Wpis z mikrobloga

via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
#rpo #ikonowicz #polityka #afera ?


tl;dr


Po wysunięciu przez Lewicę kandydatury Piotra Ikonowicza na Rzecznika Praw Obywatelskich, popełniłem wpis o jego udziale w demonstracji poparcia dla Baszara al-Asada pod ambasadą USA, zorganizowaną we wrześniu 2013 roku przez Mateusza Piskorskiego z koszmarną bandą stalinistów, faszystów, zawodowych antysemitów oraz dyplomatów z ambasady syryjskiej.

Zapłaciłem najazdem ma mój profil całego stada młodocianych stalinistów z nakładkami popierającymi kandydaturę Ikonowicza na RPO, przechodzących płynnie od obrony Ikonowicza do uzasadniania gazowania własnych obywateli Sarinem i VX przez Asada koniecznością postawienia tamy amerykańskiemu imperializmowi.

Zarzucano mi manipulację: Ikonowicz miał się na tą demonstrację zaplątać przypadkiem, kiedy akurat przechodził z tragarzami i zaraz sobie niby poszedł przerażony tym, co zobaczył oglądając bandę Piskorskiego w akcji.

Jeśli tak, to zrozumiawszy, kim jest Piskorski - trzeba było od razu z tej demonstracji pobiec do KRS i złożyć wniosek o wypisanie się z zarządów dwóch podejrzanych stowarzyszeń, w których Piskorski i Ikonowicz są odpowiednio prezesami i wiceprezesami.

Nic takiego się nie stało. Drogi polityczne Piskorskiego i Ikonowicza splatają się bowiem ściśle od kilkunastu lat, a dzisiaj to właśnie Ikonowicz wyciąga Piskorskiego z politycznego niebytu, po rozbiciu prokremlowskiej partii „Zmiana” i odsiadce Piskorskiego w areszcie wydobywczym.

Piskorski, który zaczynał jako nazista w Szczecinie, penetrował Samoobronę Andrzeja Leppera, która była koalicjantem w czasie tzw. pierwszego PIS-u. Niewiele wcześniej, we wrześniu 2005 roku, był w Moskwie z kolegą Martynowskim na szkoleniu u Aleksandra Dugina z faszystowskiego Ruchu Euroazjatyckiego. Chyba tam się nauczył wiązać krawat.

Podczas wcześniejszego pobytu w Moskwie, w sierpniu 2000 roku, Piskorski był jeszcze zwyczajnym naziolem ze Szczecina. Pojechał wtedy do rosyjskich nacjonalistów z partii RNE, w delegacji stowarzyszenia neopogańskich nacjonalistów Niklot i „Zakonu Zadrugi Północny Wilk”. Pokazuję ich zdjęcie z tej wycieczki, w czarnych mundurach. Wyglądali zupełnie inaczej, czyż nie?

Kiedy rozpadła się koalicja z PIS-em, na początku 2008 roku, Piskorski przestał być przy władzy, a Ikonowicz przystąpił do zarządu dwóch podmiotów z Piskorskim, w których dzielą się funkcjami prezesa i wiceprezesa: Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Wenezuelskiej, z adresem u Piskorskiego w Szczecinie (ul. Świstacza 19/2) i Stowarzyszenia "Stop Tarczy", z adresem w Warszawie w biurze Ikonowicza (ul. Dragonów 4/41).

Pierwszy podmiot był klubem poparcia dla reżimu Hugo Chaveza. Piszą mi, że to coś zawsze było martwe, ale nie dowierzam. Pamiętam prawą rękę Piskorskiego, Tomasza Jankowskiego, który przyszedł pod konsulat USA w Krakowie z faszystami z Falangi 11 listopada 2014, machając flagą Wenezueli w proteście przeciwko … banderyzacji Ukrainy. Gdzie Wołyń, gdzie Caracas?

Natomiast "Stop Tarczy" to już jednoznaczna sprawa. Właśnie wtedy Polska angażowała się z USA w budowanie systemu obrony antyrakietowej, mającego chronić przed możliwym atakiem rakietami balistycznymi nie tylko irańskimi, ale oczywiście rosyjskimi. I wtedy Piskorski, najwierniejszy sługa Kremla w Polsce, zakłada pseudo-pacyfistyczne stowarzyszenie, a Ikonowicz do tego przystępuje.

Po śmierci Andrzeja Leppera w 2011 roku, Piskorski z Jankowskim w zasadzie przejęli kontrolę nad resztkami struktur Samoobrony, którą zamienili w swój instrument.

Ikonowicz z Piskorskim znają się jak łyse konie, nie ma mowy o tym, by dopiero na trefnej demonstracji w 2013 roku Ikonowicz się dowiedział, z kim trzyma i kim jest Piskorski. On o tym doskonale wie i ani trochę go to nie uwiera. Jeśli sobie poszedł z tej demonstracji, to najwyżej dlatego, że się spieszył do łazienki, ale na pewno nie z obrzydzenia. Ikonowicz naprawdę nie ma zbyt wrażliwego węchu.

