Wpis z mikrobloga

Niedługo mijają dwa lata od mojej próby samobójczej. Ta, wiem że już to czytałeś.

tldr


W tym poście opiszę kilka wspomnień, które do mnie wróciły przy okazji poprzedniego wpisu. Wydaje mi się że nocna to bardziej wyrozumiałe i odpowiednie miejsce dla tego wpisu.

Część pierwsza(co dokładniej się wydarzyło):

https://www.wykop.pl/wpis/62841025

Pielęgniarka widmo

Pielęgniarka z którą rozmawiałem pierwszej nocy po operacji miała na imię Ania.
Przyszła, pytała co się stało, powiedziałem że rzuciłem się pod pociąg. Mówiłem też, że bardzo chce mi się pić i prawdopodobnie, że jestem bardzo głodny. Niestety po narkozie nie można było dać mi wody, ale wydaje mi się że przyniosła mi zwilżoną gazę jałową i przetarła usta.
Do jedzenia dostałem trochę Nutridrinka. Wiem, że była jakaś sprzeczka między pracownikami szpitala o to, związana z kosztami tych napojów.

Opowiadała żebym się nie przejmował, ona też miała próbę samobójczą kilka lat temu i wtedy zrozumiała, że chce pomagać innym. Niestety nie pamiętam szczegółów jej opowieści chociaż rozmowa z nią bardzo podniosła mnie na duchu. Nie pamiętam także jej twarzy, widziałem tylko jasnobrązowe włosy spięte w kucyk gdy wychodziła z sali. Mówiła że jeszcze wróci, jednak nigdy więcej jej nie spotkałem, pracownicy również nie kojarzyli takiej osoby.

Ortopedia

Leżąc w szpitalu straciłem poczucie czasu. Nie wiedziałem jaki jest dzień, ani jaka pora dnia. Tylko leżałem, spałem, czekałem, spałem. Najważniejszą częścią dnia był poranny obchód, można było dowiedzieć się czy tego dnia będzie operacja, czy czekamy kolejny dzień. Drugą, równie ważną porą był wieczór, gdy pielęgniarki/pielęgniarze przychodzili obmyć osoby leżące.

Po pierwszych operacjach i pobycie na OIOM zostałem przewieziony na ortopedię gdzie czekałem na zoperowanie miednicy. Niestety zarówno moje osłabienie, jak i wysoki poziom trudności planowanego zabiegu sprawiły, że wszystko przeciągało się w czasie.

Na szczęście udało się załatwić ładowarkę do telefonu(który zaskakująco dobrze przetrwał próbę z pociągiem, uszkodził się tylko mikrofon do rozmów). Z pewnością spędzałem trochę czasu przeglądając mirko.
Pisałem także z najbliższymi mi osobami, ale obsługa telefonu wymagała dużo wysiłku i zasypiałem w trakcie.

Operacja

Wreszcie, podczas obchodu zapadła decyzja, jutro operujemy. Dzień jak każdy, tylko kolacja mnie ominęła, zmiana pościeli i trochę dokładniejsze mycie, a także golenie miejsc które będą operowane. Myślę, że samodzielnie mógłbym ogolić sobie każde miejsce, ale gdy robiła to pielęgniarka, po prostu nie mogłem wytrzymać z powodu łaskotek - co jednocześnie było zabawne i bardzo bolesne z powodu obrażeń.

Zawsze noc przed operacja jest dla mnie ciężka, mnóstwo oczekiwania, wątpliwości, stresu. Rano tabletka uspokajająca, jedziemy. O ile sam szpital nie przygnębia, tak operacyjne sale są dla mnie okropne. Wkłucie do nadgarstka i zasypiam.

Budzę się. Spaceruje po dworcu autobusowym w moim rodzinnym mieście, wiosna, słoneczko, wiaterek, pije sobie Monstera i jest zajebiście.

Nagle zakrztusiłem się tym Monsterem. Zaczynam kaszleć, aż do bólu w gardle.
Budzę się raz jeszcze. Szpital, łóżko, znowu ta okropna sztywność ciała, pracownicy szpitala wokół mnie. Okazało się, że to nie był Monster, a rurka intubacyjna którą wyciągali. Wspomnienie uczucia swobody, które pamiętam z tego snu często mi towarzyszy. Z jednej strony bardzo za nim tęsknie, bo prawdopodobnie nigdy nie wróci, z drugiej daje motywacji do ćwiczeń.

