Wpis z mikrobloga

Znalazlem dzis swoj wpis w dzienniku z przed 6 lat dotyczacy depresji, jeszcze przed wyjazdem na emigracje. "piekne" to byly czasy /underemployment/

Jestem juz zdesperowany calym tym poszukiwaniem pracy, : ponad 3,5 roku siedze w Warszawie i czuje ze sie wykanczam , zycie przecieka przez palce a ja marnuje caly swoj potencjal, zycie znika , uplywa coraz wiecej czasu, dzien za dniem , dzien za dniem a ja nadal jestem w pukcie A. Nie moge sie odnalezc w tym calym srodowisku zycia pracownika, kazy dzien jest kopia poprzedniego i nachalna zapowidzia tego co bedzie jutro. Energia jest trwoniona juz na starcie, podczas prawie godzinnej podrozy do pracy , gdy patrzac w oczy wspolpasazerow widzisz odbicice pustki i zdajesz sobie sprawe ze ty tak samo wygladasz, ze jestes zywym trupem, robiacym rzeczy na ktore nie masz najmnieszej ochoty, tylko po to by na koniec miesiaca dostac wyplate, ktora zapewni ci srodki do przezycia w tym nieustannym kieracie. Sama mysl ze czlowiek jest sprowadzony do nic nie znaczacego trybiku w maszynce i tak naprawde musi zapieprzac zeby bylo go stac na dach nad glowa, na wynajmowaną pokątnie nore gdzies u kogos, by bylo go stac na kupienie jedzenia by mial energie robic to co robi, przyprawia mnie o bol glowy i uczucie totalej rozpaczy tak jak u Goethego : " zewsząd mnie zdradni przeciwnicy, strącają w przepaść, w mrok, w otchłanie". Zycie samo w sobie jest procesem raczej krotkotrwalym; kazdy kto sie urodzil umrzec musi. Jedni zyja krotko i przemijaja jak spadajaca gwiazda, ten ją zobaczy kto we wlasciwym momencie wiedzial gdzie patrzec, lecz znika ona blyskawicznie nie pozostawiajac na sklepieniu wszechswiata zadnego sladu. Inni trwaja latami, odciskajac pietno nie tylko na swoim otoczeniu ale tez na calych spoleczenstwach, jesli sa osobistosciami wyjatkowymi, lub tez zapadajac w pamiec swoich najblizszych , jesli los ich nie obdarowal pierwiastkiem wielkosci, przynaleznym nielicznym. To dziwne jak czesto mnie ta mysl o smierci podtrzymywala na duchu. Jest to jedyny wspolny mianownik nas wszystkich. Zarazem pokazuje bezsens calego naszego dzialania, pogoni za szczesciem, za poczuciem bezpieczenstwa, poczuciem ze sie cos osiagnelo. To wszystko kiedys zniknie, rozmyje sie a po nas pozostanie tylko wspomnienie, ktore bedzie odgrzebywane od czasu do czasu w umyslach innych ludzie, coraz rzadziej i rzadziej az w koncu na zawsze znikniemy. A jednak zyjemy, jestesmy tu i teraz i probujemy nadac jakis sens tej naszej zalosnej egzystencji, przeciez nie mozna polozyc sie na ziemii i czekac na nadejscie smierci. Czlowiek bardzo by sie zmeczyl tym czekaniem na nieuchronne, badziej niz jesli mialby pracowac w kamieniolomach. Wiec wymyslamy sobie hobby, znajdujemy zainsteresowania, religie, idee, idziemy do pracy, laczymy sie w pary , i wiekszosc ludzi w jakis nienznany mi totalnie sposob udaje sie zapomniec o nieuchronnym. wydaja sie szczesliwi. Albo nie, szczescie to za duzo powiedziane. Wydaja sie pozytywnie obojetni. Nie widac w nich tego bólu istnienia (Weltschmerz) o ktorym mowil Nietsche, ktore jest przynalezne tylko nielicznym. Ja mam to "szczescie" , ze to uczucie nie jest mi obce. Odkad pamietam, tkwil we mnie jakis nieopisany smutek, cos co powodowalo ze odstawalem od reszty, pomimo tego ze potrafilem i do dzis potrafie sie smiac. To uczucie jest tak trudne do opisania, ze chyba ludzki jezyk nie jest w stanie go dokladnie zobrazowac i tylko osoba , ktora sama go doswiadcza odnajdzie w jego niedokladnym opisie czastke wlasnego bytowania. Jest to swiadomosc wlasnej ulomnosci z powodu jakies niesprecyzowanej cechy, ktora podowuje ze czlowiek jest psychicznie oddalony od innych ludzi, nie jest czescia grupy i nawet nie jest tym zainteresowany. W tym samym czasie, taka osoba jest bardziej bezbronna wobec ciosow zadawanych przez los. #!$%@?, znowu mi sie nie udalo, cos musi byc ze mna nie tak, to juz zostalo dawno zapisane w gwaizdach a ja jestem bezwolnym trybkikiem ktory wykonaje rozkazy dawno temu wydzielone...

#przegryw #przemyslenia #depresja #emigracja
  • 8
@pavlovs_dog: londyn jest dobrym miejscem dla singli albo rodzin bez dzieci. Ja akurat mieszkam w 2 strefe i moglem dojezdzac do pracy rowerem w 30min. Za 3 miesiace przeprowadzam sie jednak poza londyn, bo koszty opieki nad dzieckiem sa dosyc wysokie, okolo £1k na miesiac.