Wpis z mikrobloga

W 2016 roku byłem na swoim jedynym Grand Prix w życiu. Było to prawdopodobnie najlepsze GP do przeżycia na żywo, bo legendarne w Monaco ( ͡° ͜ʖ ͡°) Dostałem się tam przez odrobinę szczęścia; wygrałem konkurs, który organizowała szwedzka gazeta sportowa (mieszkałem wtedy w Sztokholmie).

Dostałem pokój w czterogwiazdkowym hotelu, pełny paddock pass VIP i bilety lotnicze w dwie strony. Oczywiście nie omieszkałem korzystać z możliwości wstępu wszędzie gdzie tylko można sobie wyobrazić. Już wtedy Czarek i inni powrutowcy zaczęli mówić więcej i głośniej o ewentualnym powrocie #kubica do F1, więc postanowiłem wybadać teren od środka. Zabrałem za sobą eleganckie i lekko ekstrawaganckie ubrania, by przed szychami z padoku grać mocno dzianego szwedzkiego producenta ekskluzywnych akcesoriów do katamaranów zainteresowanego sponsoringiem jednego z zespołów.

Udało się i już po drugiej sesji treningowej, byłem umówiony na piątkowy lunch z Toto. Było świetnie, chłop jest mega sympatyczny i gdy powiedziałem mu, że owszem - jestem Szwedem, ale moja mama jest z Polski, uśmiechnął się i powiedział (tu cytat) - "świat jest #!$%@? mały hehe". Od tego momentu poczuliśmy jakąś metafizyczną więź narodu ciemiężonego przez wszystkich dookoła i co jakiś czas wrzucaliśmy do rozmowy polskie słowa. Jako, że piąteczki w Monaco są wolne, to pozwoliliśmy sobie na troszkę więcej i zamiast na drinku skończyliśmy na pięciu. Toto zaprosił mnie na jacht mercedesa, gdzie chciał przedstawić mnie swojej żonie - Susie Wolf. Szybko przebrałem się hotelu, założyłem lekki lniany garnitur, fajne loafersy i śnieżnobiałą koszulę a następnie udałem się ku przeznaczeniu.

Susie okazała się być wspaniałą kobietą - jest bardzo inteligentna, z dobrym humorem. Powiedziałem im, że chciałbym umieścić logo swojej firmy na nosie ich srebrnej strzały. Logo przedstawiające katamaran stylizowany na drakkar wikingów świetnie by tam pasował. Wtedy powiedzieli, że jak najbardziej, ale o tym porozmawiamy dopiero w przerwie międzysezonowej. Zaprosili mnie wtedy do swojego górskiego domku żeby dogadać resztę interesów. Reszta wieczoru minęła nam na wciąganiu kokainy z ciał pięknych francuskich modelek i sączeniu zimnego Moëta. GP było wspaniałe, ale szybko się skończyło i musiałem wracać do Szwecji.

Pierwsze co zrobiłem po powrocie, to poszedłem do pracy i poprosiłem o zwiększenie etatu do pełnego - chciałem zarobić trochę pieniędzy na wyjazd w góry. Gdy nadeszła zima dostałem list od Toto (który napisał ręcznie i po polsku), w którym wysłał mi bilet pierwszej klasy i dokładny adres ich domku. Miałem budżet 15 000 euro i miałem nadzieję, że tyle wystarczy. Oczywiście żadnej firmy nie miałem, ale nie stanowiło to żadnego problemu - wszak jestem mistrzem improwizacji. Gdy przyjechałem, w domku byli już Toto z Susie, Bernie Ecclestone, parę osób z Mercedesa i jeden człowiek z długą czarną brodą, dużym nosem i trochę dziwną prawą ręką, który przykuł moją uwagę. Toto przedstawił nas sobie - był to niejaki Lukas Glowatzki z Hamburga. Po lunchu pojechaliśmy skuterami śnieżnymi na na piękne ośnieżone wzgórza gdzie zauważyłem, że Toto był jakiś zniecierpliwiony. Spytałem się o co chodzi, a on odparł, że Kubica się spóźnia. Niestety, jak potem się okazało Kubica nie przyjechał w ogóle, a szkoda, bo miał dostać fotel po Nico Rosbergu. Ostatecznie Toto powiedział mi, że podpisali kontrakt reklamowy z Tommym Hilfigerem i nie będzie dla mnie miejsca na nosie za co bardzo przeprasza. Zabawiłem tam tydzień a potem wróciłem do domu i do dziś wspominam te dwa wypady, które przyniosły mi zarówno mnóstwo frajdy jak i uzależnień od twardych narkotyków.

#f1 #wspomnienia
Pobierz c.....i - W 2016 roku byłem na swoim jedynym Grand Prix w życiu. Było to prawdopodobn...
źródło: comment_1605610209uQ0G3Wuvx6Fi8iszzN9o4m.jpg
  • 15