Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
#depresja #feels #zalesie #przegryw
Potrzebuję pomocy bo czuję że zaczynam nie ogarniać swojego życia. Generalnie wiem, że mam wiele rzeczy (osiągniętych głównie a może jedynie dzięki ciężkiej pracy i nauce), których inni mogliby mi zazdrościć. Ale od pewnego czasu zaczynam przestawać tak to postrzegać i dochodzę do wniosku, że tak naprawdę nienawidzę swojej codzienności. Składa się to z piętrzącej się kaskady czynników dających mocno w kość mojej psychice.

Zaczęło się od niepowodzenia w sferze #zwiazki . Dziewczyna, z którą kręciłem i niesamowicie mi się podobała (i chyba nadal podoba), zaczęła się ode mnie oddalać. Początki ghostingu z jej strony, brak jakiejkolwiek chemii, która była wcześniej wszechobecna w rozmowie. Odcięcie od wspólnie uprawianych aktywności. Itd, itp. Za namową wspólnej znajomej (chociaż to zdecydowanie bardziej jej przyjaciółka niż moja, mówiła że jej zdaniem pasujemy do siebie i żeby walczyć) postanowiłem szczerze z nią o tym porozmawiać, wybrałem niekrępujące miejsce oraz moment i powiedziałem co mi nie pasuję, zapytałem czy coś #!$%@?łem, czemu się tak oddala. Odpowiedziała że wszystko jest w porządku, nadal postrzega i ceni mnie tak samo i nie chce mnie odrzucić (pakując mnie tym samym do #friendzone). Czułem jednak, że nie mówi tego prosto z serca i jest gdzieś drugie dno.

Było mi strasznie ciężko ale udało się doraźnie zasklepić tę ranę regularnie czyszcząc głowę na siłowni/basenie. Po kilkunastu dniach odkryłem jednak owe drugie dno, zobaczyłem ją z typem ode mnie z osiedla. Zabolało podwójnie tym bardziej że znam gościa dosyć dobrze i wiem że jest praktycznie całkowicie moim przeciwieństwem. Wszystko co mieliśmy z nią wspólnego, za co mówiła że mnie ceni, u niego po prostu nie istnieje. Jest za to ekstrawertykiem, ma prawie 2m wzrostu (180 here), urodę południowca i własne mieszkanie od rodziców (ja na zmianę wynajmuję ze współlokatorem ze studiów lub siedzę u rodziców). No po prostu z praktycznego punktu widzenia nie mam do niego podjazdu. Widząc ją wpatrzoną w niego (jak chyba nigdy we mnie) z jednej strony wiem dlaczego nie chciała ze mną rozwinąć czegoś poważniejszego (a próbowałem) a z drugiej strony zachodzę w głowę czemu tyle czasu wysysała ze mnie energię do życia. Niestety widuję ich prawie codziennie w okolicy (mimo że to kawał drogi od niej a mi udało ją się zaprosić tylko raz i to tylko na kilka godzin w swoje strony) i cały czas uderza mnie to jak młot.

Od tamtej pory zacząłem dostrzegać jak bardzo jestem tak naprawdę nieszczęśliwy. Mimo niezłej szczególnie jak na mój wiek pracy, nie umiem się na niej skupić i nią cieszyć mimo, że na początku była to moja pasja. Dostrzegłem, że większość przyjaciół i znajomych przestaje być dostępna (w tygodniu praca, a weekendy spędzają z drugimi połówkami). Wiem że jak tak dalej pójdzie to nie będę miał za kilka lat praktycznie żadnych "znajomości" pozwalających łatwiej załatwiać sprawy w życiu. Myślałem o próbie odnowieniu kontaktu z kumplami wczesnoszkolnymi z którymi kontakt się urwał z powodu mojej przeprowadzki do większego miasta do liceum i na studia, ale totalnie nie wiem jak się za to zabrać. Zaczęło mi to wchodzić na głowę do tego stopnia że nie mam ochoty nawet na swoje hobby, totalnie straciłem apetyt co odbija się na mojej formie i jakości treningów, jeszcze bardziej potęgując moją frustrację.

Boję się, że w końcu całkowicie stracę jakiekolwiek poczucie własnej wartości bo już teraz samoocena mocno kuleje. Na klasyczną poradę "klin klinem" chyba nie mam obecnie warunków. Brak czasu, okazji (i w sumie trochę chęci) na poznawanie zupełnie nowych ludzi na mieście, niezbyt atrakcyjna/fotogeniczna twarz dyskwalifikująca mnie w randkowaniu online i przede wszystkim strach przed ponownym zaufaniem i otworzeniem się na kogoś sprawiają, że totalnie nie umiem znaleźć realnego scenariusza pozwalającego odbić mi się od dna.

Myślałem o psychoterapii, jednak obawiam się że nie mogę sobie na to pozwolić przede wszystkim finansowo. Mam do spłacenia kilka zobowiązań, a także konieczność odkładania na własne mieszkanie (niestety nie pochodzę z zamożnej rodziny, a do tego jest jeszcze trójka rodzeństwa i nie mam co liczyć na uśmiech losu z tej strony). Są jakieś alternatywy dla osób nie radzących sobie z własną głową?

---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #62c5574636ea12b6ac8fed3d
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: LeVentLeCri
Przekaż darowiznę
  • 3
Taka trudna do przełknięcia pigułka- laski też patrzą w głównej mierze na wygląd. Oczywiście potem dorabiają sobie całą ideologię, dlaczego akurat są z tym konkretnym gościem i będą mówić, że są z nim, bo to czy tamto. Dlatego miałeś mindfucka, gdy zobaczyłeś ją z tym typem. Nie próbuj tego jakoś racjonalizować, nie doszukuj się logiki w zachowaniach lasek, bo jej tam nie ma. Wybrała jego, bo po prostu jest prawdopodobnie bardziej atrakcyjny