Wpis z mikrobloga

Skoro poprzedni wpis spotkał się z tak pozytywnym odbiorem to lecimy z kolejnym. Tym razem dyżur trwał od 19 w sobotę do 19 w niedzielę (24h). Niestety nie pamiętam dokładnie wszystkich wyjazdów z nocy z soboty dyżur na 2 osobowym P, ale nie działo się nic spektakularnego. W sumie 5 wyjazdów. Miałem sobie porobić zdjęcia kart ale niestety nie zdążyłem. Wolne 2 godziny w środku nocy wolałem przeznaczyć na spanie. xD

Pamiętam 4 wyjazdy z nocy:
1. Zaburzenia kardiologiczne. Miejsce zdarzenia: melina. Na miejscu zastano pana w wieku około 40 lat. Zaproszono do karetki. Pan zgłasza ból brzucha, rzekomo martwica wątroby, "Okropnie spadające ciśnienie" (którego nie mierzył ale on wie, że spada). Brak dokumentacji medycznej. Parametry w normie, ciśnienie 150/90 (xD), brzuch miękki, bez objawów otrzewnowych, pacjent nadużywający alkoholu. Żąda przetoczenia krwi. (xD) Podano lek na obniżenie ciśnienia. Zalecono kontakt z POZ. Pozostawiono w domu.
2. Zaburzenia kardiologiczne. Na miejscu zdarzenia zastano pacjentkę lat około 85. Zgłaszającą ból w klatce piersiowej. Wydolną krążeniowo-oddechowo, w kontakcie logicznym. Parametry w normie, EKG w normie. Poprzedniej nocy przewieziona na SOR przez zespól ratownictwa z podobnymi objawami. Wyszła w nocy z SORu bo nie chciało jej się czekać i postanowiła następnej nocy wezwać karetkę ponownie bo wydawało jej się, że to zawał. Przewieziono do SOR, przekazano zmianie, która w poprzednią noc zajmowała się panią. Byli przeszczęśliwi. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
3. Duszność. Kaszel, problemy z oddychaniem. Zapalenie krtani. Pacjent: chłopiec, około 3 lata. Na miejscu zastano dziecko spokojne pod opieką rodziców, wydolne krążeniowo/oddechowo. Otwarte okno, zimne powietrze skutecznie złągodziło objawy. Parametry w normie, temperatura lekko podwyższona. Pacjent po antybiotykoterapii w ostatnim czasie. Zabrano na badania do szpitala pediatrycznego.
4. Duszność, podejrzenie covid 19. Ubieramy się w kombinezony IPOB. Na miejscu zastano pacjentkę około 70 lat, otyłą, leżącą w łóżku, z płytkim, szybkim oddechem. Temperatura 39 stopni. W kontakcie logicznym. Ciśnienie 130/80, saturacja 80%. Nasza wizyta około 3 nad ranem. O 20 inny zespół z mojej stacji był u pacjentki, z tego co widzieliśmy w karcie, którą zostawili i z tego co nam potem mówili stan pacjentki był dobry, saturacja około 95%, gorączka ale po podaniu leków przeciwgorączkowych uzyskali dużą poprawę. Pacjentka przestraszona wizją wyjazdu do szpitala kilkukrotnie odmawia jednak po namowie córki zgadza się na transport. Bardzo obawia się covida i powikłań. W karetce podano tlen, pyralginę i dexaven. Przetransportowano do szpitala.

Dużo ciekawszy był niedzielny dyżur. Rozpocząłem go o godzinie 7:00 na tej samej stacji, na karetce S (ja, lekarz i piguła) standardowo sprawdzenie sprzętu i rozpisanie papierków. Ratownictwo pełną gębą cały dzień leciało.

