Wpis z mikrobloga

Powiedzie mi, czy to ja żyję w mydlanej bańce czy to warszawska stomatologia już kompletnie odfrunęła.

Od ponad dwóch dekad regularnie chodziłam do stomatolog w swoich rodzinnych stronach. Teraz niestety żyję w nieustannym niedoczasie, a jeden z zębów dał mocno o sobie znać. Nie na rękę było mi jechać 6 godzin w jedną stronę, a że w końcu z #pracbaza mamy te super pakiety opieki medycznej, zniżki na stomatologię, to chyba nadszedł czas, by w końcu z tego skorzystać. Po wstępnym rozpoznaniu konieczne okazało się kanałowe. Przy umawianiu wizyty poprosiłam od razu o wstępną maksymalną wycenę. Wyszło Pani (już licząc po najwyższych kosztach) 400 zł, w najgorszym wypadku 700 zł. Kwota spora, ale cóż, to tajemnica Poliszynela, że leczenie ząbków trochę kosztuje.
Przychodzę dzisiaj do placówki, wszyscy słodcy do pożygu. W gabinecie pani dochtórka liczy liczy ile będzie mnie to kosztować i podaje przedział: 900-1100 polskich złociszy. Spoko - z 50% zniżki to mniej więcej pokrywa się z wcześniejszą estymacją. I już miałam podpisywać zgodę na leczenie, kiedy coś mnie tknęło.
Fraszka: Rozumiem, że to kwota bazowa, jeszcze przed rabatem?
Pani dochtórka: Nieeee, to jest finalna wycena :)))
Czaicie to? Finalna, podkreślam po 50% rabacie. Czyli cena podstawowa to ponad dwa tysiące. DWA #!$%@? TYSIĄCE. Przecież za tyle można opłacić miesiąc wynajmu super kawalerki w tym cholernym mieście. Niektórzy w tym smutnym jak #!$%@? kraju tyle zarabiają, a stomatolog w Warszawie tyle żąda za leczenie jednego zęba. Do tej pory nie mogę tego rozchodzić. Grzecznie się pożegnałam i z pokorą zadzwoniłam do sprawdzonej, kochanej (i rozsądnej) dentystki.

Ech... Po prostu #polska
  • 21
@fraszka_lubaszka: to trochę dziwne. Jak bez odbudowy to jestem prawie pewien, że coś zostało za dużo policzone. Sam od pewnego czasu pracuje w Luxmedzie i mniej więcej orientuję się w stawkach. I to prędzej będzie bliżej tych 900-1100 (bez zniżki).