Aktywne Wpisy
Sla_Voy +115
No i jeb :/
Nie najeździłem się za dużo. Ledwie 500 km ponad pierwsze 1k km docierania i jazdy jak emeryt.
Gość wjechał na czerwonym. Świeży kierowca, prawie rok prawo jazdy. Nic mi ani jemu się nie stało.
Nagranie - https://youtu.be/pJf35-5JzVo
#motoryzacja #polskiedrogi #kolizja #stluczka #shithappens #hyundai #samochody #wypadek
Nie najeździłem się za dużo. Ledwie 500 km ponad pierwsze 1k km docierania i jazdy jak emeryt.
Gość wjechał na czerwonym. Świeży kierowca, prawie rok prawo jazdy. Nic mi ani jemu się nie stało.
Nagranie - https://youtu.be/pJf35-5JzVo
#motoryzacja #polskiedrogi #kolizja #stluczka #shithappens #hyundai #samochody #wypadek
pokusof +471
czyli
Buick Y-Job
Koniec lat 30. i początek lat 40. XX wieku w motoryzacji były początkiem stylizowania i konstruowania aut w takim kształcie jaki znamy obecnie. Z oddzielnie montowanych od siebie reflektorów i błotników oraz powozowych kształtów karoserii aut z lat 20., przeszliśmy do płynnie przechodzących i połączonych ze sobą elementów, stanowiących pewną całość, a nie tylko pozorny zlepek blach. Jednym z pierwszych takich wozów był amerykański Cord 810 czy prototyp Lux-Sport. Później w autach zaczęto stosować charakterystyczne garbate maski, których linia przebiegała wyżej od błotników – ten patent znany z Warszaw zarzucono w latach 50. na rzecz jednolitych wysokościowo przodów – taka Tatra 603 czy GAZ M21 Wołga już takowej maski nie posiadały.
W 1938 roku, czyli w momencie kiedy pierwsze samochody ze stylistyką a’la stary amcar z lat 40. zaczęły się nieśmiało pokazywać, w General Motors, a dokładniej w należącym do niego Buicku, na podwoziu Buicka Century stworzono dwumiejscowego roadstera. Niby nic dziwnego, ale wyróżniały go trzy rzeczy – długość wynosząca ponad pięć metrów (5.30 metra dokładniej i 1.9 metra szerokości), stylistyka wyprzedzająca trendy o kilka lat
no i wyposażenie na czele z reflektorami zasłanianymi elektrycznie czy elektrycznie sterowanymi szybami i składanym dachem.
Buick Y-Job, bo tak się nazywał ten prototyp, był dziełem Harleya J. Earla, amerykańskiego stylisty i pomysłodawcy charakterystycznych „skrzydeł” w autach amerykańskich, czy też prototypów GM Firebird oraz Y-Joba właśnie. Nazwa miała wywodzić się ze sposobu nazywania prototypów – większość była określana „X”, więc Earl postanowił swoje dzieło nazwać kolejną literą alfabetu; „Job” miał się z kolei odnosić do tego iż każdy kolejny projekt był pracą. Prototyp był napędzany rzędowym ośmiocylindrowym silnikiem z rozrządem OHV
o pojemności 5.2 litra i mocy 141 koni, która napędzała tylne koła poprzez trzybiegową skrzynię automatyczną samochód miał osiągać prędkość maksymalną około 130 km/h.
Gotowy pojazd ukazano szerszej publiczności w 1939 lub ’40 roku. Ze względu na fakt, iż rok później USA włączyła się do działań na frontach II Wojny Światowej, prace nad autem wstrzymano; z drugiej strony, nie było pewności czy Y-Job trafiłby w niezmienionej formie do produkcji. Pojazd użytkował prywatnie Earl do 1951 roku, w międzyczasie wprowadzając drobne modyfikacje pozwalające użytkować je w codziennej eksploatacji. Po zmianie auta na nowszy prototyp Le Sabre losy Buicka nie były znane do lat 70 – samochód prawdopodobnie znajdujący się w magazynie GM-u trafił do Henry Ford Museum, gdzie poddano go renowacji, zaś kilkanaście lat później (w 1993 roku) zwrócono go GM Design Center. W 2001 roku stworzono Buicka Blackhawk, koncept nawiązujący stylistycznie do Y-Joba; sam Blackhawk przypomina bardziej parodię i zamierzony kicz swojego protoplasty.
Buick Y-Job ze względu na fakt swojego „zwyczajnego” wyglądu, nie wywołuje obecnie takich reakcji jak w momencie premiery. Dość powiedzieć że późniejszy Tucker Torpedo wzbudza żywsze emocje – czy to źle? Oczywiście że nie; Y-Job jeśli trafiłby do produkcji – co nie jest w sumie takie oczywiste – prawdopodobnie byłby swoistą ciekawostką, którą jednak dałoby się poruszać na co dzień, co udowodnił sam projektant dawno temu.
#autakrokieta #samochody #motoryzacja #gruparatowaniapoziomu #ciekawostki #usa #generalmotors