Aktywne Wpisy
vulfpeck +515
#bekazkatoli #urojeniaprawakoidalne #neuropa
Katole w odmętach szaleństwa i ostatnich podrygach konwulsji, próbują wyśmiewać trend, którego nie są w stanie powstrzymać.
Katole w odmętach szaleństwa i ostatnich podrygach konwulsji, próbują wyśmiewać trend, którego nie są w stanie powstrzymać.
Hekun +81
#niger #swiat
To jest dla mnie niesamowite jak niewielkie zainteresowanie jest tutaj sytuacją w Nigrze. Wojna w zasadzie może być lada dzień, ECOWAS wydał ultimatum, a jak nie to wchodzi z interwencją wojskową. W senacie Nigerii (członka ECOWAS) natomiast odrzucili prośbę prezydenta o wysłanie wojsk do Nigru. Wydawało by się temat ciekawy, a tutaj cisza i spokój xD
Czasem mam wrażenie, że zostali tutaj tylko opłaceni trolle, a wiadomo, że za pisanie
To jest dla mnie niesamowite jak niewielkie zainteresowanie jest tutaj sytuacją w Nigrze. Wojna w zasadzie może być lada dzień, ECOWAS wydał ultimatum, a jak nie to wchodzi z interwencją wojskową. W senacie Nigerii (członka ECOWAS) natomiast odrzucili prośbę prezydenta o wysłanie wojsk do Nigru. Wydawało by się temat ciekawy, a tutaj cisza i spokój xD
Czasem mam wrażenie, że zostali tutaj tylko opłaceni trolle, a wiadomo, że za pisanie
I tak sobie ostatnich 7 lat przeżyłam w pewnego rodzaju rozkroku. Utrzymywałam z rodziną dziwny i pełen nieprzyjemnego napięcia kontakt. Oni liczyli, że zmienię zdanie, a mi nigdy przez gardło nie przeszło, że nie ma takiej możliwości. Bo mi generalnie nigdy własne zdanie przez gardło nie przechodziło. ŚJ nie mają własnego zdania, żyją by dawać świadectwo o Bogu, a ten ma względem nich surowe wymagania i nie dopuszcza pomysłu posiadania własnego zdania. A komu to potrzebne. No i tak sobie trwaliśmy wszyscy w niepewności. Trwamy. Wiecie, mogłabym pewnie dawno spalić ten most, ale skoro sam nie spłonął te 7 lat temu to jakaś cząstka mnie żyje złudną nadzieją, że może pewnego dnia moje kontakty z rodziną będą chociaż minimalnie normalne, że będę mogła po prostu zapytać co słychać i w odpowiedzi nie usłyszę niczego podszytego emocjonalnym szantażem. Może to taka furtka co ją sobie zostawili, żeby bez konsekwencji czasem mnie zobaczyć. Jak mogłabym tę furtkę zamknąć. No tylko nic na to nie wskazuje.
Napisałam zatem list. Ciągle mam w sobie tylko tyle odwagi ile wymaga przelanie słów na papier. Napisałam list do głównej bazy ŚJ w Polsce, że ja dziękuję, odłączam się i proszę do mnie nie dzwonić, nie chcę mieć z wami nic wspólnego. List ten spowoduje najpewniej, że w końcu oficjalnie i bez wątpienia nie będę świadkiem. Nikomu nie pozostawi złudzeń. Skończy się bycie poza zborem tylko jedną nogą.
Panicznie boję się wysłania tego listu.
Nie ma to nic wspólnego ze śmieszną religią i jej członkami, ale ciągle mam gdzieś z tyłu głowy tą bzdurną nadzieję, którą po wysłaniu po prostu trzeba będzie porzucić. I chociaż dzisiaj jestem dla moich rodziców praktycznie obcym człowiekiem, bo ostatnie 7 lat wszystko zmieniło, i chociaż nie ma możliwości, żeby tą zmienioną mnie zaakceptowali, i chociaż nie wiem czemu mi to w ogóle potrzebne, bo gdy sięgam pamięcią wstecz, to nigdy nie byliśmy sobie bliscy, to jest mi trudno. Nie chcę ich też ranić i stawiać w trudnej sytuacji. Trochę używam ich ewentualnych uczuć jako wymówkę, a być może im też ulżyłoby w końcu jasne postawienie sprawy.
Więc wydrukowałam ten cholerny list, podpisałam, włożyłam w zaadresowaną kopertę i teraz siedzę i ze sobą walczę, bo jednak po co mi to, w praktyce pewnie niewiele to zmieni, jak go wyślę to przyzwoitość każe mi uprzedzić rodziców, z którymi od pół roku nie zamieniałam nawet drobnej wiadomości, więc boję się zmierzyć z ich ewentualną reakcją i właściwie to nawet nie mam pewności co do skuteczności tego listu, ale mam w gardle wielką gulę od 3 tygodni i jak nic nie zrobię to chyba się uduszę. A może to nie od tego ta gula. Ale i tak powinnam to zrobić dla swojego teraźniejszego i przyszłego zdrowia psychicznego. Z tym tylko, że niezmienne się boję.
@puddin: odłącz się,żyj swoim życiem,SZUKAJ W ZYCIU ZDORWYCH RELACJI. Brzmi to strasznie ale
Serwujesz autorce gówniana radę,by w imię 'to moi rodzice,jedyni jakich mam' oddala swoje dobro jako osobnego człowieka i była męczennikiem w imię kontaktu z rodzicami. Gównianego kontaktu,toksycznego kontaktu.
Oni są też postawieni w ich mniemaniu w trudnej sytuacji, muszą wybrać co im bardziej odpowiada cały ich świat, zbawienie, Jehowa i wszyscy znajomi, przyjaciele, czy ty. Dla nich wybór nie jest łatwy i cały czas liczą że się nawróciwsz czyli zjedzą ciastko i będą
1. Ten list jest dla nich ważny. Na jego podstawie zidentyfikują odetną kontakt z 'wywrotowcem' i formalnie każą ciebie unikać pod groźbą ekskomuniki. Tym listem to im wyświadczas przysługę, a
Nie wiem co się teraz wydarzy, ale cokolwiek by to nie było, to i tak już mi lekko ulżyło.
@puddin: Gratulacje. Nic się raczej nie zmieni, wypiszą Cię i tyle. Powodzenia ;)
@puddin: brawo, słuszna decyzja! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Jeśli chodzi o Twoją sytuację, to nie naciskaj, bo łatwo wtedy o syndrom oblężonej twierdzy. Generalnie osoba mająca wątpliwości sama musi do tego dorosnąć, możesz oczywiście delikatnie coś podsunąć, bo sama z siebie być może nie sprawdzi, ale możesz wywołać jakieś wątpliwości, typu "a wiesz,
Co do Twojej sytuacji, to trudno mi powiedzieć, ale z tego co słyszałam aktualnie trudno jest utrzymać owieczki w wierze, bo wszystko odbywa się zdalnie, a jak nie widujesz ludzi ze zboru osobiście i nie działasz aktywnie, to siłą rzeczy nieco "stygniesz", co może działać na Twoją korzyść. Rzeczywiście przekonywanie na siłę przyniesie tylko odwrotny
Co najważniejsze - spędzaj z nią jak najwięcej czasu, jakieś wspólne spacery czy inne aktywności, postaraj się o Waszą relację. Im lepszą relację będziecie mieć, tym łatwiej będzie Ci do niej dotrzeć, ale też im