Na potwierdzenie wypadku oraz moich wyznań wrzucam historie z Internetowego Konta Pacjenta, Orzeczenie o Niepełnosprawności, oraz informacje na lokalnym portalu.

https://imgur.com/a/qgTCYqk

https://www.pless.pl/wiadomosci/61675-foto-potracenie-mezczyzny-przez-pociag-w-goczalkowicach-pszczyna

Chciałbym ogromnie Wam podziękować za bardzo miłe wiadomości, komentarze, wsparcie duchowe oraz finansowe, a także to jak moje otwarcie się zostało przez Was odebrane. Czuje dobrze człowiek.

Odpowiadając na pytanie jakie emocje z perspektywy czasu mam w sobie? żal, ze się nie udało czy #!$%@?, ze w ogóle to zrobiłem?

Zależnie od nastroju.

Żal że się nie udało z pewnością, bo zarówno w szpitalu jak i obecnie ta myśl, potrzeba zrobienia tego jest obecna. Tylko jest inaczej. Na terapii zobaczyłem że można z nią żyć. Nie miałbym obecnie też tyle odwagi, żeby powtórzyć coś podobnego, chociaż niby byłaby większa szansa na skuteczność.

Jest też inny żal, przykro jest stracić fizyczne zdrowie i mimo przyzwyczajenia się do sytuacji, czy radości z progresów to i tak tylko śmiech przez łzy.

Jednak nie mogę niestety powiedzieć, że żałuję tego co się stało. Zacząłem budować relacje z mamą, chociaż nadal jest różnie, to znacznie lepiej niż dawniej. Inaczej, mniej skomplikowanie postrzegam życie, mniej analizuję, wszystko wydaje się znacznie prostsze. Dostrzegam wiele swoich błędów, nieodpowiednich zachowań w przeszłości. Coraz łatwiej mi uporządkować swoje wspomnienia i panować nad emocjami.

Od szpitala jest też myśl, o której wspomniałem we wcześniejszym wpisie. Mam coś do zrobienia na tym świecie. Pojawiła się ciekawość, chęć odkrycia tego co to może być, gdy otrzymałem tyle zaangażowania i dobra, to pojawiła się także chęć robienia czegoś dla innych.

Myślę, że wszystkie te przeżycia pomogą nabrać dystansu do świata, pozbyć się wrażenia, że "to nie jest moje życie, nie tak miało wyglądać", oraz pozwolą mi odnaleźć kierunek w dalszym życiu.

#feels #samobojstwo nadal #przegryw #depresja #wyznanie
  • 43
@Lubder: Prawie jak bym o sobie czytał tylko ja nie chciałem popełnić samobója, tylko jechałem sobie spokojnie a z przeciwka ktoś postanowił #!$%@?ć 130km/h i wpadł w poślizg i jeb we mnie. Nie wiem jak to przeżyłem bo potem jak zdjęcia policyjne patrzyłem to pół mojego samochodu zgniecione zostało. Teraz jestem niepełnosprawny i mam pełno tytanowych gwoździ w sobie.
@Lubder Jak duże opóźnienie miał pociąg, który zatrzymałeś? Chyba, że w ogóle nie stanął. Tak sobie teraz myślę, że potencjalnych samobójców jestem w stanie zrozumieć z uwagi, że taki będzie miał wszystko w dupie aby tylko dopiąć swego. Jednak z drugiej strony będąc w takim pociągu #!$%@? się na Ciebie po stokroć, mając na uwadze z mojej aktualnie siedzącej perspektywy, że byliby tam ludzie zmierzający w różnych celach do różnych miejsc np.
@Lubder: Powiem tak, stałem już na winklu bloku i chciałem to zrobić, na szczęście ziomeczek mnie powstrzymał, wyleciał na dach, później mnie wzięli w kocioł znajomi, od tamtej pory żyje zgodnie z dewizą "nie masz po co żyć- żyj na złość innym". Gram sobie na basie w zespole, ostatnio nawet płytę nagraliśmy, chodzę na mecze, ale to #!$%@? wraca, musisz się trzymać. Pozdro
Opowiadała żebym się nie przejmował, ona też miała próbę samobójczą kilka lat temu i wtedy zrozumiała, że chce pomagać innym. Niestety nie pamiętam szczegółów jej opowieści chociaż rozmowa z nią bardzo podniosła mnie na duchu. Nie pamiętam także jej twarzy, widziałem tylko jasnobrązowe włosy spięte w kucyk gdy wychodziła z sali. Mówiła że jeszcze wróci, jednak nigdy więcej jej nie spotkałem, pracownicy również nie kojarzyli takiej osoby.


