Wpis z mikrobloga

Wychodzenie z przegrywu może być najlepszą, najbardziej ekscytującą i najbardziej satysfakcjonującą przygodą, jaką tylko można przeżyć.

Piszę całkowicie poważnie. Wychodzenie z przegrywu stało się moim lifestylem, jestem nawet w pewnym sensie wdzięczny, że życie dawało mi tak ostro po dupie przez tyle lat, bo dzięki temu stałem się silniejszy, bardziej świadomy i przede wszystkim nieporównywalnie bardziej zmotywowany i zdeterminowany niż 99% osób, które miałem okazję poznać.

Myślę, że każda osoba, która pragnie wyjść z przegrywu, powinna zdać sobie sprawę z własnej mocy sprawczej oraz siły konsekwentnego działania i potęgi realizowanego planu.

Nie jest łatwo dojść do momentu, kiedy zaczyna się w to prawdziwie wierzyć, ale kiedy już się dojdzie - wszystko staje się możliwe. Wychodzenie ze #!$%@? i osiąganie kolejnych celów, o których jeszcze jakiś czas temu nawet nie śmiało się marzyć, to najwspanialsze uczucie pod słońcem.

Uwielbiam ten stan, kiedy zbliżając się do 30-tki, zaczynam żyć prawdziwą pełnią życia. W tym samym czasie widzę, jak moi rówieśnicy dziadzieją i stają się grubi, zaniedbani, leniwi.

To wspaniałe uczucie, kiedy przez większość życia byłeś zaniedbanym ulańcem, a teraz cieszysz się wyciętą, atletyczną sylwetką.

Kiedy przez ćwierć wieku byłeś dla kobiet niemalże niewidzialny, a teraz, chwilę przed trzydziestką, nie masz żadnego problemu z ich poznawaniem i jesteś w związku z młodą ślicznotką gotową zrobić wszystko, by Cię zadowolić.

Kiedy każdy problem, stres i nieprzyjemną emocję topiłeś w litrach alkoholu, a teraz masz go głęboko w dupie, bo jesteś zajęty swoją misją i nie myślisz o jakichś kretyńskich używkach.

Mógłbym tak wymieniać i wymieniać. Nie chodzi o przechwalanie się, ale o sam fakt, że z przegrywu można się wydostać. Nawet najbardziej #!$%@? sytuacja jest do uratowania, jeśli w zmianę włożymy wystarczająco dużo serca i motywacji.

Dziś kończy się 16. dzień mojej 365. dniowej operacji #operacjanowystart mającej na celu pozbycie się resztek tego, co mógłbym w swoim życiu identyfikować z etapem przegrywu i czuję, jak z każdym kolejnym dniem nabieram rozpędu. Wspaniałe uczucie.

Podsumowując - mój przepis na wyjście ze #!$%@?:

- Odpowiedni mindset.

- Eliminacja alko i używek psychoaktywnych.

- Eliminacja masturbacji i oglądania porno, tylko realny seks z prawdziwymi kobietami (jeśli nie masz kobiety, to bierz się w garść i pracuj nad sobą, nie ma trzepania gruchy dopóki nie zrobisz swojej roboty).

- Twoja misja - wyjście z przegrywu - musi stać się całym twoim życiem i obsesją. Musisz po prostu tym przesiąknąć. Nie liczy się nic innego niż MISJA.

- Aktywność fizyczna - u mnie jest napakowane po brzegi - siłownia, bieganie, basen, sztuki walki.

- Dobra dieta, regenerujący sen.

- Utrzymywanie czystości i porządku w swoim otoczeniu.

- Planowanie każdego dnia, sporządzanie okresowych raportów z realizacji celów, lista zadań do zrobienia. Prowadzenie dziennika misji.

