Wpis z mikrobloga

Moja podróż do Nigerii.

Nigeria. Najbogatszy i najludniejszy kraj Afryki, leżący w Afryce Zachodniej nad Zatoką Gwinejską.
Jeden z mało popularnych kierunków turystycznych, w Polsce kojarzący się głównie z nigeryjskimi książętami.
Fani piłki nożnej mogą Nigerię kojarzyć z Emenuelem Olisadebe, a osoby obeznane w polityce z naszym byłym posłem Johnem Godsonem, obecnie kandydatem na prezydenta Nigerii.

Nie wiedzieć czemu, Nigeria pomimo posiadania dużego potencjału turystycznego, całkowicie ignoruje tę gałąź gospodarki.
Nigeryjska wiza turystyczna to jedna z najdroższych i najtrudniejszych wiz do zdobycia wśród wszystkich krajów kontynentu afrykańskiego.

Mi, po wielu bojach i wydaniu kupy kasy na pośrednika wizowego, udało się uzyskać wizę w ambasadzie nigeryjskiej w Berlinie.
Pomimo spełnienia wszystkich warunków, których nie jest mało, musiałem jeszcze wysłać dodatkowe wyjaśnienia, dlaczego chcę pojechać do Nigerii, gdzie będę mieszkać i co zamierzam tam robić.
Niezbędnym elementem uzyskania nigeryjskiej wizy jest posiadanie szczepienia przeciwko żółtej febrze, ale warto też się zaszczepić przeciwko wszystkim chorobom układu pokarmowego, durowi brzusznemu, wzw-a, wzw-b oraz przypomnieć sobie szczepienia na tężec, polio i błonicę. Warto też zaszczepić się też na meningokoki, bo Nigeria leży w tak zwanym pasie meningokokowym.

Mając to już wszystko za sobą można spokojnie planować sobie podróż i tu na szczęście oferta linii lotniczych jest całkiem spora. Mamy do dyspozycji KLM, AirFrance, Lufthanzę czy nawet Turkish Airlines.
Ja wybrałem KLM, przede wszystkim ze względu na cenę.

Cała podróż do Nigerii trwała ok. 15 godzin. Start w Warszawie z jedną przesiadką w Amstrdamie.
W Amsterdamie w pewnym momencie myślałem, że będę jedynym białym w samolocie do Nigerii, ale jak się okazało, parę białych osób się jeszcze znalazło.
Oczywiście nie obyło się bez problemów ze startem w Amsterdamie, bo jak się okazało Afrykańczycy uwielbiają podróżować z ogromną liczbą bagaży podręcznych, a że rodziny mają duże, to tych bagaży było od groma. Trochę czasu zajęło zanim ze względu bezpieczeństwa te bagaże zostały nadane jako rejestrowane.

Sam lot był bardzo spokojny i to co mnie bardzo zdziwiło, to zachowanie dzieci w samolocie. Wiele podróżuje i z reguły podróżowanie z dziećmi to czasami jest koszmar. A tu, jakby ich nie było.

Wylądowałem w Lagos późnym wieczorem.

I tu mała anegdota, gdy tylko wylądowaliśmy, do Nigeryjczyka obok mnie najpierw zadzwoniła żona, a dwie minuty później odebrał telefon od swojej drugiej kobiety. Norma w Nigerii, że faceci mają kobiety na boku, a nawet kilka. Poligamia jest powszechna w Nigerii i taki stan rzeczy nikogo nie dziwi. Jeden Nigeryjski polityk ma na przykład 8 żon. Nie wiem jak on je wszystkie ogarnia, bo człowiek z jedną polską żoną potrafi mieć trzy światy.

Wracając do podróży, lotnisko w Lagos już nie raz było opisywane choćby przez naszego rodaka Marka Zmysłowskiego. Przy okazji polecam jego historię, a także jego książkę o robieniu biznesu w Afryce.
Nie powiem, miałem stracha przed wejściem na lotnisko, bo się człowiek naczytał różnych opowieści. Najbardziej obawiałem się służby celnej, bo słyszałem, że potrafią cały bagaż przetrzepać, żeby tylko wymusić łapówkę, najlepiej w dolarach. A każdy kto cokolwiek słyszał o Nigerii, ten wie że druga nazwa Nigerii, to Korupcja.

Z wielkim przerażeniem w oczach ruszyłem na lotnisko, tym bardziej że byłem już tam praktycznie jedynym białym, bo ci którzy lecieli ze mną w samolocie byli prawdopodobie bardziej obeznani, bo widziałem tylko z daleka ich plecy.
Czułem się jak ten pastowany koleś z gazety wyborczej na marszu niepodległości, ale w drugą stronę.
Samo lotnisko wyglądało jak dworzec PKS w jakieś dziurze w latach 90.

Pierwsza kontrola to sprawdzenie wszystkich papierów. Paszportu, żółtej książeczki ze szczepieniami, nigeryjskiej deklaracji zdrowia, testu na covid oraz ubezpieczenia turystycznego. Dostałem małą karteczkę, którą musiałem wypełnić i udałem się do "Imigration". Tutaj dwie kolejki. W jednej następuje rejestracja, potem kierują cię do drugiej, gdzie koleś w paszport wbija wizę, robi zdjęcie zwykłą kamerką internetową i pobiera odciski palców.
Poszło nadzyczaj gładko.
Mówię sobie, niech chwal dnia przed zachodem, bo teraz celnicy. A oni na bank się do czegoś przyjebią. W końcu to celnicy, a tu im się jeszcze "bogaty" białas trafił.
Podchodzę, dwa stanowiska. Przy jednym i drugi grupa celników. Ja już mam obsraną zbroję.
Jedni i drudzy mnie wołają, a ja stoję jak ten #!$%@? weselu, bo nie wiem gdzie mam iść. Zobaczyli zwierzynę i teraz liczy się to, kto ją pierwszy ustrzeli.
Dolary przygotowane i idę tam gdzie więcej kobitek. Resztką sił zmusiłem swoje mięśnie twarzy do wywołania na niej uśmiechu na jaki mnie w tamtym momencie było stać.
I się zaczeło.
-Good evening, sir.
-Where are You from?
-Poland
-Poland?
-Wow

No to teraz będzie ba bank trzepanko.

-First time in Nigeria?
-Yes.

To Ci zaraz zrobimy powitanie, że się osrasz.

-Wow, we hope you enjoy Nigeria.
Welcome in Nigeria.

CDN.

#nigeria #podroz #przygoda
  • 2