posty pisane przez kobiety. W rezultacie ego nawet przeciętnej dziewczyny szybuje bardzo wysoko. Powoduje to, że zaczyna się ona uważać za naprawdę najwyższą półkę i szuka tylko osób z tej najwyższej półki odrzucając adoratorów, którzy są realnie w jej zasięgu. Dlatego taka osoba na tinderze też utknie na długo bo będzie ciągle szukać kogoś znacznie atrakcyjniejszego niż sama realnie jest.

Ludzie nieatrakcyjni
I na koniec ludzie najmniej atrakcyjni, odrzucani wszędzie i przez wszystkich. Tutaj z kolei mam do czynienia z najprostszą nadzieją związaną z dużą liczbą potencjalnych opcji. "Tu jest tak dużo osób, że musi się znaleźć chociaż jedna z którą się dogadam i której się może spodobam". No ale niestety, algorytmy tindera dość szybko zaczynają utrudniać - z powodu dużej liczby przesunięć w lewo przez płeć przeciwną rating takiej osoby pikuje w dół. W rezultacie mało komu profil takiej osoby się wyświetla bo i po co, obecność takiej osoby może dla innych sprawiać wrażenie "nieatrakcyjności" danego miejsca. Jest przez to jej odbierana szansa aby ktoś ją faktycznie zlajkował. Dlatego taka osoba zaczyna kupować boosty i inne "pomoce". Najważniejsze jednak dla tindera jest to aby te pomoce dawały tylko złudzenie pomocy, zwiększały poczucie szansy ale realnie jej nie dawały. Osoby takie są dla tindera poniekąd najcenniejsze - to one wydają pieniądze i generują zyski. Jeśli taka osoba zniknie z tindera bo kogoś faktycznie znajdzie będzie to strata finansowa dla firmy. Dlatego trzeba robić wszystko aby trzymać ją jak najdłużej w poczuciu nadziei.

Układ nagrody
Na koniec trochę o układzie nagrody. Jest to ośrodek działający w mózgu odpowiadający za poczucie motywacji i tego jak się zachowujemy. Zapomnijcie o tym, że każdy z nas ma wolną wolę i w pełni steruje swoimi poczynaniami. W mózgu działają specjalne mechanizmy "uczące się", a następnie regulujące nasze działanie tak aby w skutek tego działania wytwarzać jak najwięcej dopaminy, potocznie zwanej hormonem szczęścia. Dopamina w normalnych dawkach jest wytwarzana przy codziennych czynnościach takich jak jedzenie czegoś smacznego czy picie. Problem zaczyna się gdy zaczynamy działać w sposób, który powoduje wytwarzanie zbyt dużej ilości dopaminy w niekoniecznie naturalnych czynnościach. Dochodzi wtedy do jej niezdrowej nadprodukcji, a to z kolei prowadzi do uzależnienia się od wysokich dawek dopaminy na tle behawioralnym czyli takim związanym z jakimś wyuczonym zachowaniem. W pewnym momencie organizm się domaga więcej i więcej a my zaczynamy zachowywać się tak aby tą dopaminę organizmowi dostarczyć. Trochę jak roboty.

No dobra, ale po co o tym piszę. Otóż produkcja dopaminy jest najwyższa przy okazji korzystania z wszelkiej maści gier losowych w których jest realna szansa wygranie jakiejś nagrody. Może to być mała nagroda, a może to być duża nagroda. Najważniejsze jest jednak aby była ona przyjemna. Przyjemne jest chociażby dostanie powiadomienia o nowej wiadomości na komunikatorze. Dodatkowo ważnym jest to abyśmy nigdy nie byli pewni dokładnego momentu kiedy ta nagroda się pojawi. Powinniśmy się jej spodziewać ale nie możemy wiedzieć kiedy. Jeśli będziemy wiedzieć kiedy "nagroda" się pojawi automatycznie stanie się mniej atrakcyjna, a ilość produkowanej dopaminy mniejsza.

