Wpis z mikrobloga

1283 + 1 = 1284

Tytuł: Siedmiopiętrowa góra
Autor: Thomas Merton
Gatunek: religia
Ocena: 7/10
ISBN: 9788375061635
Tłumacz: Maria Morstin-Górska
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 480
„Siedmiopiętrowa góra”, którą Thomas Merton, wówczas już trapista, napisał w 1948 r., to jedno najważniejszych XX-wiecznych świadectw nawrócenia i mimo późniejszych kontrowersji związanych z jej autorem wciąż obecne w obiegu katolickim. To też dzieło z jednej strony symptomatyczne dla lat 40. i 50. w Ameryce, a z drugiej – formatywne dla pewnych religijnych tendencji. Symptomatyczne, bo lata te były za oceanem okresem żywego rozwoju katolicyzmu, który dla niejednego protestanckiego liberała – nie mówimy tu więc o ludziach Południa – czy też osoby wychowanej w takim postprotestanckim środowisku stawał się polem autentycznego przeżycia duchowego, czymś, co pozwalało takiej osobie wyjść poza już kompletnie wyjałowiony duchowo protestantyzm, a zarazem odrzucić zastępujący go instynktowny hedonizm. Formatywne, bo sama „Siedmiopiętrowa góra”, już w 1949 r. wymagająca dodruku w liczbie 100 tys. egzemplarzy, miała niemały wpływ na poruszenie imaginacji i sumień wielu Amerykanów, a także rozwój różnych inicjatyw religijnych, no i rzecz jasna, na wzrost zainteresowania życiem w zakonie.

W książce Merton opisał swoje życie od najwcześniejszych lat, tj. dzieciństwa spędzonego właśnie w typowej postprotestanckiej, liberalnej i w praktyce areligijnej rodzinie z aspiracjami artystycznymi i intelektualnymi. Tutaj uwaga: autor bynajmniej nie odnosi się do najbliższych z odrazą, niechęcią czy wyższością, raczej wyjaśnia ich zachowania i szuka duchowych poruszeń w ich chłodnym życiu. Tak czy inaczej, pod względem religijnym uformowały go podróże, sztuka i książki, a nie wychowanie w rodzinie. Takich punktów przybliżających go do nawrócenia, przejścia na katolicyzm i wstąpienia do zakonu trapistów – a więc osiągnięcia czegoś, co jego ojciec, a szczególnie matka uznaliby za zjawisko mniej prawdopodobne od lądowania na Jowiszu – było sporo: podróż do Francji i wynajmowanie pokoju u pewnej katolickiej rodziny, fascynacja Blakiem, pobyt w Rzymie, oddziaływanie pewnych wykładowców ze środowiska akademickiego, niekoniecznie zresztą katolików, ale pomiędzy tym było też sporo zapaści, tych okresów, kiedy Merton zatapiał się w świecie. O tym też pisze.

Nie można momentami nie odnieść wrażenia, że zakon był dla niego w jakimś sensie ucieczką przed pokusami. Innymi słowy, było w tym coś z eskapizmu. Męczyła go płaska rzeczywistość i męczyło go to, kim był on sam. A miał bardzo chłonną, ekspansywną (na Wykopie powiedzielibyśmy, że był dynamiczniakiem) i pełną pożądliwości naturę, od której chciał się uwolnić. O tej pożądliwości (w odniesieniu do której używa również takich określeń, jak rozwiązłość, rozpustność, nieuporządkowanie wewnętrzne) wspomina w „Siedmiopiętrowej górze” przynajmniej kilkanaście razy. Nie rozpisuje się na ten temat, ale wzmianki są wystarczająco czytelne, by wiedzieć, na jakim tle miał przede wszystkim problemy. Jak wspomniałem, dzieło to jest nadal obecne w katolickim obiegu, ponieważ nie ma tu jeszcze nic z ocierającego się o herezję ekumenizmu i fascynacji Wschodem, które ujawniły się u niego później, ale sama natura autora, tak eksponowana w tej książce, już zwiastuje późniejsze trudności. Merton chciał zostać tylko w relacji z Bogiem i odejść ze świata, a stał się jednym z głosów Ameryki, jednym z popularniejszych autorów tamtych lat. Wchodził do klasztoru z westchnieniem O beata solitudo, o sola beatitudo! (O szczęśliwa samotności, o sama szczęśliwości!) i nie znalazł samotności, której pragnął, za to świat go odnalazł (albo właśnie on sam to zrobił, bo tego pragnienia nie zdołał wyrzucić z serca). Chciał uwolnić się od pożądliwej natury, a w ostatnim okresie życia zakochał się w młodej pielęgniarce, w końcu zaś zginął w tyleż tragicznych, co kuriozalnych okolicznościach – włączony wiatraczek wpadł do wanny, w której siedział, co jakby podsumowuje jego pełne sprzeczności, chaosu i szamotania się życie.

Przywołuję ten kontekst w postaci późniejszych lat życia, bo w pewnym sensie kładzie się on cieniem na duchowej drodze, którą Merton opisał w „Siedmiopiętrowej górze” – książce w późniejszych latach zresztą przez samego autora nieakceptowanej. To nie tak oczywiście, że była ona nieszczera, bo ten wysiłek, który włożył we wspięcie się na siedmiopiętrową górę, z pewnością był autentyczny. Ale czy Merton się na niej utrzymał?

Jakikolwiek byłby nasz stosunek do tej postaci i w ogóle samej religii, mówimy o świadectwie literackim i egzystencjalnym tej samej rangi co „W drodze” Kerouaca (napisanej w 1951 r.), świadectwie bez którego obraz Ameryki lat 40., a szczególnie lat 50., byłby niepełny. Obaj zmęczeni tym światem, gotowi zostawić go za plecami, dali inną literacką odpowiedź na to zmęczenie – jeden poszedł do klasztoru, drugi zanurzył się w hedonizmie i „mistycyzmie drogi”, ale kto wie, który z nich, już poza kartami powieści, był koniec końców bliżej zbawienia.

#bookmeter #ksiazki #czytajzwykopem #religia #ameryka #katolicyzm #religiabookmeter
Pobierz podsloncemszatana - 1283 + 1 = 1284

Tytuł: Siedmiopiętrowa góra
Autor: Thomas Merton...
źródło: comment_1649783646Oxgvfe80ijMXUSiCQdjK8A.jpg
  • 2
Informacje nt. książki z tagu #bookmeter:

Średnia ocena z Wykopu: ★★★★★★★ (7.0 / 10) (1 recenzji)
Następne podsumowanie tagu: 2022-05-01 00:00 tag z historią podsumowań »
Kategoria książki: religioznawstwo, nauki teologiczne

Jesteś pierwszym recenzentem tej książki tutaj :)

Podobne książki:
1\. Chata (P. Young William) - najnowsza recenzja usera elady1989 ★★★ (6.0 / 10) - Wpis »
2\. Chata (Paul Young William) - najnowsza recenzja usera