Aktywne Wpisy
Wytłumaczcie mi czemu ludzie kupują szeregówki, albo bliźniaki.
Tyle jest tu naśmiewania się z patodeweloperki mieszkalnej, a nikt się nie śmieje z tych potworków typu yebnięty na środku pola, na zadupiu bliźniak, gdzie każdą połowę kupią obcy sobie ludzie i będą na siebie skazani w tej intymnej atmosferze, dużo bardziej niż w bloku mam wrażenie.
Pełno tego się nasrało ostatnimi czasy.
Jadę na takie zadupie do swojego dentysty i mijam coraz więcej
Tyle jest tu naśmiewania się z patodeweloperki mieszkalnej, a nikt się nie śmieje z tych potworków typu yebnięty na środku pola, na zadupiu bliźniak, gdzie każdą połowę kupią obcy sobie ludzie i będą na siebie skazani w tej intymnej atmosferze, dużo bardziej niż w bloku mam wrażenie.
Pełno tego się nasrało ostatnimi czasy.
Jadę na takie zadupie do swojego dentysty i mijam coraz więcej
patryqo +222
To jest normalne? U was też? Bo mi sie już pierodoli od tego #rownouprawnienie i nie wiem co jest normalne a co nie(╯°□°)╯︵ ┻━┻
#kiciochpyta #dzienkobiet #pracbaza #pieklokobiet
#kiciochpyta #dzienkobiet #pracbaza #pieklokobiet
#4konserwy #neuropa #konfederacja #polityka #polska #bekazpisu
Realnie możemy wybierać między dwoma modelami władzy: nadaktywnym, reprezentowanym przez PiS, i pasywnym, który realizowała PO. Z tych dwóch modeli, obu złych, wybieram dzisiaj model pasywny przy wszystkich jego wadach. On mniej psuje państwo i mniej utrudnia życie ludziom.
Krótko mówiąc – Zjednoczona Prawica tym odróżniła się od właściwie wszystkich poprzednich rządów, że faktycznie zrobiła bardzo dużo. Wykazywała wręcz hiperaktywność. Niestety, ogromna część tych działań sprowadzała się albo do psucia państwa – vide niemal wszystkie regulacje wprowadzane w ramach walki z epidemią, a następnie wdeptywane w ziemię przez sądy, zaostrzenie regulacji dotyczących gospodarki odpadami, wielokrotne zmiany systemu podatkowego, uderzające w przedsiębiorców czy manipulowanie wynagrodzeniami polityków – albo do dostosowywania państwa pod siebie – to z kolei utworzenie Rady Mediów Narodowych, sprowadzenie TVP do roli tępego propagandowego narzędzia, wspomniane „reformy” wymiaru sprawiedliwości czy zrobienie z Orlenu instrumentu realizacji politycznych potrzeb obozu władzy dalece wykraczających poza naczelną dziedzinę działania koncernu paliwowego. No i oczywiście stworzenie systemu socjalnego mającego uzależnić finansowo od PiS jak największą grupę Polaków. Można zatem powiedzieć, że PiS wykorzystał moce państwa naprawdę w wielkim stopniu, niestety z fatalnym efektem.
Po przeciwnej stronie są rządy PO, które dzisiaj coraz mniej osób dokładnie pamięta. Tymczasem ich zgrabnym podsumowaniem była słynna fraza Bartłomieja Sienkiewicza, utrwalona na nagraniach z „Sowy i Przyjaciół”: „Ch…, d… i kamieni kupa”. Jeżeli przypomnieć sobie obietnice Donalda Tuska, to dla odmiany można się zastanawiać, czy jakiekolwiek zostały zrealizowane. Była mowa i o rychłym przystąpieniu do euro, nawet z podaniem, że stanie się to w 2011 r., była mowa o chemicznej kastracji pedofilów, o radykalnym odchudzeniu administracji (PiS tego nie obiecywał, ale trzeba przypomnieć, że liczba podsekretarzy stanu w rządzie Morawieckiego pobiła wszystkie dotychczasowe rekordy, także te z okresu Tuska), miała być reforma KRUS – nic z tych rzeczy nie nastąpiło. Filozofia ciepłej wody w kranie, czyli bardziej zarządzania państwem niż realnego rządzenia, przyświecała właściwie całemu okresowi sprawowania władzy przez Platformę. Lepiej było przeczekiwać, zagadywać problemy, robić możliwie jak najmniej.
Dość, że sądząc na podstawie dotychczasowego stanu rzeczy mamy przed sobą dwa modele sprawowania władzy: hiperaktywny, ale jednocześnie skrajnie etatystyczny, paternalistyczny i ingerujący z życie obywateli na wielu płaszczyznach, oraz pasywny, a tym samym niewykorzystujący w pełni potencjału polskiego państwa. Na co się zdecydować?
Odpowiedź jest bardzo trudna i w wielu przypadkach uzależniona od politycznych poglądów danej osoby. Mnie, bogatszemu o doświadczenia ostatnich 14 lat, nie jest bliska żadna z tych dwóch sił, tym trudniejszy jest wybór. Po głębokim zastanowieniu dochodzę jednak do wniosku, że wybrałbym z dwojga złego ten drugi, pasywny model jako przynoszący mniej szkód. Gdy rządzący w większości spraw pozostawiają obywateli samych sobie, ci radzą sobie na ogół względnie dobrze, wypracowują własne metody rozwiązywania problemów, dogadują się między sobą. Oczywiście częściej działają nieformalne mechanizmy korupcyjne lub oparte na znajomościach. To wszystko prawda. Lecz i znacznie większy jest zakres osobistej wolności.
Po półtorej kadencji obecnej władzy gotów jestem przyjąć niedogodności, nawet patologie, jakie wiązały się z modelem pasywnym za cenę pozbycia się modelu nadaktywnego w wykonaniu etatystów. Co zresztą jest pleonazmem, bo nadaktywność jest nieodłączną cechą etatystycznych poglądów. Model pasywny mimo wszystko mniej niszczył państwo, a przede wszystkim mniej nękał obywateli. Nie sądziłem, że kiedykolwiek to napiszę, ale jednak: tęsknię za władzą, pilnującą jedynie ciepłej wody w kranie.
Choć szczerze to bym się kłócił z tym, czy ten pasywny styl rządzenia nie jest po prostu lepszy, a nie tylko mniej zły.
W 2015 tak, w 2019 już raczej nie.
Ci umiarkowani konserwatyści zaczęli się od PiS odwracać już przy okazji awantury o TK. Popatrz sobie, jak w PiS od tamtej pory napieprza np. Kataryna, która przedtem jednoznacznie deklarowała poparcie dla PiS-u.