Wpis z mikrobloga

@Morduch92: ale Amber ma przekład małżeństwa Frąców (jakoś tak) i on też jest spoko. Ale wiadomo, Skibniewska rlz
Swoją drogą Łoziński w sumie najlepiej przetłumaczył Tolkiena wg niego samego, bo Tolkien chciał by w tłumaczeniach zmieniać nazwy na lokalne, nawet jakieś poradniki pisał dla tłumaczy co oznacza dany zwrot w angielskim żeby po przetłumaczeniu zachować sens.
No tylko że w języku polskim to brzmiało tak #!$%@?, że głowa mała xD
@Aggressive: Filmu nie oglądałam, książka natomiast to klasyka gatunku, podwaliny współczesnej fantastyki. Nie jest to jednak najłatwiejsza lektura. Bardzo dużo opisów przyrody i wolno rozwijająca się akcja. Warto poznać dla klimatu i żeby później rozpoznawać nawiązania w obecnych książkach, ale trzeba być jednocześnie już trochę obytym w fantastyce, żeby się nie zniechęcić
@Tramad0l: założenie Tolkiena, co do nazw własnych w książce było takie, że nawet te oryginalne, angielskie to były tłumaczenia z Westronu i innych języków Śródziemia. Prawdziwe imię Samwise'a Gamgee w Westronie to "Banazîr Galbasi". Banazîr oznaczał takiego "półmędrka", po angielsku samwise itd.
Problem z Łozińskim jest taki, że po polsku to stylistycznie mi nie gra i nie mogę się przemóc do jego tłumaczenia. Podobno z Diuną też coś nawidziwiał, ale nie