@Lubder: Może to nie
@Lubder: miałem kolegę który wpadł pod pociąg. Potknął się i pociąg zrobił z niego mielonkę. Co tu dużo mówić. Miałeś szczęście i pecha jednocześnie. Mam nadzieję że sprawy które popchnęły Cię do tego czynu zostaną rozwiązane a ty będziesz się cieszył tym życiem które Ci zostało. Skąd w ogóle przeczucie że mogła być to siła wyższa i masz coś jeszcze tutaj do zrobienia? Rozumiem że samo zderzenie z pociągiem to coś
via Wykop Mobilny (Android)
  • 2
@Lubder: o ziomeczku. Ale mi dałeś do myślenia teraz. Po pierwsze to masz mega odwagę pisac to na wykopie. Wiadomo że większość to totalni debile i ignoranci, którzy nie pojmują konceptu chęci samobójstwa. Zwłaszcza od tak długiego czasu. Nie rozumieją też dlaczego w taki sposób a nie inny.

Moje myśli samobójcze zaczęły się w gimnazjum. Bardzo nasiliły w technikum dopóki nie znalazłem super dziewczyny a rodzice nie poszli na terapię. Przez
@szampon_ziolowy: Śmieszny argument, ok, zastanawiam się w tej chwili. Jeśli dobrze kojarzę to okolica przedostatniej stacji na trasie tego pociągu, godzina po 22, myślę ze nikomu pogrzebu nie popsułem.

Nie wiem jak długo trwały utrudnienia, z pewnością ludzie byli zdenerwowani opóźnieniem, ale ruch pociągów się odbywał nadal, jednotorowo jak można wyczytać w artykule wpisu, pasażerowie być może przesiedli się do następnego pociągu, może poszli razem na piwo, a może postanowili wracać
@Lubder chciałem na to spojrzeć właśnie z tej perspektywy. Gdzieby ludzie nie jechali jednak na czas nie dojechali. Z samobójcami jest taki problem, ze jak nie robią tego po cichu w piwnicy, to muszą do zabawy włączyć innych obcych ludzi mimo ich woli. Patrz na przykład skoczka, który zrujnowal zycie laski, na którą spadł. Skoczył miał wszytko inne w dupie i nie wziął pod uwagę, ze może spaść na kogoś. Czyż z
@DexterFromLab:
Dużo takich głosów, głównie od pielęgniarek czy poznanych ludzi w tamtym czasie. Sam, podobnie jak wielu ludzi jestem bardzo rozdarty w podejściu do sił wyższych, tego jak traktować przypadki i szczęście.

Lekarze wykonali dobrze mnóstwo trudnej pracy, ale mówią o ogromnym szczęściu przy wypadku.

@Haszenberg: kurczę, bardzo się cieszę że komuś moje wyznania pomagają. Opieranie się na partnerce może być zgubne, ale wiadomo że mega pomaga jeśli ma dobrze
przecież wystarczy położyć głowę na szyny i jesteś nieżywy w parę sekund


@budep: jesteś pewny? Trzeba wiedzieć jaki pociąg. Wiele ma różne zabudowy z przodu i jeszcze wyjdzie na to, że ci zmiecie głowę na bok, połamiesz sobie czaszkę, dostaniesz wylew, krwotok i jeszcze górne kręgi ci #!$%@? i będziesz jak warzywko sobie leżał przez następne 20 lat i jadł przez rurkę.
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@Lubder: ciekawy jestem jak się czules zaraz po uderzeniu. Bylea wstanie juz wtedy ocenić co masz złamane? Była jakaś krew? Jakie działania podjęły służby medyczne w karetce i jak cię do niej przenieśli? Możliwe że uszkodzili ci coś jeszcze przy przenoszeniu?
@Haszenberg:

nie miałem pojęcia o urazach, nie mogłem określić co zostało uszkodzone, z niecierpliwością i wielkimi obawami w szpitalu słuchałem jak lekarz wymieniał złamania, miałem wrażenie że to się nigdy nie skończy. Nie potrafię określić kiedy lekarz mi o tym mówił, czy po prześwietleniu/rezonansie, czy następnego dnia.

Nie wiem jak z krwią, w szpitalu musieli rozciąć moje ubrania, na co podpisałem zgodę. Mając(w więszkości na nogach) bardzo głębokie rany i otarcia,
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@Lubder: jeśli nie chcesz opowiadać bo jest to dla Ciebie trudne to luzik. Nie musisz. Powodzenia czy życzę. Na serio dostałeś drugie życie i jeszcze musisz coś zrobic na tym świecie
@NuklearnySzpadel: Wzdłuż torów. I to wlazł na takie torowisko w Warszawie. Jak patrzyłem na zdjęciach to było chyba 5 torów obok siebie i jeszcze o 5 godzinie rano. Nie wiem do końca jak do tego doszło. Wiem że jest nagranie ale serio nie miałem ochoty tego oglądać. Jego siostra miała go zidentyfikować ale stwierdzili że to nie ma sensu. Rozpoznała jego telefon komórkowy.