Wpis z mikrobloga

via Wykop Mobilny (Android)
  • 10
@No_to_dentka:

Dzień czternasty. Tag do obserwowania #greyinmay

Stanęliśmy na różowych okularach, które założył mi neurochirurg. Dzięki niemu dużo łatwiej było mi przygotować się do operacji mózgu. Zmierzenie się z wizją wycinania dziury w kości czaszki, preparowania opon mózgowych, wycinania tkanki nowotworowej spośród tej zdrowej, nie zmienionej... Istny horror. Nigdy żadna inna operacja nie budziła we mnie większego lęku niż właśnie operacje guzów mózgu. Mocniejsza była tylko opcja z wybudzeniem srodoperacyjnym. Lista powikłań połączona ze świadomością, że obudzisz się minuty po tej maskarze, ehhhh. Niedowłady, nieodwracalne uszkodzenia, niedobory neurologiczne, zmiana preferencji seksualnych (serio XD).

Podobnie jak przy zwichnięciu z pęknięciem - nie było tak źle jak to brzmi.
Ból był umiarkowany - tym bardziej że najmocniejszym dostępnym środkiem przeciwbólowym był Ketonal - powiem szczerze przed operacją liczyłem na morfinę. Na nogach byłem już po niecałych 48 h a w domu 72h po operacji. Jedynym przekleństwem był szczękościsk, który nie zszedł tak zupełnie chyba do dziś.

Linia cięcia biegnie pomiędzy uchem i okiem co wymagało częściowego ściągnięcia przyczepów mięśnia szczęki - tego co mocno pracuje na skroni przy zagryzaniu. Ze względu na owe miejsce cięcia, do zatkania dziury wykorzystano wycięta wcześniej czaszkę i tytanowe zszywki. Gdyby cięcie biegło pod samą skórą np. gdzieś na czole to dostałbym cały fragment tytanowy zamiast czaszki - jak grucha z chłopaki nie płaczą.

Przyszły wyniki histopatologiczne i uderzył kolejny cios, kończący radość pooperacyjną. Skapodrzewiak 2 stopnia - najłagodniejszy z tych śmiertelnych. "U osób dorosłych nie diagnozuje się praktycznie nigdy guzów łagodnych", przyznał mi szczerze chirurg prowadzący. Plusami sytuacji było to, że wszystkie inne atuty oprócz diagnozy - złośliwy nowotwór prawego płata skroniowego - miałem po swojej stronie.
Wiek poniżej 40 lat? Jest. Wielkość guza <5 cm? Wycięli materiał średnicy ok. 2,5 cm - jest. Pełna wizualna resekcja? Jest. Rodzaj dający najdłuższą medianę przeżycia? Jest. No, mediana tak 10/12 lat nie brzmi równie źle, jak 10/12 miesięcy przy IV stopniu.

Trzeba było jeszcze tylko sprawdzić czy do pełni szczęścia występują mutacje świadczące o podatności lub jej braku na leczenie chemią, wydłużające czas przeżycia - bez opcji wyleczenia, bo glejaki są nieuleczalne i śmiertelne. Noo i ... #!$%@? tam!! ;)

Może i pod mikroskopem wygląda nieźle, ale 3 najkorzystniejszych mutacji ( 1p/19q, IDH 1, IDH 2) nie ma wcale, nic a nic. Do tego stopnia, że albo to skapodrzewiak 2 stopnia tzw. wilde type albo mniej korzystny rodzaj, czyli gwiazdziak rozlany.

Na tym etapie uzyskałem kontakt od neurochirurga do onkologa - że wskazaniem z nazwiska do kogo powinienem sie udać. Po operacji, 100% wizyt i konsyliow odbywało się zdalnie lub zaocznie. Myślałem wiec, że to będzie ten etap gdy ktoś trochę lepiej przedstawi mi moją sytuację np. przezyciową. Może gdzieś pokieruje, coś podpowie, omówi. Tym bardziej że liczyłem na obserwację, bo przy 2 stopniu najczęściej dają obserwację do kolejnej wznowy, aby arsenał z chemii i radio czekał na gorsze czasy.

Okazało się, że wszystko było juz przygotowane do zjazdu kolejką górską, a nie rozmowy i oceny sytuacji. Onkologiem okazała się p. Radiolog. Która to w ramach pierwszej wizyty zaprosiła mnie prosto na TK i wykonanie maski, by za 2 tyg. spotkać się na oddziale radioterpii. Szczęka opadła mi na podłogę, niemal pociągając za sobą resztę ciała. Usłyszałem, że w mojej sytuacji najlepsze co można zrobić to naświetlić loże po guzie i 2 cm marginesu, bo powróci ( jak każdy glejak) do 5 max 10 lat w owym marginesie na 90% (znaczy się 10% odrostów sięga dalej).

I płynę teraz bezwładnie tą rzeką mego losu, zastanawiając się pod jakim kolejnym ciężarem ugną mi się kolana następnym razem. Choć jak narazie było #!$%@?, ale nie aż tak jak początkowo się wydawało.

#szpital #nowotwory #glejak #radioterapia #choroby