21 marca 2014 roku pojawił się wpis o Ukrainie, który pokazuję na zrzucie ekranu. Na pierwszy rzut oka sądziłem, po stylu i treści, że autorem jest Piskorski, chociaż trochę mnie by to zdziwiło – Piskorski był wtedy bardzo zajęty w Petersburgu na konferencji o zagrożeniu antysemityzmem na Ukrainie zorganizowanej przez Mosze Kantora, na którą poleciał prosto z Jałty, gdzie 16 marca był fałszywym obserwatorem zatrudnionym do potwierdzenia prawidłowości pseudo-referendum zatwierdzającego zbrojną aneksję Krymu przez Rosję. Jego pracodawcą na tym zleceniu był Aleksiej Koczetkow, urzędnik kremlowski, tak się składa ten sam, który gościł Piskorskiego 14 lat wcześniej jako lider rosyjskich nacjonalistów z partii RNE. Ludzie awansują…

Nie, to nie Piskorski - autorem tego tekstu jest Ikonowicz. Poczytajcie sobie: jest tam wszystko – to jest koncentrat wszystkich narracji rosyjskiej dezinformacji o Ukrainie:

- w kryzysie ukraińskim chodzi o zarobek amerykańskich firm zbrojeniowych;
- Rosja nam nie zagraża, ambasador Ciosek wam to potwierdzi;
- zmarnowaliśmy szansę zaproszenia Rosji do UE;
- Rosja jest osaczona, musi się bronić bidulka „przyłączenie Krymu jest ruchem obronnym, a nie agresywnym”, Rosjan witają kwiatami tam, gdzie wkroczą;
- mniejszość rosyjska na Łotwie i w Estonii jest ciemiężona;
- kolorowe rewolucje w tym Majdan to sprawka CIA;
- „powstaje pytanie dlaczego Zachód popiera zawężanie rosyjskiej sfery wpływów?”.

Kiedy to pisał, nad Majdanem w Kijowie jeszcze śmierdziało dymem po walkach z mordercami Janukowycza.

Dwa miesiące później, 2 maja 2014 roku, kiedy wojna na Ukrainie była już w pełni, Ikonowicz zaprosił Piskorskiego na zjazd założycielski swojej nowej partii RSS – Ruch Sprawiedliwości Społecznej. Piskorski wygłosił płomienne przemówienie antyimperialistyczno-lewicowe i wszystko wskazywało na to, że zostanie jednym z liderów nowego ugrupowania Ikonowicza.

Tak się jednak nie stało i na początku 2015 roku Piskorski sklecił własną partię „Zmiana”, mniej więcej z tego samego towarzystwa, które demonstrowało za Assadem pod ambasadą amerykańską.

Trzonem nowego bytu był szkielet po Samoobronie, do którego dokooptowano faszystowską „Falangę” Bartosza Bekiera (tego byłego ONR-owca, który hajlował pod okiem Greniucha w Krakowie w 2007 roku) i stalinistów z Komunistycznej Młodzieży Polskiej, czyli wyznawców Kim Dzong-Una i ideologii Dżucze.

„Zmiana” nigdy nie urosła do dużych rozmiarów, ale zrobiła nieproporcjonalnie duże zamieszanie i była chyba najbardziej spektakularną ilustracją tzw. teorii podkowy (stykania się przeciwnych ekstremów) w dotychczasowych dziejach polskiego planktonu politycznego.

Partia Piskorskiego zajmowała się prawie wyłącznie agitacją antyukraińską i antynatowską albo wychwalaniem działalności Putina. W maju 2016 roku ABW z właściwym sobie wdziękiem zakończyła tą zabawę, rozpędziła „Zmianę” na cztery wiatry, a Piskorski poszedł siedzieć na trzy lata pod zarzutem szpiegostwa.

Podczas tej odsiadki, Ikonowicz był jedną z czołowych postaci publicznych domagających się wypuszczenia swojego kolegi. Kiedy w końcu wyszedł, jego pierwsze spotkanie publiczne odbyło się u Ikonowicza w siedzibie Ruchu Sprawiedliwości Społecznej.

Relację filmową z tego spotkania obejrzeć można w polskojęzycznej wersji rosyjskiego państwowego portalu propagandowego Sputnik, pod artykułem pióra Jarosława Augustyniaka, byłego wiceprzewodniczącego „Zmiany”, który pracuje teraz dla Rosjan jako redaktor.

Augustyniakowi, który razem z Jankowskim rozpowszechniał oszczerstwo o mojej rzekomej pedofilii, moim zdaniem przynajmniej za zgodą a na pewno bez sprzeciwu Piskorskiego, nie można wierzyć w niczym, ale kilkunastominutowy film ze spotkania z Piskorskim u Ikonowicza nie jest jednak chyba deepfake’m wideo.

Panowie Ikonowicz i Piskorski sobie spijają z dziubków. Piskorski mówi, że RSS Ikonowicza w zasadzie ma 90% wspólnych punktów programowych ze „Zmianą” i że współpraca między nimi jawi się jako naturalna. Ikonowicz potwierdza z uśmiechem od ucha do ucha, uściskom dłoni i poklepywaniu po plecach nie ma końca.

Mówią mi, że teraz Piskorski po prostu ma biuro w biurze Ikonowicza, gdzie zajmuje się kwestiami niesłusznie aresztowanych czy zbyt długo przetrzymywanych. Podobno wystarczy się umówić, by spotkać się z Piskorskim u Ikonowicza.

To teraz wyobraźcie sobie, że Ikonowicz zostałby cudem tym Rzecznikiem Praw Obywatelskich: kogo by od razu zatrudnił na szefa swojego gabinetu?