Przykłady na ten schemat zachowań sprzed ery internetu? SMSy, maszyny "szpon" do wyławiania maskotek w wesołych miasteczkach, zabawki w kinder niespodziankach, paczki naklejek/kart do kolekcjonowania, gry hazardowe. Generalnie rzeczy raczej rzadko dostępne, takie raz na jakiś czas, na tyle rzadko żeby się nie uzależnić.

Przykłady obecnie: nowe wiadomości na komunikatorach, lajki i komentarze na facebooku, plusy na wykopie, wszelkie lootboxy w grach komputerowych (ręka do góry kto gra ma więcej radochy ze zbierania kart w fifie niż z samego grania meczów), serduszka na instagramie, pary na tinderze. Rzeczy dostępne niemalże codziennie, będące w każdej chwili na wyciągnięcie ręki np. poprzez przycisk "odśwież" lub sprawdzenie smartfona. Wystarczy kilka dni (a może nawet i godzin) obcowania z tymi "przykładami" aby dopamina tak bardzo zalała nasz mózg aby momentalnie się on uzależnił.

Jak to się ma do tindera? Myślę, że odpowiedź jest oczywista. Naprawdę nie ma mocnego na ten mechanizm - nasza silna wola, poczucie przyzwoitości czy sumienie są jednak znacznie słabsze od procesów biologicznych dziejących się w mózgu i związanych z neuropsychologią. Dlatego nawet najbardziej porządne osoby gdy wejdą w świat tindera nagle się zmieniają - przestają szanować ludzi, stają się oschłe, wchodzą w świat ryzykownych zachowań, ryzykownego seksu, a funkcja "usuń parę" staje się dla nich przyjemna, dająca poczucie władzy. Nie da się nad tym w pełni panować, można jedynie zorientować się na czas, że nasze zachowanie uległo zmianie, stało się jakby "nie nasze" i jak najszybciej odciąć źródło tego zachowania.

Ogólnie polecam zainteresować się tinderem właśnie od strony naukowo-psychologicznej tak żeby zrozumieć tę grę, to jak duże zmiany wywołuje w mózgu i to jak bardzo są to zmiany wyniszczające.

A tymczasem dzięki za przeczytanie :)

#tinder #logikarozowychpaskow #logikaniebieskichpaskow #randkujzwykopem #zwiazki
  • 27
@aaddaamm: Znakomity wpis, doskonałe podsumowanie tego czym Tinder tak naprawdę jest. Ostatnio pisałem jednemu użytkownikowi, żeby może się zainteresował innymi portalami, nawet niech będą katolickie. On na to, że tam przecież prawie nie ma ludzi w stosunku do Tindera. No niby tak, ale jak uwzględnisz ilu osobom Twój profil się wyświetla, ile jest fejk kont, ile jest księżniczek - to nagle okaże się, że ta liczba tysięcy dostępnych kobiet jest czystą
@aaddaamm: byłem dwa miesiace na tej aplikacji. pierwszy miesiąc szukałem związku, drugi napisałem wprost że tylko FWB plus miły tekst o zasadach znajomosci i co mam do zaoferowania. Już następnego dnia dziewczyna wpadła z winem.(mam dobre pióro) najlepsze że te z Fwb były normalniejsze niż laski które szukały związku. Teraz na temat fwb. Bardzo dużo zgłaszało się dziewczyn które miały normalne opisy, albo nie miały ich wcale. Przekrój bardzo szeroki, od
@TestoDepot: nie pokazywałem twarzy, tylko od szyi w dół w ciuchach. Tak jak wspominałem dałem szczery opis. Po kilkunastu usunął bo już miałem dosyć tego fwb. Dodam że kupiłem gold co bardzo przyspieszyło sprawy. Kilkanaście nocy za 60 zł to uczciwa cena
Poziom swojej atrakcyjności od zawsze mogliśmy wnioskować przede wszystkim na podstawie tego jaką popularnością cieszymy się u płci przeciwnej.


@aaddaamm: jeśli popularność, to mój poziom atrakcyjności to chyba 0. ( ͡° ͜ʖ ͡°)