Wpis z mikrobloga

#bloodborne

Platyna nr 57

TLDR: Wyszedł mi dosyć długi tekst, w którym opisałem moje doznania z grą i drogę do platyny z perspektywy gracza nie mającego styczności z grami soulslike.

Ta gra to dla mnie fenomen, także pod względem platynowania. Gdy 2 lata temu dali ją za darmo w PS+, pobrałem ją mając w głowie, że wg. opinii jest to gra generacji, jeden z najlepszych exclusive'ów. Faktycznie w wsiąknąłem w ten świat pełen niewyjaśnionych mechanik. Pomimo że ciągle ginąłem i byłem negatywnie nastawiony do tak dużej ilości wrogów, którzy się odradzają po każdej śmierci, to ciągle grałem dalej. Do momentu dojścia do pierwszego bossa. A właściwie to dwóch, bo żadnego nie pokonałem. Dostałem srogi wpie*l kilkanaście razy tracąc wszystkie fiolki i koktajle, po czym uznałem, że ta gra jest dla masochistów i ją odrzuciłem.

Niemniej jednak rok później strasznie zaciekawiło mnie Sekiro i w zasadzie chyba nawet nie wiedząc, że zrobili go twórcy Bloodborne, kupiłem tą grę. Na początku i przy dojściu do pierwszych 2 bossów zastanawiałem się po co mi to było, ale po pokonaniu ich gra mnie tak oczarowała, że dzisiaj jest to dla mnie jedna z ikon generacji PS4. Wtedy też stwierdziłem, że po treningu, jaki mi zafundowało Sekiro (jak żadna gra na PS3 i PS4), czas na powrót do Yharnam.

Tym przydługim wstępem dochodzimy do momentu, gdzie po 2 latach ściągnąłem z PS+ ponownie Bloodborne będąc gotowy na mnóstwo zgonów - tak jak w Sekiro. Do pierwszego bossa (Bestii Kleryka) doszedłem względnie szybko, chyba tylko raz zginąłem, ale wiedziałem, że dopiero teraz się zaczyna test. No i coś, coś się chyba popsuło, bo rozj
***m ją za pierwszy razem korzystając z fiolek może z 5 razy ;D Gascoina się w sumie nawet bardziej obawiałem, bo skurczybyk był tak szybki grając 2 lata temu, że wydawał mi się niemożliwy do pokonania, ale padł za jakoś 6 razem. O reszcie się już za bardzo nie będę wypowiadał, w zasadzie kilku bossów pokonałem za pierwszym razem, kilku musiałem parę razy powtórzyć, generalnie nie czułem większych trudności. Tam gdzie była opcja przyzwania NPCa do pomocy, to już w ogóle boss padał w moment

Trochę inną kwestią jest natomiast droga do platyny. Kwestią bardzo dziwną. Bo o ile platyna polega przede wszystkim na pokonaniu każdego bossa w grze (co dla mnie już nie było za bardzo wyzwaniem), przejściem 3 zakończeń (wystarczy 3 razy wczytać save i wybrać coś innego na końcu), tak przejście lochów kielicha by dostać się do końcowego bossa, to już pomysł co najmniej poroniony xD

Przejście 7 lochów, czyli łącznie 22 warstw labiryntu wrogów, gdzie musimy pokonać 22 bossów, to jest drugie tyle, co podczas fabuły! A żeby było jeszcze lepiej, to w przedostatnim lochu gramy z życiem obniżonym o 50%! Serio, tego się obawiałem najbardziej, niektórzy jednym combo zabierali mi 3/4 paska PEŁNEGO zdrowia, a jak mam go połowę nie mieć? No i tutaj też była rzecz dziwna, bo o ile twórców do reszty nie poje*ało i wrogów w tym lochu jest mniej i są dosyć słabi, to wydaje mi się, że zadają oni mniejsze obrażenia niż w lochach na niższych poziomach. Co nie zmienia faktu, że bossowie w tym lochu są ultra silni, mają ze 30-40 tys pkt życia i walka z nimi to prawdziwy taniec uników i ciosów. Mamy miejsce tylko na jeden błąd, zebranie 1-2 ciosów combo i uleczenie się. Jeśli trafi nas kolejny cios, to nas nie ma.

