Wpis z mikrobloga

Postanowiłem wyleczyć się z pewnej dziecięcej traumy, więc dajcie plusik na odwagę!

Jeśli chodziliście do przedszkola w PRL, to pewnie rozumiecie.

Pozostałym wyjaśniam, że traumą był produkt parówkopodobny zalany ordynarnie koncentratem pomidorowym i zabielony śmietaną, bo nikt nie przełknąłby takiej ilości kwasu.
Do tego ziemniaczki rozgotowane do tego stopnia, że dotknięcie ich widelcem powodowało efekty cząsteczkowe, więc zostały ugniecione na niejadalną papkę.

Szczęściem w nieszczęściu był komentarz grubego Szymka, który stwierdził "TO GRYZIE" wskazując widelcem na kawałeczek majeranku.
Dzięki temu, posiłek koncentrował się na wybieraniu przypraw z potrawy, zamiast na mozolnych próbach przełknięcia tego syfu.

Starałem się jak najbardziej odzworować klimat tej obrzydliwej potrawy z niewielką nadzieją, że po tylu latach może okaże się to jadalne.

#gotujzwykopem #heheszki #przedszkole
paramyksowiroza - Postanowiłem wyleczyć się z pewnej dziecięcej traumy, więc dajcie p...

źródło: comment_1594673959CiCQR8CkQtTchAzKxkcDDy.jpg

Pobierz
  • 20
@paramyksowiroza: pamiętam że kiedyś w przedszkolu po obiedzie ja i kolega się porzygaliśmy w odstępie trzech sekund (on był pierwszy), nawet wózek z kuchni nie zdążył dobrze odjechać. Facetka nie zdążyła jednej miski podstawić a po drugą biegła ( ͡° ͜ʖ ͡°)
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@Mirkosoft: Jeszcze lepsze (gorsze) zupa owocowa na mięsie, z obowiązkowym paskudnym gnatem w zupie
I później, już na obozach "zupa manna" i "zupa budyń" czyli kasza manna i budyń rozcieńczone jak tylko się da na śniadanie, gdyby nie to że człowiek był wiecznie głodny jak pies to bym nawet tego nie tknął
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
Ze żłobka niezapomniane kluski leniwe i makaron z truskawkami ( ͡° ͜ʖ ͡°)

@arinkao: chcesz powiedzieć, że pamiętasz co jadłaś w wieku 2-3 lat? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@paramyksowiroza: przedszkolne jedzenie, jedna wielka masakra.
Jak byłem małolatem, była kategoria warzyw, których nienawidziłem z całego serca, nienawiść do niektórych została ze mną do dziś - brukselki, kalafiora nie znoszę, co prawda gdy ktoś coś ugotuje i ta potrawa obejmuje te warzywa, to z grzeczności zjem, ale sam z siebie nie zamówiłbym/nie ugotował tego przenigdy. Warzywa te, gdy byłem małolatem, wywoływały u mnie po prostu odruch wymiotny - chyba bardziej z
@kyleleash: Mentalność tamtych antytalentów pedagogicznych w stylu Pani Irenki, była naprawdę przytłaczająca. I nawet do dziś obwiniasz siebie, a nie ją :)
Te przedszkola to w ogóle były jakieś obozy o zaostrzonym rygorze. Wszystko na rozkaz i pod przymusem - nawet jedzenie.

Zamiast się cieszyć, że się idzie do przedszkola, człowiek od rana miał depresję, że znów się do czegoś przyczepią, że będzie złe żarcie, że przedszkolanka znowu wymyśli coś, co
paramyksowiroza - @kyleleash: Mentalność tamtych antytalentów pedagogicznych w stylu ...