Wpis z mikrobloga

7.
Minęła kolejna porcja cukierków. Ja nie dostałem.
Jednak wystarczyło 30-40 minut, aby poczuć lęk.
Większość petentów zamieniła się w zombie. Jeden śpi, a raczej wegetuje na palarni, przypalając sobie spodnie co jakiś czas.
Raper zamilkł, oddając się słuchaniu Paktofoniki na słuchawce bluetooth.
Doktor zaszył się na jakimś krześle w korytarzu, a inni wtórują Powrotowi w misji wydeptywanie szlaku do lepszego jutra.
Nie chcę tak jak oni

8.

Wagowo przypomina betoniarkę załadowaną cementem. Z zachowania
i sposobu bycia przypomina Snorlaxa. To najprostsze i najtrafniejsze określenie tego człowieka.
Nie do końca wiem, na co leży, wiem, że niedługo wychodzi.
Planuje święta z rodziną.
Z dobrych jego stron to rozmawiał z córką, której zaproponował, że będzie z nią rozwijać jej pasje fotografowania i jeździć z nią po całym mieście.
Tylko musi kupić bilet sieciowy na komunikację miejską.
Myśli także, by ugotować barszcz i zrobić pierogi.
Z jego gorszych manier, to nie da się przez niego spać. Chrapie tak okrutnie, że słychać go chyba na całym oddziale, a metalowe przedmioty rezonują podczas jego oddychania.
Podczas apogeum, chrapie każdym otworem, jakim dysponuje. Okropna przypadłość. Mam nadzieję, że nie będzie tak codziennie.

Edit: Pewne jest, że tak będzie codziennie.
Chrapanie odbija się od pustych ścian, potęgując efekt Snorlaxa.
Są mementy, gdy myślę, że jest ich więcej, a to tylko echo i meble odchrapują mu bezlitośnie.

#szpital #opowiescizpsychiatryka #szpitalpsychiatryczny #depresja