Wpis z mikrobloga

Jestem ekstremalnie uzależniony od stałych wystrzałów dopaminy. Totalnie mam zniszczony ośrodek nagrody w mózgu, ja muszę sobie ciągle i nieustanie czymś "dogadzać" bo bez tego się męczę i usycham jak narkoman na zjeździe. Mam też tak głęboką depresję oraz lęki i stres, że tylko te drobne przyjemności potrafią jakoś utrzymywać mnie przy życiu (o ile moją nędzną egzystencję można nazwać życiem).

W ciągu ostatnich kilku lat moje podstawowe źródła dopaminy to były papierosy, piwerka, jedzenie, słodkie napoje, oglądanie rzeczy w internecie, gry komputerowe i walenie konia.

Teraz niewiele mi zostało. Laptop mam zniszczony to nie mam na czym grać, piwerka teraz wpadają raz na tydzień i to w niewielkich ilościach bo nie mogę ciągle chlać bo staczałem się w alkoholizm, niewiele teraz jem bo jestem na diecie, słodkie napoje najpierw zamieniłem na cole zero ze względu na diete, a teraz i coli zero nie ma bo kasy brak ciągle więc piję herbatkę albo wodę, co do walenia konia mam okresy że mi się naprawdę chce i takie, że mi się odechciewa i ostatnio nie daje mi to już zbytnio radości, przeglądanie rzeczy w internecie też teraz tylko mnie nudzi. Zostały mi już tylko papierosy. W wyniku czego palę jak smok zapijając kolejnego papierosa kolejną szklanką herbaty rozpaczliwie próbując sobie sprawić przyjemność ale to za mało. To samo z siebie nie starcza. Palę te papierosy już na siłę w wyniku czego nawet przyjemność z nich tracę. Po prostu chodzę i się męczę. Szukam po mieszkaniu niewiadomo czego jakbym w jakimś kącie miała mi nagle wypaść tabletka na szczęście, albo z szafy miała wyskoczyć mi szara myszka i dać possać cycki. A gdybym nie miał papierosów to chyba bym magika z miejsca zrobił. Nie wyobrażam sobie żyć jeszcze bez palenia to już dla mnie totalny kosmos.

#!$%@? ale męczarnia.
#przegryw #depresja #zalesie
  • 16
@Rudyprzegrywv2: W takim dole w jakim jesteś nie ma sensu robić jakiś mega planów na zmianę nawyków bo się zniechęcisz.

Jedyna szansa to podjęcie intelektualnego wysiłku, a masz na to szansę, bo wiesz co Ci jest i sprawiasz wrażenie dość inteligentnego.

Doraźnie na "już" mogę Ci polecić spacery, najlepiej po lesie, łące, ale jeśli żyjesz w mieście to też może być. Słuchawki na uszach możesz mieć aby wtapiać się w tłum,
@nikolson: Wątpię szczerze mówiąc, jedną z moich cech jest to, że jestem ekstremalnie tchórzliwy więc bawienie się w jakieś nielegalne substancje niewiadomego pochodzenia to akurat dzięki bogu nie dla mnie bo po prostu panicznie się tego boję. Kiedyś tylko próbowałem marihuany ale mi nie podeszła i się do niej zraziłem. Mam też świadomość, że gdybym w obecnym stanie wszedł w świat narkotyków to było by dla mnie "its over", jestem też
@Rudyprzegrywv2: jak umiesz into angielski to polecam książkę "Your Brain On Porn" ja przeczytałem już 1,5 raza ale zaczynam po raz kolejny bo po raz kolejny wkraczam na błogosławioną ścieżkę nofapu a treści w niej zawarte są dobrym motorem dla tego przedsięwzięcia. Wbrew pozorom nie jest to tylko o porno i jego skutkach ale też o wspomnianym przez Ciebie ośrodku nagradzania i ogólnie nałogach.

btw jak pierwszy raz podszedłem do nofapu
@Nostrian: "sprawiasz wrażenie dość inteligentnego."
Wnosisz to po tym konkretnym poście czy jakiejś większej części mojej aktywności wykopowej? Zdarza mi się, że to słyszę, że jestem "inteligentny" i schlebia mi to bardzo ale takie rzeczy słyszę tylko w internecie lub z bardzo rzadka podczas picia z kimś alkoholu. Ludzie irl zazwyczaj mają mnie za neandertala. Wynika to z mojej fobii społecznej i tego, że nic nie mówię albo jak mówię to
@ciasteczkowy_otwur: Ochronka na umowie zlecenie. Jeszcze 3 miesiące temu robiłem tam na pełen etat i wyciągałem 2-3 tysiaki. Teraz mam mało godzinek i zarabiam po 500-900 zł miesięcznie, mieszkam u matki, więc mieszkanie mam za darmochę, ona też w większości zapełnia lodówkę, ale swoje rozrywki i przyjemności muszę sobie finansować samemu. Na same papierosy i cole zero potrafi pójść 600-700 złotych.
@Rudyprzegrywv2: z tego co piszesz to masz niestety ewidentne predyspozycje do uzależnień. Detoks dopaminowy i "stopki" to jedyna opcja. Masz świadomość problemu, to już bardzo dużo. I sport, zdecydowanie to dobra droga. A działalność przy PC/na necie spróbuj ograniczyć, szczególnie na jakichś socialmediach i innych gównostronkach typu wykop, gdzie cała zabawa ogranicza się do bezmyślnego scrolowania i dostarczania dopaminy.
@Rudyprzegrywv2: #!$%@?, jakbym czytał o sobie. Też widzę od dawna, że jestem #!$%@?, zapełniam się bezmyślnymi aktywnościami, by zapewnić szczępki szczęścia. Generalnie prowadzi to do coraz większej bierności i wypalenia mózgu. Szczerze mówiąc, nie mogę już, ale z bagna wychodzi się niezwykle trudno. I też jestem tchorzliwy, typowy mechanizm ucieczki przed życiem, który przybrał u mnie patologiczną formę.
@Rudyprzegrywv2: w wielu aspektach miałem podobnie. Właściwie od lat się borykam ze skutkami przeciążenia mózgu, a uzależniłem się od ...informacji. Czytałem więcej niż byłem w stanie przyjąć, dużo za dużo. Tysiące tematów, zupełnie mi niepotrzebnych. To było właściwie "ćpanie": kończyłem przeglądanie wypoku, szedłem na reddit, potem jakieś portale, w tle muzyka, którą również potrafiłem "przedawkować". Książki, książki, książki, fora, takie rzeczy. Jakiś temat o głupich kurtkach miał 100 stron? Co za
@Rudyprzegrywv2:

Skoro pomagały Ci spacery, to może wypróbuj medytację? I nie, nie trolluję. Działanie spacerów w ciszy i medytacji polega z grubsza na tym samym, tyle że medytując możesz mieć wywalone na pogodę. O ile mnie pamięć nie myli, to regularne medytowanie potrafi zwielokrotnić ilość wydzielanej dopaminy nawet kilkunastokrotnie. W dodatku przy drobnych rzeczach, które spotykasz na swej drodze - dzięki medytacji siłą rzeczy uczysz się zwracać uwagę na więcej szczegółów.