Wpis z mikrobloga

Siema Mirki. Mam problem.

Mieszkam w bloku na przedostatnim piętrze od strony ściany szczytowej i od ponad 3 miesięcy zalewa mi łazienkę wyremontowaną w całości jakieś 4 lata temu.

Początkowe podejrzenie oczywiście padło na sąsiadkę z góry. Po wizycie u niej i obietnicach że nic się tam nie wylewało na podłogę pozwoliła mi ona na sprawdzenie odpływu w swojej łazience (nie posiadam ubezpieczonego mieszkania więc jedyne na co mogłem to liczyć to rekompensatę za zalanie).

Odpływ u sąsiadki okazał się całkowicie suchy i absolutnie nie stwarzał wrażenia jakoby stamtąd miał wydobywać się wyciek.
Powiedziała mi ona jednak że jakiś czas temu zerwało się opierzenie na rogu ściany szczytowej.

Udałem się więc do spółdzielni mieszkaniowej i zgłosiłem usterkę do ich biura technicznego mówiąc o zerwanym opierzeniu.
"Spece" ze spółdzielni odwiedzili więc moje mieszkanie, mieszkanie sąsiadki i stwierdzili że u niej "jest sucho" więc będą namierzać usterkę i sprawdzać stan opierzenia, które naprawili niedawno.
Nie otrzymywałem jednak odpowiedzi o postępach przez kolejne 2 tygodnie, musiałem się tam wybrać ponownie.
Na miejscu poinformowano mnie że pomimo że wycieku u sąsiadki nie stwierdzono, podejrzewa się jej udział bo opierzenie na dachu jest całe i że mam załatwiać to na własną rękę bo to nie ich sprawa.
Nie sporządzili żadnego raportu z inspekcji, wszystko z tymi ich "technikami" było załatwiane na gębę.
#!$%@? całym zajściem wyciąłem kawałek sufitu żeby zobaczyć jak wygląda to nad nim.
Okazało się że sufit jest cały mokry a woda skrapla na rurze gazowej wchodzącej w ścianę obok przewodu kominowego i zalewa to również całą zabudowę armatury z płyty g/k obłożoną płytkami i to co się za nią znajduje. Kapanie nie ustawało i razem z nim poziom mojego #!$%@?.
Minął niespełna tydzień i "technicy magicy" musieli przyjechać ponownie bo zalanie doszło jeszcze piętro niżej.
Sprawdzili dach ponownie i znaleźli dziurę w opierzeniu, przez które najprawdopodobniej przedostaje się woda.
Uspokoiłem się trochę że usterka zostanie usunięta i udałem się do spółdzielni żeby wywalczyć z nimi rekompensatę za naprawę sufitu z ich polisy ubezpieczeniowej.
Oczywiście nie mogło się odbyć bez kolejnych przeszkód ze strony spółdzielni ale koniec końców zgłosili do ubezpieczyciela powstałą szkodę.

Przyjechał więc ktoś od tej polisy i dokonał oględzin robiąc przy tym zdjęcia które nie ukazały w ogóle skali problemu(gościu nawet nie chciał wchodzić na drabinkę żeby lepiej uchwycić skalę zniszczeń) i wpisał wymiana sufitu i malowanie absolutnie ignorując zalaną za płytkami ścianę i grzyb widoczny w rogu na ścianie z płyty gk i powiedział że on nie może "ot tak" sobie wpisać tej ściany chyba że ją rozbiorę jak to się jeszcze pogorszy. Nie miałem ochoty zaczynać zrywać ściany i dopiero potem walczyć z tym ubezpieczycielem o zwrot nie wiedząc czy oni pokryją jakiekolwiek koszty.

Wycenili tą wymianę sufitu wraz z malowaniem na zaledwie 820zł.

Usterka jednak nie została usunięta i tydzień temu woda zaczęła mi się lać już o wiele mocniej, co raczej miało związek z topniejącym śniegiem i deszczami, aż do tego stopnia że muszę podkładać w łazience miski.
Nie miałem więc wyboru i zgłosiłem to ponownie do spółdzielni. Kolejna inspekcja i znowu ta sama gadka:
- sprawdziliśmy dach i tam wszystko jest ok więc to musi iść od sąsiadki z góry.
Poszli do niej i jak się domyślacie nic nie znaleźli, mało tego dowiedziałem się że woda cieknie już nie do łazienki sąsiadki piętro pode mną a nawet dwa piętra niżej!

Nie mam już nerwów na tych patałachów ze spółdzielni, nie trzymają żadnej dokumentacji, która by potwierdzała jakiekolwiek wykonywane przez nich naprawy jak i zgłoszone przez mnie usterki.

Proszę więc Was o jakiekolwiek sugestie jak najlepiej by było to ugryźć. Czy wystosować jakieś pismo od prawnika, czy założyć sprawę tej spółdzielni - może wspólnie z sąsiadami z dołu, którzy również zostali zalani?

#usterka #lazienka #prawo #spoldzielnia #pytaniedoeksperta #mieszkanie #dom #pomocy #prawnik
  • 1
@bruce_printscreen: To takie rady ode mnie:
1. Zawsze, ale to zawsze zgłaszaj wszystko na papierze. Masz podkładkę, że przyjęli na dziennik. Nie telefonicznie - bo jeden zapisze, drugi nie, nie mailowo - bo maila jeden usunie, drugi nie i na wszystko żądaj odpowiedzi. Papier to jest papier.

2. Teraz napisz pismo opisujące tamtą sytuację - tj. cały czas przecieka, byli ale nic nie pomogli, porób zdjęcia i napisz, że je załączasz.