#wychodzimyzprzegrywu #przegryw #operacjanowystart #depresja #alkoholizm #tfwnogf #stulejacontent #motywacja #rozwojosobisty
  • 27
@inner_transformation: No i elegancko ziomeczku. Życzę powodzonka i dobrej zabawy. Tez kiedyś stanąłem w miejscu w podbojach z kobietami, miałem kilka lat przerwy, byłem za granica. Wróciłem, nie mogłem nikogo znaleźć. Podjąłem decyzje, ze biorę się za siebie, ćwiczenia, ubiór, zamieniłem okulary na soczewki, zacząłem dbać o siebie i co ? Po 3 miesiącach już leżałem i oglądałem film z moja dziewczyna ;) da się ! Powodzonka
@Miler111111: przeciętny przegryw widze nie robi nic, pije piwo i nawija na wykopie, ze nic sie nie da zrobic bo #przemcel . Ja zaczalem cwiczyc, duzo wiecej sie ruszalem, zrezygnowalem z samochodu na rzecz roweru, basen, zaczalem wiecej uwagi poswiecac doborowi ubran, zaczalem inaczej sie strzyc, golic codziennie, robic sobie fajna fryzurke, sciagnalem okulary, zalozylem soczewki, wiecej czasu poswiecilem tematyce PUA, zatrudnilem sie w magazynie w ktorym pracowalo 80% mlodych dziewczyn
@Miler111111: no wiesz, nie jest to zaden rocket science. Nie wiele wiecej da sie zrobic w sumie. Mi bardzo duzo pomogly cwiczenia (pewnosc siebie) i kontakt z mlodymi kobietami w pracy. Serio byl on kluczowy, nauczylem sie z nimi rozmawiac, rozsmieszac, dzieki czemu po chwili bylem bardzo lubiany w pracy i swoja pewnoscia siebie i poczuciem humoru nieswiadomie rozkochiwalem w sobie szare myszki xd
@Miler111111: no to jest to wada, moim zdaniem bardzo powazna w kontaktach z kobietami, bo kobiety uwielbiaja sie smiac i uwielbiaja wesolych, rozsmieszajacych je gosci :) i tu nie chodzi o robienie z siebie pajaca xd

Jakby ktos mnie zapytal czy wole miec 180cm czy dobre poczucie humoru, to nawet bym sie nie zastanawial
@Miler111111: tu nie chodzi by opowiadac kawaly, ani robic z siebie glupka xd chodzi o to, by wymyslac cos smiesznego z codziennych sytuacji, sypac jakimis smiesznymi analogiami, wyciagac smieszne wnioski z tego co sie dzieje tu i teraz. Rzucac smieszne komentarze odnosnie tego, co sie dzieje, mowic jakies ciekawe, smieszne przemyslenia odnosnie tego co sie dzieje.

Nie chodzi tu ani o kawaly, ani o robienie z siebie pajaca - tego laski
@Miler111111: no wlasnie trzeba udawac, ze go nie ma ;) nikt nie lubi smutasa i zamulasa, tymbardziej dziewczyny

I serio jak jestes wesoly i smieszny, to dziewczyna przestaje tak zwracac na Twoje wady w postaci kilku centymetrow mniej wzrostu, niekoniecznie tak cudownej linii szczeki itp itd. Slucha Cie wpatrzona w Ciebie jak w obrazek bo ciekawi ja to co mowisz, w jaki sposob to mowisz itp itd

No ale do tego
@Miler111111: okey, nie bede tego ogladal, bo po co, zeby stracic pewnosc siebie i zrobic sobie krzywde ?

Wiem, ze jestem niski, moj ojciec tez jest niski, mam sporo niskich znajomych, ogolnie jest w #!$%@? niskich ludzi. Po co sobie ryc beret, ze ooo, nie jestesmy w czolowce, zamknijmy sie w piwnicy ?

Nie dziwie Ci sie, ze nie masz poczucia humoru #!$%@? takie materialy nonstop
@RezyserKinaAkcji: takie materiały to ja oglądam bardzo rzadko, poczucie humoru bardziej od tych msteriałów psuje mi wejście na Facebooka czy przejście się po centrum miasta, jak widzę tych wszystkich idealnych, bogatych, wysokich i pewnie dużo inteligentniejszych ode mnie ludzi, to od razu wiem, że nie pasuję do tego świata.