No i dochodzimy do kolejnej rzeczy, czyli ostatniego, siódmego lochu. Po 2 tygodniach przebijania się przez sześć poprzednich (zajmuje to po prostu sporo czasu), dochodzimy do tego z właściwym bossem, za które jest trofeum (i nawet przedmiot, który z tego co czytałem do niczego nie służy xD). Dochodzimy do bossa, który po tym wszystkim co przeszedłem był dla mnie tak banalny, że pokonałem go w 3 minuty zużywając 2 fiolki z życiem.
Jaka w tym logika robić w środku najtrudniejszy loch - nie wiem, choć się domyślam.

I tak doszliśmy do clue tego wszystkiego, czyli w sumie nie wiem, że gra jest popie******a i niezwykła jednocześnie - na pewno zapamiętam ją mocno z tej generacji. Bloodborne się albo kocha albo nienawidzi. Albo wchodzisz w ten gatunek gier albo odpadasz i nie grasz wcale w soulslike'i. Jestem zarówno dumny z tego, że zrobiłem platynę, bo dla przeciętnego gracza jest ona nieosiągalna i równocześnie poza początkiem gry, ta platyna była dla mnie w zasadzie łatwa, nie miałem ani jednego miejsca, w którym bym się na długi czas zaciął. W przeciwieństwie do takiego Sekiro, gdzie kilku bossów powtarzałem dobre ponad 50 razy i tam satysfakcja była ogromna.

Taki jeszcze offtop na koniec - szczerze zazdroszczę ludziom, którzy żyją z gier na YT. Robisz to co kochasz, opowiadasz o tym szerokiej publice i przekazujesz tą zajawkę dalej. Ludzie jak Quaz (mój numero uno), Hed, czy Zagrajnik mają świetną robotę. No ale se chociaż napisałem tekst, na temat który uwielbiam i który przeczyta z 5 osób. Przynajmniej mam wykop xD

W każdym razie hunter must hunt. Pozdrawiam.

#ps4 #gry
JEST-SUPER - #Bloodborne

Platyna nr 57

TLDR: Wyszedł mi dosyć długi tekst, w kt...

źródło: comment_1605435169Ji99nda9fo2S9K8Icv82dn.jpg

Pobierz
  • 12
@JEST-SUPER: Sekiro platynowales? Bo miałem wrażenie ze przy sekiro jakoś wszystko mi przyjemniej szło mimo ze podchodziłem milion razy a przy bloodborne się bardziej irytuje bo non stop ginę gdzieś po drodze po te blood echoes xD
@dzeksondzekson: Nie, w Sekiro nie mam platyny, bo nie chciało mi się 2 razy gry przechodzić do tych wszystkich zakończeń, ale pokonałem wszystkich bossów z wyjątkiem 1 (Demona Nienawiści), zebrałem co się tylko dało i byłem gdzie się tylko dało. Niemniej jednak z Sekiro się znacznie namęczyłem przy szczególnie 3 bossach i każdą walkę powtarzałem wielokrotnie, także był dla mnie zdecydowanie cięższy, choć równocześnie miał coś, co było dla mnie lepsze
@JEST-SUPER: Polecam splatynowac, ja się zastanawiam czy nie zrobić kiedyś dla satysfakcji tych wyzwań gdzie trzeba przejsc x bossów po sobie bez śmierci, po obejrzeniu materiałów vaatividya wydaje się do zrobienia, aczkolwiek w praktyce pewnie się okaże ze niekoniecznie xD
@JEST-SUPER: gratulacje! Właśnie dziś wbiłem też platynę w Bloodborne i jestem zajarany, aż czytam wszystko o tej grze na wykopie ( ͡° ͜ʖ ͡°) zgadzam się z Tobą, że te lochy pod koniec były straszne. Walka z Amygdalą w defiled chalice, dwóch pierwszych bossów w ostatnim (Pthumerian Descendant i Bloodletting Beast) strasznie mi napsuły krwi. Z głównej fabuły Ebrietas też była strasznym wyzwaniem. Kupiłeś może DLC?
Super! :D Niesamowita gra to była ;D Nie kupowałem DLC, lochy mnie tak znużyły powtarzalnością, że nie mam ochoty na dodatki, choć z tego co słyszałem bossowie są tam znacznie trudniejsi ;) Za to jako ciekawostkę dodam, że a propos końcówki mojego wpisu - założyłem swój kanał na YouTube, także serdecznie zapraszam - gry są sztuką :D