#krawczyk Wczoraj w pracy opowiadałam koleżance historię Krzysztofa Krawczyka, którą przekazała mi moja ciotka. Był menadżerem, organizował koncerty i sam śpiewał w jej restauracji „Ciszy Leśnej” przy ulicy Milwaukee w Chicago (na Jackowej). Bawiła się tam cała polonia, była to jedyna knajpa z koncesja na sprzedaż alkoholu do piątej nad ranem. Poznał tam swoja żonę Ewę, którą ciotka zatrudniła jako kelnerkę. Dzisiaj nie wierzę w to co widzę. Bardzo smutna wiadomość, ale mam nadzieje że jeszcze kiedyś będę na jego koncercie. [*] Do zobaczenia królu!
Wczoraj w pracy opowiadałam koleżance historię Krzysztofa Krawczyka, którą przekazała mi moja ciotka. Był menadżerem, organizował koncerty i sam śpiewał w jej restauracji „Ciszy Leśnej” przy ulicy Milwaukee w Chicago (na Jackowej). Bawiła się tam cała polonia, była to jedyna knajpa z koncesja na sprzedaż alkoholu do piątej nad ranem. Poznał tam swoja żonę Ewę, którą ciotka zatrudniła jako kelnerkę. Dzisiaj nie wierzę w to co widzę. Bardzo smutna wiadomość, ale mam nadzieje że jeszcze kiedyś będę na jego koncercie. [*] Do zobaczenia królu!