1. Zaburzenia świadomości. Na miejscu pacjentka ponad 90 lat, leżąca, spora przeszłość chorobowa, przewlekle dializowana. Brak dializ od 9 dni (!!!). Pacjentka zaniedbana. Drżenia mięśniowe, majaczenia, saturacja 85%, ciśnienie 80/50, temperatura w normie, glikemia w normie. Podejrzenie hiperkaliemi. Zabezpieczono pacjentkę, szybki transport do karetki i na sygnałach do szpitala. Potem dowiedzieliśmy się, że pacjentka w badaniach miała ponad 9 potasu. Tak wysokie stężenie i fakt, że nie doszło do NZK w tym wieku świadczy o tym, że dializy mogły być pomijane już wcześniej. Pacjentka mogła nam się zatrzymać krążeniowo w zasadzie w każdym momencie.
2. Początkowo wyjazd do innego wezwania, w trakcie zlecenie zmienione na wyjazd w kodzie 1 (najwyższa pilność) do pacjenta nieprzytomnego. Wywiad covid niejasny, dlatego od razu po przybyciu na miejsce zdarzenia jak najszybciej ubraliśmy się w kombinezony IPOB. Na miejscu mocno zagracone mieszkanie, dużo butelek po alkoholu, ogólny bałągan i mało miejsca, zastano pacjenta głęboko nieprzytomnego, otyłego, klęczącego, opartego czołem o łóżko (mniej więcej tak jak się muzułmanie modlą xD). Na ciele plamy przypominające plamy opadowe. Początkowo brak jakichkolwiek oznak życia. Odwrócono pacjenta na plecy, pacjent zaczął charczeć, wyczuwalne tętno. Przystąpiono do zabezpieczenia dróg oddechowych. Początkowo rurka ustno-gardłowa, wentylacja workiem samorozprężalnym ze źródłem tlenu. Przygotowano zestaw do intubacji (od razu wiedzieliśmy, ze będzie to trudna intubacja). Zamonitorowano pacjenta, wezwano na pomoc PSP ze względu na 1 piętro i gabaryty pacjenta. Niestety 3 krotna próba intubacji po zwiotczeniu pacjenta nieudana. Zastosowano alternatywę w postaci maski I-Gel. Jest to rodzaj maski krtaniowej ze specjalnego materiału, która pod wpływem ciepła uplastycznia się i dopasowuje się do pacjenta i częściowo uszczelnia połączenie. Uzyskano doskonałe zabezpieczenie dróg oddechowych, saturacja w czasie wentylacji mechanicznej było około 90-95%. Przełożono pacjenta na deskę ortopedyczną i z pomocą strażaków (Dzięki chłopaki! Bez Was byśmy nie dali rady choćbyśmy nie wiem jak się starali!) wyniesiono z budynku na nosze i do karetki. W karetce kontynuowana wentylacja workiem ambu. Jak najszybciej przetransportowano na oiom covidowy ze względu na niepewny wywiad. Wspólnie z zespołem SORu zaintubowano dzięki użyciu wideolaryngoskopu. Powrót do bazy i dezynfekcja.
3. Wypadek komunikacyjny. Na miejscu zastano mężczyznę około 40 lat, który jadąc motocyklem najechał na separator oddzielający torowisko od pasów jezdni i uderzył w przydrożne słupki. Na miejscu także ratownik medyczny w cywilu i policja. Zgłasza bolesność prawej nogi. Korzystając z nożyczek Raptor (moja mała miłość <3) rozpakowaliśmy kombinezon motocyklowy i buty (a uwierzcie mi, że te kombinezony to nie jest kartka papieru ( ͡º ͜ʖ͡º) ), uwidoczniliśmy złamanie prawego podudzia. W międzyczasie podany został fentanyl i paracetamol. Unieruchomiliśmy złamanie. Zabezpieczyliśmy pacjenta na desce ortopedycznej. Parametry w normie. Przetransportowaliśmy na SOR.
4. Wracając z poprzedniego wypadku, dosłownie rzut beretem od bazy, o godzinie 18:50 wpada nam zlecenie w kodzie 1 na drugi koniec miasta. Nieprzytomna. Podejrzenie covid 19. Cóż było robić, odpalone sygnały, but w podłogę ile fabryka dała i lecimy. Oczywiście każdy chce skończyć dyżur o czasie, ale jeśli wpada kod 1 to znaczy, że jest grubo. Znowu szybkie ubieranie w kombinezony IPOB. Zabieramy wszystkie zabawki na 3 piętro. Na miejscu zastano pacjentkę około 80 lat, leżącą w pozycji bocznej, charczącą, saturacja około 80, bez kontaktu, głęboko nieprzytomną. Cukier około 70 mg%. W zasadzie wszystkie objawy identyczne jak w przypadku numer dwa. Jaka jest szansa, że tego samego dnia trafią się dwa w zasadzie identyczne ciężkie stany? Niewielka. Miejsca dużo, więc spokojnie przystępujemy do zabezpieczenia pacjentki, rurka UG, wentylacja mechaniczna, tlen, wkłucie. Przygotowujemy się do intubacji. Lekarz intubuje, tym razem sukces. Monitorowanie pacjentki. W międzyczasie porcja glukozy dożylnie. Na dole przygotowane nosze, transport pacjentki na miękkiej płachcie na dół z 3 piętra, tym razem całe szczęście nie było potrzeby korzystać z pomocy strażaków. Cały czas wentylowana ambu. W karetce podłączona do respiratora, cały czas analgosedacja. Saturacja 95% po intubacji. Szybki transport do SORu, początkowo jako 4 karetka, SOR odmawia przyjęcia ze względu na brak miejsc. Po interwencji dyspozytora zostajemy przyjęci w ciągu 20 minut. Pacjentka przekazana. Powrót do bazy na dezynfekcję. Finalnie wyjście z pracy chwilę przed 23.

Do domu wszedłem o 23:15. Dyżur miałem skończyć o 19:00. Tak wygląda codzienność w naszej pracy, nie wiadomo kto czeka na naszą pomoc, robimy co możemy i staramy się to robić jak najlepiej, ale nie zawsze zdążymy z pomocą dlatego mireczki dbajcie o siebie!

#ratownikmedyczny #999 #ratownictwo #ratownictwomedyczne #zello #krakow #koronawirus
Pobierz Agemaker - Skoro poprzedni wpis spotkał się z tak pozytywnym odbiorem to lecimy z kol...
źródło: comment_160492879944gS8dTZs9VipTXqFl7RP0.jpg
  • 96
@Rejuvenate: To nie jest takie tragiczne jak się wydaje, to nie jest tak, że 12 godzin non stop coś robisz, zazwyczaj jest czas żeby zjeść obiad, przespać się chwilę, wziąć prysznic. Czasami faktycznie nie ma kiedy załadować i wychodzisz po 12 godzinach tak, że nie wiesz jak się nazywasz. Ale muszę przyznać, że wczoraj mimo ponad doby w pracy nie byłem jakoś mega wykończony. Bywały dużo gorsze dyżury. ;)